Nasz Kociak był już na tyle duży aby dowiedział się prawdy o swoim pochodzeniu. Poszłam więc do żłobka. Malucha tam nie było. Poprosiłam Kwiecistą Noc o zawołanie go. Po chwili kociak był już w żłobku.
- Witaj Aksamitna Gwiazdo. - miałkną malec.
- Witaj Kasztanowe Kocię. - odpowiedziałam.
- Aksamitna Gwiazda chce z tobą pogadać. - powiedziała Królowa.
- Tak. Kasztanowe Kocię jesteś już duży i chyba powinieneś wiedzieć o swoim prawdziwym pochodzeniu. - zaczęłam - Wiesz... Nie pochodzisz z naszego klanu.
- Domyślałem się. - powiedział.
- Więc jesteś bardzo mądry. - położyłam się na przeciwko kociaka. On po chwili zrobił to samo.
- Urodziłeś się jako Samotnik. Twoją matką była piękną trzy kolorowa kotka. Nie wiem jak miała na imię. Pachniała innymi kociętami. Przyniosła Cię, gdy miałeś jeden lub dwa dni. Powiedziała, że daruje Cię jako prezent dla klanu i powiedziała jak masz na imię. Potem odeszła. Tamtego dnia widziałam ją jeszcze 2 razy z dwoma innymi kociakami. Najpierw skierowała się do Klanu Błyskawicy, a potem do Klanu Półmroku. Nie wiem co potem się z nią stało. Od tamtego czasu już nigdy jej nie widziałam. - opowiedziałam.
- Czyli... Mam rodzeństwo? - spytał kociak.
- Bardo możliwe.
Kasztanowe Kocię?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz