wtorek, 4 kwietnia 2017

Od Niespodziewanego Ataku CD Lasku

Po ułożeniu się na mchu, kociaki poprosiły mnie o opowiedzenia bajki. Nie umiem tego robić, matka zmarła, a z siostrą raczej nie skupialiśmy się na bajkach tylko na przetrwaniu. Młode koty jednak nie dawały za wygraną, po długich błaganiach jednak zgodziłem się. Moja wyobraźnia pokazywała jedynie obrazy, które raczej nie powinny być opisywane takim maluchom, więc jedyną rzeczą jaka mi pozostała, to moja własna historia.
- Nie znam żadne bajki. Jednak nie smucie się, opowiem wam coś, nie można tego nazwać bajką, gdyż zdarzyło się na prawdę. Różni się od tych opowiastek czy legend o wspaniałych kotach z Klanu Tygrysa, którymi niszczą wam umiejętność zdrowego myślenia te wasze królowe. Nie kończy się zupełnie szczęśliwie, jednak złego zakończenia również nie ma. Nie znam się, nie wiem jak mam je określić, bo co ja tam wiem. Skończę już może gadać, lepiej zacznę. - poprawiłem tylko moją pozycje, podwinąłem łapy pod brzuch. Kociaki nastawiły uszka zeby nic im nie umknęło. Odchrząknąłem i zacząłem opowiadać. - Zaczęło się to jakieś 50 księżyców temu. Rozpoczął to pewien kocur, podobny do mnie, wręcz taki sam. Dla własnej satysfakcji zapłodnił pewną samotniczkę, nie chciał się jednak przyznawać przed klanem, że ta właśnie kotka ma z nim córkę. Mimo to powtórzył swoją czynność, jeszcze dwa razy. Tutaj zaczyna się tak dokładniej nasz historia. Trzy młode koty, ta najstarsza, biała jak matka sierść jej niczym śnieg puchata. Drugi, brat młodszy, sierść ma rudą i płomienną jak ogon wiewiórczy. No i trzecia, najmłodsza, sierść szaro-biała, gładka jak tafla zimowego jeziora. Matka ich zaginęła, pewnie ojciec ją zabił, jednak któż to wie? Te samotne, młode koty, wędrowały przez lasy. Przez tereny klanów, te niczyje i miejskie gniazda. Raz na krawędzi głodu, drugi raz aż przejedzone. Ludzie czasem dokarmiali, bo przecież te kotki takie słodkie. Jednak zielona wiosna, słoneczne lato, a nawet kolorowa jesień się kiedyś kończą, dając początek mrozą. Rodzeństwo szukało ciepłego miejsca, jednak honor swój miało i do ludzi się nie zbierało. Jaskinie znaleźli i tam zamieszkali, najstarsza młodszych utrzymywała, polowała i chroniła przed mrozem. Wdzięczni jej byli cały czas. Kiedy brat już miał kilka księżyców zaczęła się dla niego nauka, siostra i on starali się jak mogli. Podstawy polowania poznał, walki się nauczył, wiedział jak pachniała zwierzyna, więc czego chcieć więcej? W końcu można było dać siostrze chwile wytchnienia. Polował już sam, kotki siedziały w jaskini. Przynosił chude nornice i ptaki o żylastym mięsie, jednak nikt nie wybrzydzał, ważne ze było. Kiedy najmłodsza już w wieku uczniowskim była, również uczyć się miała. Jednak ona na motyle i pasikoniki patrzyć wolała. Rodzeństwo samo rade sobie dało. Dopóki kocur pewien nie zawitał. Oczy jaskrawo żółte, futro niczym żarzący się las. Poznała go najstarsza i do rodzeństwa zamiary puścić nie miała. Kocur z pazurami na nią wyskoczył, jednak brat dzielnie bok swój nastawił i cios kota na siebie przyjął. Odszedł więc napastnik, gdyż wiedział ze z jego planu zostało tyle ile z myszy po polowaniu wygłodniałego kota. Wszystko potem pięknie było, wszyscy w zgodzie żyły i rany się zabliźniły. Razem żyli dopóki najmłodsza nie dorosła. Wyrosła na wysoką, szczupłą kotkę. Jednak jej charakter się zmienił, aż poznać się dało że kiedyś taka spokojna była. Teraz to wymyśliła głupoty jakieś, że od rodziny odejdzie. Najstarsza zaś na to, że samej jej nie puści. Tak więc kotki samego brata zostawiły, ten się jednak nie załamał, wiedząc że zostawiają go z ukrytym smutkiem. Został i żyje nadal, sam, ale żyje. Koniec.
- Niespodziewany Ataku, czy ta historia to o tobie? - zapytał ciekawsko Lasek, siostra tylko dołączyła do nim mówiąc ciche "no właśnie?", jedyne na co było mnie stać to skinięcie głową.
- Dobrze, idźcie już spać. Jutro zabiorę was na polowanie z samego rana - przekręciłam się na drugi bok, przypadkiem odwróciłem się do młodych stroną gdzie widniała blizna, która pozostała po ataku mego ojca. Usłyszałem tylko ciche szepty kociąt.

<Lasek? Ale się rozpisałam :O>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz