niedziela, 23 kwietnia 2017

Od Bursztynowego Kocięcia do Logana

Rozejrzałam się, o ile tak to można było nazwać, bowiem w jego legowisku było ciemno. I bardzo zimno. Ale cóż, Pora Nagich Drzew tym się charakteryzuje.
Kocur pokonał lisią długość i zatrzymał się, zerkając na mnie. Szybko, jednakże niezdarnie, podbiegłam do niego.
 Usiadł obok kamieni, ruchem ogona zachęcając mnie, bym podeszła bliżej niego. Przycupnęłam, wtulając się w jego krótką sierść. Chwilę rozmawialiśmy, aż w końcu mój łebek samoistnie zaczął opadać. Dzielnie próbowałam nie zasypiać, jednak... Od kocura biło przyjemne ciepło, jego oddech był spokojny, tak samo jak bicie serca. Stabilizowało mnie to, aż w końcu... Odpłynęłam w krainę marzeń.



Logan? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz