-Co się stało?-zapytałem zdziwiony jej reakcją.
-T-to Logan.-powiedziała szeptem.
-Bierzemy go.-postanowiłem. Bursztynowa Łapa spojrzała na mnie z błyskiem w oku. Zaciągnęliśmy tego całego Logana pod obóz. Skierowaliśmy się na polanę do ćwiczeń. Pokazałem mojej uczennicy najlepsze pozycję do polowania na poszczególne zwierzęta. Wróciliśmy.
***Magiczna zmiana czasu:późny wieczór, prawie noc***
-Klanie Półmroku, dziś znalazłem ciało Logana, samotnika, porywacza Bursztynowej Łapy.-ogłosiłem. Po czym dodałem-Uznałem że nikt nie zasługuje na zgnicie więc postanowiłem że zorganizuję mu mały pogrzeb.
***później***
Po całym zajściu nawet jeden kot się nie odezwał, kazałem Czarnemu Sztormowi gdzieś go pogrzebać. Bursztynowa Łapa siedziała przygnębiona.
-Co się stało?-spytałem podchodząc do niej.
Bursztynowa Łapo?
Brunatnego już tam dawno nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz