Przez kilka wschodów słońca nie miałem czasu aby wytknąć się z obozu. Musiałem trenować Jagodową Łapę. Pewnego dnia miałem wolne, więc wybrałem się na granicę z Klanem Błyskawicy. Musiałem wszystko wyjaśnić Deszczowej Skórze. Nie byłem jeszcze pewien co do niego i moich uczuć... Po chwili zobaczyłem kota na horyzoncie. Coś dziwnego kazało mi do niego biec, więc to zrobiłem. Po chwili byłem już przez kocurem.
- Cześć Deszczowa Skóro. - powiedziałem.
- Cześć Szary Błysku. - odpowiedział kocur.
- Deszczowa Skóro chciałem ci wyjaśnić moje zachowanie. Przepraszam Cię za to. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Ale gdy po raz pierwszy zetknąłem się z tobą nosem moje serce zabiło szybciej, a gdy Cię widzę w klatce piersiowej robi mi się cieplej. Nie wiem co to jest. - płożyłem uszy po sobie.
- Och... Szary Błysku to jest mi... - urwał kocur, bo coś trzasnęło a potem spadło na kocura.
Szybko zdjąłem to coś, co okazało się gałęzią z kocura i sprawdziłem czy oddycha. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała. Wszystko było w porządku. Zacząłem lizać kocura po twarzy, aby go wybudzić. Po chwili kocur otworzył oczy.
Deszczowa Skóro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz