Od znalezienia kociąt minęło kilka dni. Szedłem właśnie w stronę obozu wracając z patrolu. Padał delikatny śnieg. Ziemia była twarda, na niej spoczywał puszysty, biały śnieg. Chłód przeszywał moje futro po sam czubek ogona. Moje czarne plamy na futrze stawały się coraz bardziej białe od płatków śniegu. Wracając do obozu próbowałem strząsnąć płatki śniegu z futra jednak nadaremno. Kiedy wróciliśmy wziąłem sobie ze stosu małą mysz i zjadłem ją ze smakiem. Następnie wymknąłem się cichaczem z obozu mając nadzieję na spotkanie Aksamitnej Gwiazdy. Chodziłem w tę i z powrotem wzdłuż granicy.
Aksamitna Gwiazdo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz