Kilkanaście metrów od leżącego kota odwróciłem się i omiotłem wzrokiem otoczenie, sprawdzając, czy nie widać zagrożenia, a potem popędziłem w stronę obozu Klanu Cienia. Byłem już blisko, gdy na mojej drodze pojawił się czarny kocur. Z tego, co pamiętałem z ostatniego spotkania i zgromadzeń, był ojcem Szarego Błysku i nazywał się Czarny Sztorm.
- Co tu tobisz? - zapytał, gdy zatrzymałem się przed nim. - Powinieneś być już na terytorium swojego klanu.
- Przybiegłem po pomoc - wysapałem. - Na Szary Błysk spadła gałąź.
Czarny Sztorm bez słowa zawrócił i pobiegł do obozu. Popędziłem za nim. Gdy już znaleźliśmy się na miejscu, kilka kotów przyjrzało mi się z nieufnością i zaskoczeniem. Czarny wojownik nie zwracał jednak na nich uwagi. Zniknął mi na chwilę z oczu, a potem wrócił z medyczką, ładną kotką o futrze podobnym wyglądem do mojego.
- Gdzie jest Szary Błysk? - zapytała.
- Przy granicy - odpowiedziałem. Czarny Sztorm i medyczka spojrzeli na siebie. Widać nie bardzo mi ufali.
- Prowadź - rozkazał wojownik i w trójkę popędziliśmy ku granicy.
Szary Błysk leżał tam, gdzie go zostawiłem. Czując nasz zapach, uniósł głowę. Medyczka Klanu Cienia od razu podbiegła do niego i zaczęła go badać.
- I co? - zapytałem po chwili, podchodząc bliżej.
<Szary Błysku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz