Szliśmy obok strumienia. Obserwowałam każdy ruch Wilczej Ła... to jest Wilczego Płomienia. Kocur wyrósł na wspaniałego wojownika. Klan będzie z niego dumny.
Patrzyłam, jak zwinnie przeskakiwał wystające z ziemi kamienie. Dobrze znałam te ruchy. Moje ruchy.
Nagle, poczułam zapach zwierzyny. Zająca. Przysiadłam. Wszystkie moje zmysły były wyczulone. Szary kocur obserwował mnie z uwagą. Czekałam na odpowiedni moment. W końcu, skoczyłam i szybkim ugryzieniem zabiłam stworzenie. Pośpiesznie zakopałam zająca, by zabrać go w drodze powrotnej. Poszliśmy dalej. Przez chwilę czułam się, jak podczas naszych wspólnych treningów. Ale teraz Wilczy Płomień był już wojownikiem.
Kocur nastawił uszu i zaczął węszyć. Ja też. W pobliżu czaił się nornik. Tym razem pozwoliłam Wilczemu zapolować.
Samiec instynktownie rozpłaszczył się na ziemi. Już nie był tym uczniem którego trzeba było uczyć podstaw. Doskonale wiedział, co zrobić.
W pewnej chwili, rzucił się na ofiarę.
Wilczy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz