środa, 10 maja 2017

Od Trującego Kocięcia

Przeciągnęłam się, ziewając i ukazując swoje małe ząbki.
ー Cześć! ー miauknęłam. Jednak odpowiedziała mi cisza.
Błyszczące Kocię leżał obok, najwyraźniej śpiąc. To samo tyczyło się pozostałych kociąt.
Było przecież tak jasno!
Powoli chodziłam od kota do kota i dotykałam go delikatnym noskiem. Nie ruszali się. Chyba spali. Ich klatki unosiły się nierówno, jakby wszyscy mieli złe sny. Wokół było jakoś tak szarawo...
W sumie... Jeszcze nigdy nie byłam na zewnątrz, poza żłobkiem. Zawsze się bałam... Ale może dziś, teraz...
    Cichuteńko podeszłam w stronę świata. Zrobiłam pierwszy niepewny krok na nim. Skręciłam i... Wrosłam w ziemię. Wszystko było w szarym czymś, jakby gęstym, śmierdzącym powietrzu. Bardzo blisko mnie był złota łuna światła. Biło od niej ciepło.
Powoli podeszłam bliżej. Byłam ciekawa tego czegoś...


Ktoś?

Deszcz robi kapu kap... Co ja robię ze swoim życiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz