Kiedy lis odepchnął Nocne Niebo postanowił uciec, na pożegnanie jeszcze ugryzłem go w ogon. Podszedłem do czarnej kotki i wziąłem ją na grzbiet.
-Pomogła nam a poza tym nikt nie zasługuje na bycie porzuconym a szczególnie że zemdlała.-powiedziałem tłumacząc zdziwionym. Szliśmy powoli do obozu niektórzy bardziej ranni niektórzy mniej. Po wejściu do obozu skierowałem się od razu do legowiska Popielatego Pióra. Spojrzała na mnie zdziwionymi oczami, musiała wyczuć zapach lisa. Ułożyłam na mchu Nocne Niebo i wyszedłem z legowiska. Szara kotka zajęła się wszystkimi zarani i zadrapaniami wojowników i dopiero potem dopuściłem ją do siebie. Kiedy wszystkie zadrapania zostały opatrzone poszedłem do legowiska medyczki żeby zobaczyć czarna kotkę.
Nocne Niebo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz