Po tym jak Popielate Pióro dała mi trochę maku, ruszyłam w stronę swojego obozu. Martwa Gwiazda uparł się że odprowadzi mnie do granicy. Nie odzywaliśmy się do siebie, lekko oparta o lidera szybkim krokiem przedzierałam się przez leśne runo. Zapach lisa , a dokładniej jego odchodów wskazywał na to, że są one na terenie Klanu Śniegu co było dość korzystne. Kiedy byliśmy przy granicy kocur podszedł do mnie i polizał mnie za uchem, zachowanie Martwej Gwiazdy bardzo mnie zdziwiło, momentalnie oniemiałam, chciałam zapytać się kota dlaczego to zrobił, jednak on zniknął. Zaczęłam odchodzić, po drodze wytarzałam się w odchodach lisa, śmierdziałam bardziej od tych potworów dwunożnych. Przed wejściem do obozu, podniosłam dumnie łeb, nie chce żeby ktoś sobie pomyślał że coś jest nie tak. Przecisnęłam się przez tunel z kolcolistu i ruszyłam przez obóz jakby nigdy nic. Czułam na sobie wzrok Klanowiczów. Nagle zobaczyłam Aksamitną Gwiazdę, kotka patrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem. Udałam że jej nie widziałam. Weszłam do swojego legowiska, usiadłam i zaczęłam myć swoją sierść, smakowała okropnie. Nagle wpadł tam Brunatny Cień, nie przepadałam za kocurem, a on za mną. Warknął tylko, że Aksamitna Gwiazda prosi mnie do swojego legowiska, potem poszedł. Ułożyłam sobie wszystko w głowie, ruszyłam do jaskini lwa.
- Witaj Aksamitna Gwiazdo - przywitałam się z liderką, mój głos był spokojny jednak było można w im usłyszeć lekkie zaniepokojenie.
- Dzień dobry Nocne Niebo, czy mogłabyś mi powiedzieć gdzie się podziewałaś przez te dwa wschody słońca? - na pyszczku kotki było można dostrzec wręcz olimpijski spokój.
- Byłam zbierać zioła. Kiedy wracałam zaatakował mnie lis, stąd te rany. - powiedziałam, mój głos załamał się w jednym miejscu co dało liderce pewną wskazówkę, że czegoś jej nie powiedziałam.
- Nie chce cię obrazić Nocne Niebo, jednak wątpię byś sama pokonała dorosłego lisa. No i, raczej nie walczyłaś z nim dwa dni - cierpliwość kotki powoli się kończyła. Przez chwile panowała cisza którą przerywał tylko dźwięk uderzania ogonem liderki o ziemie.
- To prawda, nie zwyciężyłam lisa sama. Wszystko to działo się na terenie Klanu Półmroku, gdyż u nas nie ma już ziół. Najpierw pomógł mi Martwa Gwiazda, potem przyszło wsparcie. Lis rzucił mną o drzewo, koty z wrogiego klanu mnie uratowały, to w legowisku ich medyka spędziłam ten czas, wiem że nie powinnam - spuściłam głowę, nie miałam odwagi spojrzeć na pysk kotki.
Biała kocica powiedziała jedynie ciche "wyjdź". Wykonałam polecenie, nie chciałam siedzieć w obozie. Wyszłam i ruszyłam w stronę granicy, znowu w to samo miejsce. Przesiedziałam na samotnym głazie kilka dobrych chwil, zaczęło robić się zimno i ciemno, gwiazdy pojawiły się na zimowym niebie lekko migocząc. Po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie.
<Martwa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz