Nastał kolejny dzień. Martwa Gwiazda wezwał mnie do siebie.
- O co chodzi Martwa Gwiazdo? - spytałem.
- Wczoraj nasz obóz odwiedził Samotnik. Mówił, że chce przygarnąć nasze kocię. - zaczął.
- Samotnicy. Oni nic nie wiedzą o życiu klanu. Nie wiedzą, że kociaki są nam potrzebne. Mam nadzieję, że nie wyraziłeś zgody. - powiedziałem.
- Oczywiście że nie! Ale... W nocy kociak zniknął. Pewnie ten Samotnik go porwał.
- Więc musimy go szukać! Na co czekamy?
- Dobrze. Zbierz patrol a ja wyznaczę kogoś do pilnowania obozu pod moja nie obecność.
Kiwnąłem głową i wyszedłem z legowiska Przywódcy.
- Czerwony Płomieniu, ty i Jagodowa Aura pujdziecie ze mną i Martwą Gwiazdą na misje szukania jednego z naszych kociąt. W nocy porwał go Samotnik. - wyjaśniłem.
Kocur kiwną głową i poszedł do legowiska Wojowników.
Po jakimś czasie wszystkie wyznaczone koty stały już przy wejściu do obozu.
- Ruszamy. Pamiętajcie musimy odzyskać kociaka. - powiedział Martwa Gwiazda i ruszyliśmy przed siebie.
Martwa Gwiazda? Bursztynowe Kocię?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz