sobota, 15 kwietnia 2017

Od Kasztanowego Kocięcia do Ośnieżonego Kocięcia

- Ja jestem z Klanu Śniegu - odparłem.
- Kasztanowe Kocię, nie powinieneś rozmawiać z obcymi - warknęła Kwiecista Noc.
- Przepraszam - mruknąłem.
Powoli poszedłem za kotką. Wtedy usłyszałem pisk kociaka. Obróciłem się. Ośnieżone Kocię cząsł się z zimna. Ciekaw jestem, dlaczego żaden wojownik lub chociaż jego matka za nim nie poszła? Mimo to, kocica szła dalej.
- Chyba słyszałem, że Kodeks Wojownika każe zająć się kociętami w potrzebie - miauknąłem odważnie.
Kwiecista Noc popatrzyła na mnie z wyrzutem, po czym zawróciła.
- Wiesz, którędy wrócić do twojego obozu? -spytała.
Malec pokiwał przecząco łebkiem.
Kotka westchnęła.
- Co my z tobą zrobimy? - mruknęła.
Czarno-biały Ośnieżone Kocię siedział skulony. Widać, że był zmęczony, głodny i że było mu zimno.
Moja przyszywana mama stąpała chwilę w kółko, zastanawiając się, co zrobić z kociakiem z Klanu Błyskawicy. W końcu podjęła decyzję. Zaproponowała mu, by poszedł z nami do obozu, a gdy odpocznie, nasi wojownicy zabiorą go do jego klanu.
Podobał mi się ten pomysł. Miło by było mieć choć na chwilę przyjaciela w żłobku. Czekałem na jego odpowiedź.
Byle tylko on i Aksamitna Gwiazda się zgodzili...

Ośnieżony?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz