-Nie martw się coś się wymyśli.-powiedziałem ścierając łzę pyszczka kotki. Uśmiechnąłem się trochę bardziej gdy przyszedł mi do głowy pomysł.
-Skoro był lis muszą być też jego odchody, wytarzaj się w nich i nasz zapach zniknie.-podsunąłem pomysł. Nocne Niebo przyznała mi rację. Próbowała wstać jednak kiedy zrobiła jeden krok podniosła bolącą łapę a jej twarz wykrzywiał grymas bólu.
-Popielate Pióro jad jej coś na ból.-rozkazałem. W tej samej chwili podeszła do nas szara pręgowana kotka i dała czarnej kotce chyba ziarna maku, nie jestem medykiem więc się nie znam.
Nocne Niebo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz