czwartek, 13 kwietnia 2017

OD KASZTANKI DO LASKA

Pobawiliśmy się dłuży czas...Nadchodziła godzina 18:30.
-Muszę już iść.-Powiedziałam.
-Czemu?-Zapytał Lasek.
-Zaraz mam kolację, a po za tym moja pani będzie się o mnie martwić.
-Szkoda. To co? Jutro też się tak pobawimy??
-Tak. Może tak w południe?
-Okej.
Czarny kociak poszedł w głąb lasu. Ja kierowałam się w stronę domu. Przeskoczyłam przez płot i weszłam na podwórko przed moim domem.
-Mraw!-Zamruczałam i zaczęłam drapać pazurami w drzwi. Heh, ja już tak mam. Nadeszła moja właścicielka i otworzyła drzwi:
-Wejdź Kasztanko.-Uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią i zrobiłam duże oczęta.
-Tak, kolacja! Prawie bym zapomniała!-Przypomniała sobie. Stanęłam na stoliczku i chciałam wskoczyć na parapet. BUM! I w podłogę. Podczas skoku poczułam to zimno z dworu. Podreptała do mnie moja pani....Szkoda, że tak wolno. Przecież jest starszą panią.
-Nic ci się nie stało Kasztanko???-Wystraszyła się.
-Nie nic...-Powiedziałam lecz ona zrozumiała to tak: Miał....
Wstałam i już normalnie weszłam na parapet na którym leżał mój kocyś. Wtuliłam się. Moja pani nadeszła z miseczką z sardynkami. Mniam! Lepsze to niż jakaś tam, mysz. Zjadłam szybciuteńko i usnęłam. Wybiła godzina 24:50. Wstałam, wyjrzałam za okno i zobaczyłam Laska. Za nim stał duży pies. Był to pies rasy Shiba. Król internetu tak zwany "Pieseł". Wiem to, bo usłyszałam to w telewizji. Chciałam go ostrzec ale nie mogłam otworzyć okien. Mogłam zrobić tylko jedno, czekać.

Lasek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz