Od kilku dni w naszym żłobku było kilka nowych kociąt. Mama mówiła nam, że oni i ich klan muszą być u nas przez jakiś czas, bo u nich nie ma jedzenia, żeby ich mamy dały im mleko. Dwa kociaki z nich bardzo przpominały mi moje rodzeństwo. Cały czas się tarzali po całym żłobku. Raz nawet jeden z nich wpadł na mnie.
- Ej uważaj! - syknęłam.
- Sorki mała. Wiesz jestem już prawie uczniem i muszę trenować nawet w żłobku. - wypiął dumnie pierś.
- Łał... Serio jesteś już prawie uczniem?
- Tak. A tak w ogóle jak masz na imię?
- Jestem Krystaliczne Kocię. A ty?
- Mroczne Kocię, ale jak chcesz to możesz mówić mi Mroczna Łapa.
- Okey... Berek!
Pacnęłam rudego kociaka w łapkę i zaczęłam uciekać.
Mroczny? (miłość rośnie w okół nas...
( ͡° ͜ʖ ͡°))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz