czwartek, 20 kwietnia 2017

Od Kasztanowego Kocięcia do Ośnieżonego Kocięcia

Przypatrywałem się kotce.
- Jak masz na imię? - spytałem.
- Jestem Bursztynowe Kocię - odparła.
Rozejrzałem się wokół. Po wyrazie pyszczka Kwiecistej Nocy mogłem odgadnąć, że niezbyt jej się to podoba. Wystraszyłem się. A jeśli kotka zabroni mi spotykania się z bratem? To byłoby okropne.
- Ośnieżone Kocię, co u ciebie? - miauknąłem, by pozbyć się tych myśli.
- Dobrze - odparł kocurek.
- Kasztanowe Kocię, idziemy! - mruknęła Kwiecista Noc.
Zwiesiłem głowę i powoli poszedłem za kocicą. Dlaczego ona mi to zrobiła?Człapałem  za nią, nagle odczuwając niechęć do życia. Byłem niesamowicie smutny. Moja opiekunka najwyraźniej nie przepadała za Ośnieżonym Kocięciem. Po powrocie z niechęcią położyłem się obok niej w żłobku.
- Dlaczego to zrobiłaś?  - spytałem z wyrzutem.
- Nie powinieneś tyle się z nim spotykać. To kociak z innego Klanu! - odparła Kwiecista Noc.
- Ale to mój brat! - zaprotestowałem.
- Co z tego? Nadal nie jest z naszego klanu, nadal jest wrogiem - prychnęła. - A teraz , idź spać - dodała.
Popatrzyłem na nią smutnym wzrokiem i dałem za wygraną. Ułożyłem się i zasnąłem.
***
Otworzyłem oczy. Ze zdziwieniem uznałem, że obok Kwiecistej Nocy leżą trzy kocięta.
- Kogo to małe? - mruknąłem.
- Aksamitnej Gwiazdy - odparła kocica.
Z uwagą przyjrzałem się maluchom. Były śliczne - maleńkie, ślepe i głuche. Tak jak ja parę księżyców temu.
Popatrzyłem na małą, białą koteczkę. Pisnęła.


Krystaliczne Kocię?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz