Cicho zamruczałem, czując ciepło bijące od szylkretowej siostry, czarnego brata oraz karmicielki. Chciałem spać. Tylko i wyłącznie spać.
🐱
Skoczyłem na brata z radosnym piskiem. Błyskawicznie odskoczył, strosząc sierść. Zeskoczyłem z Szafirowego Kocięcia i zacząłem uciekać. Wojowniczo miauknął, rzucając się w pogoń. Gwałtownie się zatrzymałem, przez co wbiegł we mnie. Przeturlaliśmy się, gryząc i drapiąc, nie robiąc przy tym krzywdy.
ー Spokojnie! ー Wieczorne Kocię głośno miauknęła, zatrzymując nas.
W odpowiedzi na chwilę się zatrzymaliśmy, ale zaraz znów się tarzaliśmy między liśćmi.
ー Kocury... ー usłyszałem jej komentarz. Pokazałem jej język i znowu wróciłem do bijatyki.
< Wieczorne Kocię? Szafirowe Kocię? >
ー Spokojnie! ー Wieczorne Kocię głośno miauknęła, zatrzymując nas.
W odpowiedzi na chwilę się zatrzymaliśmy, ale zaraz znów się tarzaliśmy między liśćmi.
ー Kocury... ー usłyszałem jej komentarz. Pokazałem jej język i znowu wróciłem do bijatyki.
< Wieczorne Kocię? Szafirowe Kocię? >
Ciekawe co pomyśleli o nich kociaki z innego klanu xD
OdpowiedzUsuń