Nie marudziłem, wiedząc, że klan potrzebuje świeżego
pożywienia, szczególnie podczas Pory Nagich Drzew. Do południa upolowałem trzy
wychudzone myszy i ziębę. Nie byłem zbyt zadowolony z osiągniętych wyników,
toteż zacząłem węszyć, licząc na złapanie zapachu jakiejś zwierzyny. Jednak
wyczułem głównie silne zapachy kotów z Klanu Śniegu. Czyżbym zawędrował tak
blisko granicy? Rozejrzałem się wokoło. Rzeczywiście, znajdowałem się już
niemal na terytorium Klany Śniegu. Szybko zawróciłem, gdy nagle usłyszałem
jakiś szelest gdzieś za mną.
~ Pewnie jakiś kot ~ pomyślałem. Spryciarz zaszedł mnie od
tyłu, pod wiatr.
- Wiem, że tam jesteś - powiedziałem głośno. W najgorszym
razie mogłem się tylko zbłaźnić. Ale moje przeczucia się sprawdziły. Moim oczom
ukazał się kot.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz