sobota, 6 maja 2017

Od Martwej Gwiazdy Do Brunatnej Gwiazdy i Bursztynowej Łapy

Postanowiłem na razie nie atakować, zbiorę klan i może kilku sprzymierzeńców. Pora skupić się na polowaniu.
***później***
Po udanym polowaniu wracaliśmy do obozu. Szczęście nam sprzyjało. Mimo że padało złapaliśmy więcej zwierzyny i klan na razie nie musi się martwić o jedzenie. Zostawiliśmy ofiary na stosie. Wskoczyłem na Pień z którego zawsze ogłaszałem coś klanowi. Kiedy wszyscy się zebrali zacząłem mówić.
-Jak wiecie nasze terytorium nie jest ogromne. Jednak dziś zostaliśmy pozbawieni jego części.-warknąłem a przez koty przebiegł szmer wściekłości.
-Powstał nowy klan. Klan Borsuka, włada nim Brunatna Gwiazda szary kocur o pomarańczowych oczach. Jeśli zobaczycie jakiegoś kota z jego klanu macie prawo go zabić. Na wszelki wypadek kociaki zostają w obozie a uczniowie wychodzą z obozu tylko pod opieką wojowników. Możecie się rozejść.-oznajmiłem i zeskoczyłem na ziemię. Przywołałem ruchem ogona mojego zastępce, Szarego Błyska.
-Musimy się ich pozbyć. Jest nas zbyt mało by zaatakować od tak, musimy mieć więcej członków klanu. Nie mamy kociaków i tylko jednego ucznia. Nastały ciężkie czasy.-westchnąłem. Podszedłem do mojej białej uczennicy Bursztynowej Łapy.
-Bursztynowa Łapo, czas na nas. Dziś oprowadzę cię po granicach.-oznajmiłem. Wyszliśmy z obozu. Obeszliśmy granicę, zostawiając ten nowy klan w spokoju, nie doświadczony uczeń i lider w walce z kilkoma kotami nie mają szans. Przechodząc obok naszego starego kawałka terytorium uczennica zapytała się mnie czemu nie idziemy zwykłą drogą. Odpowiedziałem jej że tamten kawałek nie należ już do nas i mieszka tam inny klan ale kiedyś go odzyskamy. W drodze powrotnej Bursztynowa Łapa zaczęła zwalniać.
-Jestem zmęczona.-mruknęła cicho.
-Dobrze odpocznijmy, zapoluję.-zgodziłem się. Po czym dodałem-Zaczekaj tu
Kilka chwil później zaniosłem małą myszkę białej koteczce. Po zjedzeniu jej wstała.
-No dobrze, odpoczęłam-powiedziała. Wstałem.
-Prowadź.-uśmiechnąłem się.
-Ja?-zapytała rozkojarzona.
-No tak a kto jest tu jeszcze oprócz nas.-zaśmiałem się cicho, po raz pierwszy od śmierci Nocnego Nieba. Kiedy sobie o niej przypomniałem od razu zrzędła mi mina. Wreszcie wróciliśmy do obozu głodni i zmęczeni, Bursztynowa Łapa zgubiła się kilka razy ale ostatecznie znalazła drogę.
-Dobra robota.-pochwaliłem ją wchodząc do obozu.

Bursztynowa Łapa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz