Obudziłam się w nieznanym mi miejscu. Obok mnie leżał czarny kocur, na ramieniu miał sporą ranę, była głęboka. Na drugim końcu jaskini na mchu leżała pręgowana kotka, przed nią były zioła, chyba je segregowała. Nagle spostrzegła ze się obudziłam, posłała mi wrogie spojrzenie. Nie dziwie się jej, byłam z innego klanu. Na pewno wszyscy są do mnie tak nastawieni. Do legowiska wszedł Martwa Gwiazda, medyczka przywitała go skinięciem głowy, kocur jednak nie zwracał na nią uwagi. Podszedł do mnie, byłam dłużniczką lidera Klanu Półmroku, gdyby chciał mógłby mnie tam zostawić i nikt by nic mu nie zrobił. Jednak on uratował mnie. Jak mam się odwdzięczyć?
- Dziękuje - było to jedyne słowo na które było mnie teraz stać, spuściłam wzrok na swoje łapy. Nie widziałam wyrazu twarzy kocura, nawet nie przeszło mi przez myśl żeby podnosić wzrok. Postanowiłam jednak coś jeszcze dodać - Jestem wdzięczna, mogłeś mnie tam zostawić i nie mieć ze mną niepotrzebnych problemów. Jednak ty mnie wziąłeś do swojego obozu i do tego zawracasz mną Głowę waszej medyczce. Jak ma się odwdzięczyć?
<Martwa? I co? Co ma zrobić Nocna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz