piątek, 21 kwietnia 2017

Od Ciemnego Futerka do Wilczego Płomienia

- Gratuluje! - miauknęłam radośnie. Wilczy został zastępcą!
- Dzięki - uśmiechnął się.
Polizałam kocura i popatrzyłam na niego, nie ukrywając radości. Kto wie, może nawet kiedyś zostanie on przywódcą? Wilcza Gwiazda... byłby wspaniałym liderem. Wilcz właśnie rozpoczynał nową drogę swojego życia. Polizałam go jeszcze raz, po czym wróciłam do żłobka.
***
Minęło kilka wschodów i zachodów słońca. Wczesny ranek. Zimne promienie słońca  Pory Nagich Drzew przedzierały się przez ściany żłobka. Ziewnęłam. Poczułam kopnięcie brzuch. Młode w każdej chwili mogły przyjść na świat. Spojrzałam w stronę Wierzbowej Gałązki. Kotka jeszcze spała, obok tuliły się jej kocięta. Wielka radość dla Klanu. Przeciągłam się. I wtedy.... poczułam narastający ból. Poród. Syknęłam. Pełne bólu miauknięcie zaalarmowało Ostrego Ciernia, który natychmiast pojawił się w żłobku. Oddychałam głęboko. Od progu usłyszałam wystraszone miauknięcie. Wilczy Płomień wszedł do środka.
- Posuń się - warknął na niego medyk.
W końcu... na świat przyszedł pierwszy kociak. Śliczny, szary, jak jego ojciec, z pręgami. Zaczęłam go wylizywać. W końcu obok mnie leżały również dwa pozostałe kocięta. Nakarmiłam je, wylizałam i wykończona, położyłam się spać.


Wilcz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz