Poczułam przykrość kiedy kocur nie odpowiedział mi wprost. Może to wszystko jest tylko zasadzką? Nie obchodzi mnie to, moje serce od teraz będzie mnie prowadzić. Mam nadzieje tylko że nikt z Klanu Śniegu się nie dowie, bo będzie źle. Jednak to nie było teraz ważne. Liczyło się, że jesteśmy razem, tylko my, we dwoje. Kiedy kocur zeskoczył z głazu poczułam sie jeszcze gorzej, chyba nie czuje tego samego. Znałam jego charakter tak mniej więcej, pewnie powie o tym wszystkim Aksamitnej Gwieździe, wyrzucą mnie. Ogon lidera zniknął w gąszczu krzaków, siedziałam tak jeszcze kilka uderzeń serca. Chciałam za wszelką cene wiedzieć gdzie poszedł, zeskoczyłam i przecisnełamsie przez krzaki. Kocur zapytał
- Idziemy na spacer? - powiedział to, a na jego pyszczku widniał lekki uśmiech. Wzięłam to za znak, że jeszcze nie jest za późno. Ruszyłam za kotem. Prowadził mnie przez las, było już na prawdę ciemno i zimno. Wtedy Martwy zaprowadził mnie na małą polanke, była piękna, świetlkiki latału rozświetlając ją jaśniej niż księżyc. Moje oczy otworzyły się z zdziwienia. Usiadłam w wysokiej trawie, kocur zrobił to samo. Chciałam znowu zadać to samo pytanie. Tylko teraz zrobie to na głos.
- Czy odwzajemniasz moje uczucie? Tylko prosze odpowiedź mi prostym "tak" lub "nie", błagam - zapytałam, i zaczełam przyglądać się kocurowi
<Martwaaaa Gwiazdooo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz