niedziela, 30 kwietnia 2017

Pasowanie!

Pasowanie na ucznia!
Dziś kociaki pasowane są na uczniów!
Klan Półmroku:
Uczeń: Bursztynowa Łapa->Mentor: Martwa Gwiazda
Klan Śniegu:
Uczeń: Kasztanowa Łapa->Mentor: Aksamitna Gwiazda
Klan Błyskawicy:
Uczeń: Ośnieżona Łapa->Mentor: Deszczowa Skóra

Zgromadzenie klanów!

Zgromadzenie klanów odbędzie się 30.04.2017 o godzinie 17.00
Zebranie odbędzie się na chacie na dole bloga.
To jak koty się poruszają oraz oraz rozmawiają ma wyglądać mniej więcej tak:
Słoneczna Dusza
*Idzie za swoim klanem* *Szepcze do Czarnego Ogona* Mam nadzieję, że nie będzie nudno
W *gwiazdki* ma być wzięte to co kot robi, a normalnie to co kot mówi.

Lista kotów idących
 na zgromadzenie:
Klan Błyskawicy:
Jałowcowa Gwiazda
Malinowa Woda
Ostry Kwiat
Deszczowa Skóra

Klan Śniegu:
Aksamitna Gwiazda
Płowe Piórko
Złota Sadzawka
Jasna Łapa

Klan Półmroku:
Martwa Gwiazda
Szary Błysk
Jagodowa Aura
Lisia Łapa

Klan Tornada:
Sekretna Gwiazda
Wilczy Płomień
Ostry Cierń
Pręgowane Piórko

*Jeśli kot stawi się na zgromadzeniu, automatycznie zostanie skreślony z Listy kotów nie aktywnych.
* Prosimy nic nie czytać na chacie do czasu, aż rozpocznie się zgromadzenie.


sobota, 29 kwietnia 2017

Od Wieczornego Kocięcia CD. Mrocznego Kocięcia

Mała szylkretowa kotka popchnęła brata, chcąc znaleźć się bliżej ciepłego ciała karmicielki. Mimo, iż było już nieco cieplej niż jeszcze księżyc temu, Pora Nowych Liści jeszcze się nie zaczęła. Chłodne powietrze było czymś, czego Wieczorne Kocię wolała unikać.
Mroczne Kocię przesunął się, jednak nieznacznie. Szylkretowa kotka popchnęła go mocniej, na co brat uderzył ją delikatnie łapą. Wieczorne Kocię ugryzła go lekko w ucho. Wyglądało na to, że ta "walka" potrwa dłużej, ale zmęczona zachowaniem kociaków karmicielka kazała im się uspokoić. Kociaki, choć niezbyt ochoczo, wykonały polecenie. Oba przytuliły się do karmicielki i swojego brata, Szafirowego Kocięcia.
<Mroczne Kocię? Szafirowe Kocię?>

Od Deszczowej Skóry CD. Szarego Błysku

- Zostałem Zastępcą Martwej Gwiazdy.
Te słowa przez dłuższą chwilę nie mogły do mnie dotrzeć. Gdy w końcu zrozumiałem, co oznaczały, nie bardzo wiedziałem, jak zareagować. Dość szybko doszedłem do wniosku, że najbardziej na miejscu byłyby gratulacje.
- Gratuluję! - wymruczałem.
- Zdziwiłeś się, że aż tak zaniemówiłeś? - zapytał rozbawiony Szary Błysk.
- Można tak powiedzieć - odpowiedziałem. Nie wiem dlaczego, ale te słowa mnie nie ucieszyły, a raczej napawały lękiem. Postanowiłem jednak nie martwić szarego kocura.
- Jak sobie radzisz na nowym stanowisku? - zapytałem.
<Szary Błysku? Bracus Wenus>

piątek, 28 kwietnia 2017

Od Dzikiego Serca Do Aksamitnej Gwiazdy i Rudego Wichra

Myłem się na polanie przy legowisku Wojowników. przybiegł do mnie Kasztanowe Kocię. Zaczął tak szybko mówić że go nie zrozumiałem.
-Spokojnie! Jeszcze raz-poprosiłem.
-Aksamitna Gwiazda cie wzywa! Kociaki otwierają oczy!-powiedział. Kiedy tylko to usłyszałem wystrzeliłem jak z procy i z prędkością światła dotarłem do żłobka. Hamowałem przysiadając na podszyciu, niemal wjechałem do żłobka. Moja partnerka spojrzała na mnie cicho się zaśmiała na mój widok następnie jej wzrok spoczął na kociakach. Podszedłem szybko ale nie robiąc hałasu. Do żłobka nagle wpadł Kasztanowe Kocię, miał lekka zadyszkę. Uśmiechnąłem się do niego i zacząłem przyglądać się malutkim kuleczkom. Pierwszy otworzył oczka Chabrowe Kocię-biały kocurek, mój jedyny syn. Zaraz po nim Krystaliczne Kocię, wyglądała zupełnie jak matka pomijając jej niebieskie jak woda oczy. Polizałem Aksamitna Gwiazdę po głowie i spojrzałem wyczekująco na czarno-białe kociątko. Brzozowe Kocię otworzyła oczka i jak jaj rodzeństwo zaczęła rozglądać się dookoła.
-Mają piękne oczy.-wymruczałem do białej kotki leżącej obok. Nagle usłyszałem kroki od strony wejścia. Coś mnie pchnęło i wylądowałem na mchu obok mojej białej partnerki. Zmarszczyłem nos, wyczułem zapach Rudego Wichra. Wstałem i spojrzałem na nią.
-Przepraszam.-powiedziała ze skruchą.
-Nic się nie stało-odpowiedziałem otrzepując się z mchu.

Aksamitna Gwiazda? Rudy Wicher?

Od Jagodowej Aury Do Martwej Gwiazdy i Logana

Po słowach Martwej Gwiazdy, które przekazał mi Szary Błysk... ja, nie mogłam tego znieść.
Nie wiem, kto to wymyślił. W życiu nie złamała bym Kodeksu Wojownika. Kto mu tak nakłamał. Ale Kasztanka, siedząca obok niego...Czy ona chce do nas dołączyć? Bo już sama nie wiem. Przyszedł ze mną do Martwej Gwiazdy Szary Błysk.
-To nie prawda!-Zaczęłam mówić.
-Tak? -Powiedział do mnie stanowczo, po tym pojawiły mi się łzy w oczach.
-Ja...Eh...-Odwróciłam się i poszłam w ciemną stronę lasu. Spacerowałam po ziemiach niczyich i zobaczyłam zza krzaków biało czarny ogon. W krzakach pojawiły się zielone oczy.
-K-kim ty jesteś?? -Wystraszyłam się.
-Ja, jestem...Logan.-Odpowiedział kot.
-T-to ty porwałeś Bursztynowe Kocię, prawda?!
-Zgadza się.
Wysunęłam pazury na wszelki wypadek.
-Z jakiego klanu jesteś? -Zapytał.
-Ciebie, to nie powinno obchodzić.
-Tak? Domyślam się....Klan Półmroku, prawda?
-Może.
-Czyli raczej tak..
Syknęłam, a on rzucił się na mnie.
-Ahhhh! -Zrobił mi coś z łapą zaczęła trochę krwawić.-Ty!
-Co ja??
-Wiesz co, i tak nie mam co robić ze swoim życiem.
Usiadłam.
-Też nie mam co robić...
-Ah... spróbuję sama się wyleczyć. Nie jestem małym dzieckiem.
-No, dobra.-I poszedł dalej. Znalazłam kwiat o nazwie nagietek. Przyłożyłam go sobie do skaleczonej łapy.
-Od razu lepiej.


Martwa Gwiazdo? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Loganie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Od Rudego Wichra

Wstałam rano na moim posłaniu. Był słoneczny poranek. Rosa spokojne skapywała z zielonej trawy. Wolno poszłam coś zjeść. Zauważyłam, że nie zostało zbyt dużo mięsa. Postanowiłam  zapolować. Wyszłam do lasu rozglądając się za zwierzynom. Przyśpieszyłam trochę i po chwili znalazłam się na mojej ulubionej polanie. To tutaj trenowałam z Paprociowym Pazurem. Podniosłam głowę i spojrzałam na słońce. Teraz jest na pewno w Klanie Gwiazd. Nie mogłam dalej się patrzeć w świecący punkt i musiałam skulić się szybko. Przez chwilę nic nie widziałam, jednak usłyszałam cichy szelest. Spojrzałam w stronę krzaków rosnących z lewej. Wolno zakradłam się w tamtą stronę. Nie chciałam spłoszyć ofiary. Przez liście zobaczyłam małą mysz. Wysunęłam pazury i przyszykowałam się do skoku. Po chwili byłam nad ofiarą. Nie zajęło mi wiele czasu zabicie jej. Zakopałam ją w ziemi i ruszyłam na poszukiwania następnych zdobyczy. Było całkiem nieźle. Po małej myszce upolowałam zająca. Podczas wpychania martwego gołębia do ziemi  usłyszałam, że coś się dzieje po prawej. Nornik uciekał przed białą kotką. Bez myślenia rzuciłam się na mniejsze zwierzę. Przy tym trochę przeszkodziłam Jasnej Łapie. Chyba próbowała polować z Płowym Piórem, bo wybiegł tuż po kotce w moje pole widzenia. Postanowiłam do nich dołączyć. Dzień zszedł mi na całkiem dobrym polowaniu. Cofnęłam się jeszcze po zakopane zwierzęta i wróciłam do obozu. Chciałam coś zrobić. Właściwie zdałam sobie sprawę, że nie widziałam kociaków Aksamitnej Gwiazdy. Całkowicie podekscytowana wbiegłam do żłobka. Poczułam się trochę nieswojo. Wszystkie kociaki były dziwnie czarno-białe. Futro też było jakby zbyt duże. Uderzyłam się o miękkie włosy. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie kociaki. Wpadłam na jakiegoś kota. Odrzucony przez mój rozpęd upadł na ziemię. Kto to może być? Biało-czarny kot, który mógłby się znaleźć w żłobku, to na pewno… o nie Dzikie Serce.


Dzikie Serce?

Od Aksamitnej Gwiazdy do Dzikiego Serca

Minęło trochę czasu. Kociaki miały ponad 1 księżyc. Dziś miały otworzyć oczy. Od rana leżałam w żłobku, rozmawiając z Kwiecistą Nocą. Po chwili kociaki zaczęły piszczeć. Spojrzałam na nie. Powoli otwierały oczy.
- Kasztanowe Kocię! Biegnij szybko po Dzikie Serce. Nasze kociaki otwierają oczy! - powiedziałam podekscytowana.
Kociak szybko wybiegł z legowiska. Był już duży i sprawny. Zaraz skończy sześć księżyców.
~ Trzeba będzie mu przydzielić mentora. - pomyślałam.

Dzikie Serce?

Od Martwej Gwiazdy Do Szarego Błyska

Kiedy Szary Błysk powiedział, że ten samotnik długo nie pożyje zaśmiałem się krótko, ale złowieszczo. Chwyciłem kociaka za skórę na karku. Prowadziłem wojowników gdy nagle przed nami wyrosła jak z pod ziemi Jagodowa Aura.
-Witaj Jagodowa Auro!-powiedziałem starając się możliwie najspokojniej, wiedziałem że to wzbudzi u niej obawy.-Słyszałem że spotykasz się z kotem z innego klanu.-zaśmiałem się siadając i odkładając kociaka obok mnie. Spojrzałem na małą białą kuleczkę surowo a ona skuliła się pod moim wzrokiem. Popatrzyłem następnie wyczekująco na Jagodową Aurę.
-Jeśli z tego związku wyjdą kociaki chętnie przyjmiemy je do klanu, zostaną wojownikami.-ciągnąłem spokojnie widząc zdenerwowanie na pysku szarej kotki. Panowała martwa cisza.
-Idziemy do obozu.-rozkazałem. Po przyjściu odłożyłem kociaka do żłobka, tam zajęła się nim Liliowy Kwiat.
-Szary Błysku przyjdź do mnie z Jagodowa Aurą, mamy coś do omuwienia.-wydałem polecenie a on skinął głową.

Szary Błysk? Jagodowa Aura?

czwartek, 27 kwietnia 2017

Od Szarego Błysku do Martwej Gwiazdy

Wyszliśmy z obozu i udaliśmy się na tereny niczyje. Po chwili wyczuliśmy zapach naszego kociaka i Samotnika. Szybko ruszyliśmy w jego kierunku. Po chwili zobaczyłem jakąś jaskinie.
- Tam! To tam muszą się chować. - zawołałem.
Po chwili niebo zachmurzyło się i z nieba zaczęły padać małe krople deszczu. Po jakimś czasie byliśmy już przed jaskinią. Wpadliśmy do środka.
- Samotniku, oddaj nam kociaka, to nic ci nie zrobimy. - zarządał Martwa Gwiazda.
- Nie! To od dziś moje kocię. - powiedział kocur.
- Kociak należy do Klanu Półmroku.
- On należy do mnie.
Martwa Gwiazda nie odezwał się tylko dał nam znak ogonem. Ja i Czerwony Płomień szybko rzuciliśmy się na kocura. Samotnik drapną mnie koło ucha i ugryzł w łapę mojego kolegę. Walczył dzielnie, ale po chwili obróciłem go brzuchem do góry i złapałem za gardło, a tylnymi łapami drapałem go w brzuch. Po chwili kocur zaczą się wiercić. Martwa Gwiazda wziął kociaka i mrukną na nas. Puściłem kocura, który mocno krwawił z gardła i brzucha oraz innych ran.
- Przerzyje? - spytał rudy kocur.
- Tak. Ale długo nie po żyje. - zaśmiałem się zło wrogo.
Potem we trójkę wyszliśmy z jaskini pozostawiając Samotnika na pastwę losu.

Martwa Gwiazda? Bursztynowe Kocię?

środa, 26 kwietnia 2017

Od Kasztanki Do Martwej Gwiazdy

-Muszę już wracać do mojego klanu.-Powiedziała szara kotka.
-Czemu? Mówiłaś, że czujesz się nie potrzebna.
-Ale nie chcę żeby mnie wyrzucili.-Odwróciła się, i zaczęła iść w drugą stronę.-Dziękuję za gościnę!
-Nie-nie ma sprawy...-Zasmuciłam się trochę.-Poczekaj!
-Tak? Nie mam czasu, będzie nie fajnie gdy Martwa Gwiazda się na mnie zdenerwuje.-Powiedziała z niecierpliwością.
-Kim jest Martwa Gwiazda?
-Przywódcą.
-A jak wygląda?
-Jest taki troszkę kudłaty, tak to można powiedzieć..Ma zielone oczy, całkiem duże uszy...
-Aha, aha. -Powiedziałam, i wpadłam na pomysł. Bardzo polubiłam Jagodową Aurę, więc czemu by...postarać się aby ją wyrzucili z tego klanu aby została ze mną. Jagodowa Aura tempem spacerowym zmierzała w kierunek lasu. Ja, jak najszybciej zaczęłam biec do lasu. Szłam i szłam i usłyszałam jakiegoś kota: "Musimy znaleźć Jagodową Aurę!" Wyszłam z krzaków. Zobaczyłam tego samego kota co opisywała mi Jagodowa Aura.
-Kogo szukacie? -Zapytałam.
-Jagodowej Aury, a ty? Kim jesteś?
-Ja, jestem K-Kasztanka. Wiem gdzie znajduje się Jagodowa Aura.
-Gdzie?
-Ha! -Powiedziałam, ale jestem przebiegła!- Ale najpierw, powiem ci coś co powinieneś wiedzieć. Jagodowa Aura, złamała wasz...ten regulamin, kodeks czy coś takiego...Spotyka się z rudym kotem z innego klanu.-Powiedziałam, wiem skłamałam. Ale chyba nie czuje się tam za dobrze.


Martwa Gwiazda?

Od Martwej Gwiazdy Do Szarego Błysku i Bursztynowego Kocięcia

Poszedłem zobaczyć co tam w klanie. Na początek poszedłem do żłobka, siedziała tam Liliowy Kwiat. Nie było żadnych kociaków, było cicho i spokojnie. Wtedy na myśl przyszła mi Bursztynowe Kocię. Musiałem ją wreszcie odzyskać. Zajrzałem jeszcze do legowiska Wojowników, oczywiście nie było w nim Jagodowej Aury, nie zdziwiło mnie to. Wszystko, nie licząc braku kociaka i Jagodowej Aury było w porządku. Podszedłem do mojego legowiska, stanąłem przy nim i spojrzałem jak na polanę wychodzi Szary Błysk. Zawołałem go, mój zastępca podszedł do mnie od razu.  Zaczęliśmy rozmawiać o Bursztynowym Kocięciu. Postanowiliśmy go odzyskać. Wszedłem na pień na kamień na którym zawsze oznajmiałem coś klanowi. Kiedy koty zebrały się pod miejscem zebrań zacząłem
-Koty Klanu Półmroku! Szary Błysk i ja zdecydowaliśmy że odzyskamy wreszcie naszego kociaka Bursztynowe Kocię z łap Samotnika!-ogłosiłem i usłyszałem pomruk zgody.
-Idą z nami Czerwony Płomień i Jagodowa Aura. Wyruszamy teraz, zaatakujemy o zmroku.Podczas mojej nieobecności dowodzi Czarny Sztorm-powiedziałem.-Jeśli znajdziemy Jagodową Aurę to może i pójdzie.-pomyślałem. Zeskoczyłem z kamienia i ruszyłem do wyjścia z obozu z Szarym Błyskiem i Czerwonym Płomieniem.
-Jeśli jesteście głodni to szybko coś upolujcie, potem nie będzie czasu.-ogłosiłem.
-Ja nie jestem głodny.-powiedział rudy kot w cętki. Mój zastępca powiedział to samo więc nie czekając pobiegliśmy dalej. Właśnie zachodziło słońce gdy dotarliśmy do miejsca gdzie prawdo podobnie mieszkał ten samotnik, było też czuć delikatny zapach kociaka i naszego klanu. To musiała być Bursztynowe Kocię.

Szary Błysk? Bursztynowe Kocię?

Od Szarego Błysku

Nastał kolejny dzień. Martwa Gwiazda wezwał mnie do siebie.
- O co chodzi Martwa Gwiazdo? - spytałem.
- Wczoraj nasz obóz odwiedził Samotnik. Mówił, że chce przygarnąć nasze kocię. - zaczął.
- Samotnicy. Oni nic nie wiedzą o życiu klanu. Nie wiedzą, że kociaki są nam potrzebne. Mam nadzieję, że nie wyraziłeś zgody. - powiedziałem.
- Oczywiście że nie! Ale... W nocy kociak zniknął. Pewnie ten Samotnik go porwał.
- Więc musimy go szukać! Na co czekamy?
- Dobrze. Zbierz patrol a ja wyznaczę kogoś do pilnowania obozu pod moja nie obecność.
Kiwnąłem głową i wyszedłem z legowiska Przywódcy.
- Czerwony Płomieniu, ty i Jagodowa Aura pujdziecie ze mną i Martwą Gwiazdą na misje szukania jednego z naszych kociąt. W nocy porwał go Samotnik. - wyjaśniłem.
Kocur kiwną głową i poszedł do legowiska Wojowników.
Po jakimś czasie wszystkie wyznaczone koty stały już przy wejściu do obozu.
- Ruszamy. Pamiętajcie musimy odzyskać kociaka. - powiedział Martwa Gwiazda i ruszyliśmy przed siebie.

Martwa Gwiazda? Bursztynowe Kocię?

wtorek, 25 kwietnia 2017

Od Logana CD Bursztynowe Kocię

Gdy dostrzegłem, że mała kotka zaczyna mrużyć oczy, od razu ściszyłem swój ton mowy. Po kilkunastu sekundach jej łebek samoistnie opadł na ziemię. Powoli się odsunąłem, a następnie przeniosłem kocię do legowiska. Wtuliła się ona w bawełniany koc w kolorze błękitu i zasnęła na dobre.
- Wiem, że staniesz się kimś ważnym... - wyszeptałem układając się tuż obok niej.
***Rano...***
Podczas otwierania swych zielonych oczu, dostrzegłem, że ktoś przede mną stoi. Była to nowo poznana, a raczej nowo przygarnięta kocica. Podniosłem się do pozycji siedzącej, po czym rozpocząłem konwersację:
- Jak Ci na imię? - zapytałem pierwszy, wlepiając wzrok w młodą.
- Mówili na mnie Bursztynowe Kocię - powiedziała cicho.
- Jestem Logan - przedstawiłem się, a delikatny, koci uśmiech wpłynął na mój pyszczek. 
Szybko wygramoliłem się spod ciepłego koca, żeby w krótkim czasie znów stanąć naprzeciw kociaka.
- A myślałaś, żeby na przykład... Nie wiem... Zmienić imię? Teraz jesteś wolnym kotem! Nikt Ci nie zabroni!
<Bursztynowe Kocię?>

niedziela, 23 kwietnia 2017

Od Dzikiego Serca Do Aksamitnej Gwiazdy

-Jasne zajmę się tym.-powiedziałem i uśmiechnąłem się do kotki. Polizałem ją po pysku i wyszedłem ze żłobka. Zobaczyłem Brunatnego cienia wychodzącego z legowiska Wojowników.
-Brunatny Cieniu!-zawołałem a kot przystanął w półkroku.
-Poprowadzisz patrol weźmiesz ze sobą Złotą sadzawką i jej ucznia Świetlistą Łapę.-oznajmiłem. Kocur tylko kiwną głową i przeszedł przez obóz do stosu zwierzyny przy którym stała. No to patrol załatwiony. Teraz koty na polowanie. Zobaczyłem jak Płowe Pióro zabiera swojego ucznia Jasną Łapę i już mieli wychodzić z obozu ale ich zatrzymałem.
-Gdzie idziecie?-zapytałem.
-Jeszcze nie wiemy, chyba przepytam go z Kodeksu Wojownika.-odpowiedział szary kocur.
-Możecie iść na polowanie? Aksamitna Gwiazda kazała mi kogoś wyznaczyć.-wyjaśniłem.
-Nie masz nic przeciwko Jasna Łapo?-zapytał się małej koteczki a gdy ta kiwnęła głową na znak że zgadza się  na polowanie, dodał-W takim razie pójdziemy na polowanie.
-Udanego polowanie-powiedziałem i odszedłem. Skierowałem się do żłobka.
-Wszystko załatwione Aksamitna Gwiazdo.-oznajmiłem mojej partnerce o białym futrze.

Aksamitna Gwiazda? 

Od Mrocznego Kocięcia

Z cienia wpatrywałem się w rodzinę.
ー Mroczne Kocię, chodź do nas! ー zawołała Wieczorne Kocię z wtórującym jej Szafirowym Kocięciem.  
W sumie, dlaczego nie. Chociaż się rozruszam.
Wstałem i dołączyłem do nich. Skakaliśmy na siebie; co jakiś czas któreś z nas przypadkiem zostało ugryzione a to w ogon, a to w ucho. Ogólnie, to opiekunowie zapewne mieli już dosyć naszych pisków.
   W końcu, zmęczeni, opadliśmy obok karmicielki, jednak nadal przepychaliśmy się między sobą, próbując znaleźć najlepsze miejsce.


 Szafirowe Kocię? Wieczorne Kocię? ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

Od Bursztynowego Kocięcia do Logana

Rozejrzałam się, o ile tak to można było nazwać, bowiem w jego legowisku było ciemno. I bardzo zimno. Ale cóż, Pora Nagich Drzew tym się charakteryzuje.
Kocur pokonał lisią długość i zatrzymał się, zerkając na mnie. Szybko, jednakże niezdarnie, podbiegłam do niego.
 Usiadł obok kamieni, ruchem ogona zachęcając mnie, bym podeszła bliżej niego. Przycupnęłam, wtulając się w jego krótką sierść. Chwilę rozmawialiśmy, aż w końcu mój łebek samoistnie zaczął opadać. Dzielnie próbowałam nie zasypiać, jednak... Od kocura biło przyjemne ciepło, jego oddech był spokojny, tak samo jak bicie serca. Stabilizowało mnie to, aż w końcu... Odpłynęłam w krainę marzeń.



Logan? 

Lista Kotów Zagrożonych!

Oto lista kotów zagrożonych oraz i tych bezpiecznych. Kolor zielony oznacza, że kot jest bezpieczny. Kolor żółty oznacza, że kot dawno nie pisał opowiadania. Kolor czerwony oznacza, że kot jest zagrożony i grozi mu wywalenie z bloga. Kolor niebieski oznacza, że kot jest usprawiedliwiony.
Aksamitna Gwiazda
Dzikie Serce
Rudy Wicher
Kasztanowe Kocię
Krystaliczne Kocię
Brzozowe Kocię
Sekretna Gwiazda
Wilczy Płomień
Wilcze Serce
Ciemne Futerko
Wieczorne Kocię
Szafirowe Kocię
Mroczne Kocię
Trujące Kocię
Wczorajsze Kocię
Martwa Gwiazda
Szary Błysk
Popielate Pióro
Jagodowa Aura
Lisia Łapa
Bursztynowe Kocię
Ostry Kwiat
Deszczowa Skóra
Ośnieżone Kocię
Lasek
Logan
Kasztanka
Koty oznaczone na żółto mają czas na napisanie opowiadania do 28 kwietnia 3 maja
Koty oznaczone na czerwono mają czas na napisanie opowiadania mają czas do 26 końca kwietnia.

Odchodzi!

Przyczyna: Rozszarpanie przez borsuka
Powód: Decyzja administracji
Idzie do: Klanu Gwiazd

Od Szarego Błysku do Deszczowej Skóry

Siedzieliśmy obok siebie. Słońce zaczęło wschodzić.
- Muszę już iść. Martwa Gwiazda może zauważyć moje zniknięcie. - powiedziałem.
Potem polizałem kocura po pysku i zacząłem wracać do obozu. Po chwili zobaczyłem mysz. Szybko przykucnąłem do pozycji myśliwskiej i zacząłem się skradać. Po chwili skoczyłem na drobne i wychudzone stworzonko i jednym kłapnięciem udusiłem je. Potem powróciłem do obozu.
***
Następnego dnia zostałem wyszedłem na polowanie razem z moim ojcem. Szliśmy obok siebie nie chętnie. Wiedziałem, że zazdrości mi pozycji Zastępcy i jest na mnie zły. Wolałem trzymać się od niego z daleka, więc powiedziałem:
- Idę zapolować przy granicy z Klanem Błyskawicy. Ty idź do Sowiego Drzewa lub nawet na łąki Dwunożnych. Tam może być coś przydatnego.
Kocur niechętnie kiwną głową i poszedł w wyznaczone miejsce. Szybko ruszyłem do granicy z Klanem Błyskawicy. Poczekałem chwilę przy granicy i zobaczyłem kota. Nie był to Deszczowa Skóra. Wręcz przeciwnie. Była to jakaś kotka, o czarnym futrze. Szybko mnie zauważyła i podbiegła do mnie.
- Czego tu szukasz? - syknęła.
- Polowałem przy granicy. - odpowiedziałem warknięciem.
- A może chciałeś przejść na naszą stronę i polować u nas?
- Nie bądź śmieszna. Może i macie trochę więcej zwierzyny niż my, ale wasza zwierzyna to sama skóra i kości. - zadrwiłem.
Czarna kotka nastroszyła sierść i już miała na mnie skoczyć, gdy nagle...
- Malinowa Wodo zostaw go. - usłyszałem głos ukochanego.
Kotka uspokoiła się, ale sierść nadal miała nastroszoną. Po chwili przed nami pojawił się Deszczowa Skóra.
- Zostaw go. Ja się nim zajmę. - powiedział kocur.
Kotka kiwnęła głową i odeszła nie chętnie. Gdy tylko straciliśmy ją z oczu, podszedłem bliżej kocura i przytuliłem się do jego boku liżąc go za uchem. Po chwili oderwałem się i powiedziałem:
- Wiesz... Wiem co oznacza druga część mojego snu. Ta z Martwą Gwiazdą.
- To opowiadaj. - powiedział kocur podekscytowany.
- Zostałem Zastępcą Martwej Gwiazdy.

Deszczowa Skóra?

sobota, 22 kwietnia 2017

Nowy Członek Klanu Śniegu!

Imię: Rudy Wicher
Poprzednie imiona: Rude Kocię, Ruda Łapa
Płeć: Kotka
Wiek: 38 księżyców
Klan: Klan Śniegu
Stanowisko: Wojownik
Opis: Nieufna Rudy Wicher nie jest zbyt miłym rozmówcą przynajmniej na początku znajomości. Przez pierwsze rozmowy może sprawiać wrażenie delikatnie mówiąc nieprzyjemnej. Boi się że ktoś ją wykorzysta lub oszuka. Wytrwali jednak mogą poznać miłą i pilnującej się Kodeksu Wojownika na każdym kroku kotkę. Jeszcze nigdy nie złamała Kodeksu i brzydzi ją zrobienie tego. Jest trochę strachliwa, ale stara się to zwalczyć. Przynajmniej tak było, bo bardzo się zaangażowała i trochę się zmieniło. Nie jest najdzielniejsza, ale lubi wyzwania i bieganie. Mogłaby całe dnie przemierzać lasy i łąki. Więcej można się dowiedzieć tylko poznając Rudy Wicher
Mentor: Paprociowy Pazur (*)
Rodzina:
Mama-Łaciaty Strumień (*)
Tata-Wysoka Burza (*)
Rodzeństwo -Jedynaczka
Partner/Partnerka: Brak
Kocięta: Brak
Umiejętności:
Siła - 30
Szybkość - 40
Zwinność - 15
Skoczność - 15
Właściciel: Lisia Łapa-chat Paula11188-hw paulina18kowalska@gmail.com



Od Ostrego Kwiatu do Wilczego Serca

Kot już prawie odszedł, ale zanim to zrobił rzuciłam szybko:
- Powiedziałeś, że klan daje ci bezpieczeństwo. To oznaka słabości i bezradności. - zaszydziłam.
Kocur odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Radzę sobie świetnie sam. - powiedział strosząc sierść.
- Więc po co ci klan? Skoro sam potrawisz o siebie zadbać i świetnie sobie radzisz oraz nie potrzebny ci do szczęścia Kodeks Wojownika to po co ci klan? - spytałam.

Wilcze Serce?

Od Aksamitnej Gwiazdy do Dzikiego Serca

Siedziałam w swoim legowisku. Miałam zaraz iść nakarmić moje małe, ale najpierw sama musiałam coś zjeść. Po chwili do mojego legowiska wszedł Dzikie Serce z myszą. Położył mi ją pod łapami i podniósł głowę.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Potem polizałam partnera po pyszczku i zaczęłam jeść. Zjadłam połowę, a resztę oddałam dla partnera.
- Zjedz wszystko. - powiedział Dzikie Serce.
- Ty też musisz zjeść. - odpowiedziałam.
Kocur zaczą się za jedzenie. Potem oboje udaliśmy się do żłobka do naszych kociąt. Przywitałam się z Kwiecistą Nocą mruknięciem i położyłam się obok kociaków, a one po chwili zaczęły ssać mleko.
- Masz piękne kociaki Aksamitna Gwiazdo. - powiedział Kasztanowe Kocię.
Uśmiechnęłam się do kociaka. Po chwili spojrzałam na partnera.
- Dzikie Serce mógłbyś wyznaczyć dzisiejszy dziewnny patrol i kilka kotów do polowania? Ja zapomniałam się tym zająć. - mruknęłam do kocura.

Dzikie Serce?

Od Wilczego Serca do Ostrego Kwiatu

- I kto ma mi tego zabronić. Nie rozumiesz czegoś, mała. Nie obchodzi mnie kodeks wojownika. I jeśli dalej będziesz stać na mojej drodze z satysfakcją go złamię.
Kotka zamilkła, zrozumiała groźbę. Nie była głupia, spostrzegła, że jestem silniejszy i mógłbym łatwo pozbawić ją życia czy okaleczyć.
- Jeśli za nic masz kodeks, to po co dusisz się w klanie? - spytała ostro, gdy już ją minąłem.
Odwróciłem głowę, posyłając jej wredny uśmiech.
-  Oznacza bezpieczeństwo.
Kotka nastroszyła się.
- Jak przywódca trzymałby takiego kota?
Roześmiałem się drwiąco.
- Posłuchaj, jak ci tam, mała...
- Nie mała, Ostry Kwiat!
Prychnąłem.
- W każdym razie. Mój przywódca wie, jaka jest moja przeszłość. Wie, że nie obchodzi mnie kodeks i zna ku temu powody. Ale dopóki trzymam się kodeksu i spełniam swoje obowiązki nie przysparzając problemów, dopóty mnie toleruje. Jestem pożytkiem dla klanu.
Rzuciwszy to, ruszyłem w dalszą drogę.

Ostry Kwiat?

Od Ostrego Kwiatu od Wilczego Serca

- Spaceruję. - burkną kot.
- Nie oznacza to jednak, że nie łamiesz Kodeksu Wojownika. Punkt drugi kodeksu brzmi... - wyjaśniłam.
- Wiem jak brzmi ten punkt. - przerwał mi kocur.
- Więc co tu robisz?
- Już Ci powiedziałem. A teraz daj mi przejść. - warkną kocur.
Ominą mnie i przy okazji szturchną barkiem.
- Ała? - powiedziałam z wyrzutem.
Kocur zignorował moją wypowiedź. Zezłoszczona skoczyłam i znów wylądowałam prosto przed kocurem.
- Nie pujdziesz dalej. Mów czego tu szukasz. - syknęłam.

Wilcze Serce?

Od Wilczego Serca do Ostrego Kwiatu

Przyjrzałem się chłodno napotkanej kotce.
- Kotem - odparłem, po czym zacząłem iść dalej.
Usłyszałem za sobą gniewne syknięcie i po krótkim wahaniu kotka poszła za mną.
- Nie idź za mną, medyczko - rzuciłem.
- Skąd wiesz, że jestem medykiem? - prychnęła, zabiegając mi drogę.
Zatrzymałem się niechętnie.
- Pachniesz ziołami.
Kotka zmrużyła oczy.
- To nie zmienia faktu, że nie jesteś na swoich terenach - syknęła.
Przewróciłem oczami.
- Jakbym nie zauważył. Jestem Wilcze Serce. Z Tornada - wyjaśniłem wreszcie.
- Nie możesz tu polować.
- Nie poluję. Spaceruję.
Nie polowałem. Jeszcze. Kiedy tylko kotka zniknęłaby mi z oczu, mógłbym zapolować w spokoju.

Ostry Kwiat?

Nowa Moderatorka!

Nową moderatorką zostaje...
Uwaga uwaga...
CIEMNA!

Gratulujemy i witamy w naszych administratorskich szeregach!

Od Jagodowej Aury do Martwej Gwiazdy i Kasztanki

-Nie powiedziałeś mi, że mam iść na patrol!
-Powiedziałem ci!
-Wcale, że nie.
-Grr... dobra! Idź już sobie!
-Przepraszam, jeśli nawet mi powiedziałeś o tym a ja zapomniałam.-Spojrzałam na niego. Był wściekły, zdałam sobie z tego sprawę, że jestem do niczego. Przechodziłam przez las, i dotarłam do terenu dwunogich. Zobaczyłam małego kociaka. To była kocica.
-Cześć.
-Hej!
-Którędy do schroniska dla kotów?
-Nie powiem ci.-Zaprzeczyła mi kotka.
-To powiedz jak masz na imię, tylko to.
-Kasztanka.-Odpowiedziała.-A ty?
 Nagle obraz przed moimi oczami zrobił się czarny. Błysnęła gwiazda i wszystko wróciło do normy.
-Ja, ja jestem Jagodową Aurą z Klanu Półmroku.
-Aha... Chcesz się napić mleka?
-Jakiego, zaraz co to?
-Takie pyszny  napój.
-Eh, okej.
-Eh, okej!- Powtórzyła po mnie. Poszłyśmy do jej domu, otworzyła drzwi i pokazała mi coś bardzo dziwnego w czym było to... mleko.
-Co to jest?
-Miska.
-Dobrze...
-Wypij.
Zaczęłam pić to mleko. Przepyszne!
-Ale to jest dobre!
-Prawda?
Robił się wieczór. Martwa Gwiazda chyba nie zobaczył, że mnie nie ma.

Martwa Gwiazdo? Kasztanko?

piątek, 21 kwietnia 2017

Od Lisiej Łapy

Czekałem na Czerwonego Płomienie, jedząc nornika. Bycie uczniem jest jedną z moich ulubionych czynności. Zawsze mam zagwarantowane jedzenie. Mógłby się pośpieszyć. Mam naprawdę ciekawsze zajęcia niż trenowanie z kimś. Na przykład trenowanie ze sobą. Nie byłem może jakoś biegły w technice walki, czy jak to się zwie. Zirytowany skończyłem zjadać mięso. Zacząłem przechadzać się między drzewami. Powinien się trochę pośpieszyć. Wtem usłyszałem szelest krzaków za mną. To zdecydowanie podniosło mi to adrenalinę. Mogła to być zwykła zwierzyna, jednak skrycie liczyłem na atak innego klanu. Słyszałem o nich, ale nigdy nie mogły się zdarzyć na moich oczach. Minusem bycia samotnikiem jest to, że zawsze Odwróciłem się w lewo najszybciej, jak mogłem. Popełniłem ogromny błąd, gdyż przeciwnik zaatakował z prawej. Poczułem dotyk na swoim grzbiecie i przygotowałem się na cios. Jednak żaden nie nadszedł. Zostałem tylko przygnieciony na ziemi. Moim przeciwnikiem okazał się mój mentor Czerwony Płomień. Szybko odskoczyłem i otrząsnąłem futro z grudek ziemi.
- Tfu! – pozbyłem się trawy z pyszczka.
- Życzę smacznego! – uśmiechnął się wrednie.
- Zwykłe ,,Miło cię widzieć” by wystarczyło - mruknąłem z wyrzutem.
- Może by tak gdybyś czekał na polanie, jak wyraźnie ci kazałem – pokazał zęby.
- Było mi gorąco na słońcu – zacząłem się przeciągać lekko znudzony.
Wyciągnął pazury zdecydowanie zbyt szybko. Oddał skok i zatopił pazury w mój tułów. Przeturlałem się w tył i trochę wycofałem. Zacząłem udawać zmęczenie. Jeśli się jest wkurzającym można się wiele nauczyć. Czerwony Płomień szykował się na skok. Koty zwykle nie wytrzymują i rzucają się. Zanim mój mentor skoczył na mnie sam to zrobiłem. Ugryzłem go w ucho i trzymałem póki nie oprzytomniał po minucie. Zaczął kontratakować, przez co zostałem zapędzony tuż pod korę drzewa. Jeszcze dwa razy spróbowałem zaatakować. Nie byłem w tym zbyt dobry. Szczerze lepiej szło mi z unikami. Za trzecim razem Czerwony Płomień stwierdził, że już koniec praktyki. Przeszedł do nudniejszej części, czyli opowiadania o… O czymś na pewno. Potem wróciłam do obozu. Tam zobaczyłem szarą kotkę.                                                 
-Cześć!-zawołałem.
Jagodowa Aura?

Od Deszczowej Skóry CD. Szarego Błysku

- Czyli, skoro czuję to samo, to znaczy, że ja również cię kocham - wymruczałem. - Ale to chyba przecież zakazane, prawda? Taka miłość międzyklanowa.
- Obawiam się, że tak - odpowiedział Szary Błysk, siadając. Podniosłem się i usiadłem obok niego. Polizałem go pocieszająco.
- I co teraz zrobimy? - zapytał kocur, spoglądając na mnie.
- Nie wiem. Coś na pewno wymyślimy. A teraz opowiedz mi o swojej wizji.
Szary Błysk opowiedział więc, jak wpierw wyznał mi miłość, potem Martwa Gwiazda stwierdził, że obowiązki go wzywają. A na samym końcu znajdował się wśród padającego śniegu z dwoma maleńkimi kociętami.
- Co to może znaczyć? - zapytał na zakończenie opowieści.
- Sam chciałbym wiedzieć - odpowiedziałem. - Dlaczego to życie jest takie skomplikowane?
<Szary Błysku?>

Od Martwej Gwiazdy Do Jagodowej Aury

Wyszedłem ze swojego legowiska. Zobaczyłem że Jagodowa Aura właśnie wychodzi z legowiska Wojowników. Przypomniałem sobie że, poprzedniego wieczoru miała iść na nocny patrol. Spojrzałem na nią zły a ona odwzajemniła mi się zdziwionym spojrzeniem. Fuknąłem na nią żeby pokazać jej jak bardzo mnie zdenerwowała i rozczarowała. Wyszedłem z obozu, po chwili poczułem świeży trop. Szedłem cicho niezauważony pośród trawy. Uwielbiałem polowania. Byłem kilka mysich ogonów od stada ptaków. Skoczyłem i jednym ciosem zabiłem 2 ptaki a kolejne trzy przytrzymałem na ziemi. Zakopałem je pod krzakiem żebym wracając je zabrać. Następna zwierzyna. Pomyślałem o Jagodowej Aurze i cała wściekłość wróciła. Kiedy zdenerwowany na szarą kotkę chodziłem po lesie spotkałem Szarego Błyska. W pierwszej chwili byłem tak zajęty innymi rzeczami że nie poznałem go i rzuciłem się na niego z pazurami. Kiedy stałem nad nim opamiętałem się.
-Twoja uczennica mnie zawiodła-warknąłem.
-Co zrobiła.-zapytał niechętnie Szary Błysk.
-Kazałem jej iść wczoraj na nocny patrol ale ona mnie nie posłuchała.-warknąłem i nie czekając na odpowiedź zebrałem zwierzynę i wróciłem do obozu. Rzuciłem ofiary na stos i podszedłem do Jagodowej Aury.
-Kazałem ci iść wczoraj na nocny patrol! Nie posłuchałaś mnie. Co masz na swoją obronę?-zapytałem. Nienawidziłem jak ktoś mi się sprzeciwia.

Jagodowa Aura? Szary Błysk?

Od Wilczego Płomienia Do Ciemnego Futerka

Wygoniłem Ostrego Ciernia ze żłobka i usiadłem obok. Polizałem jej pysk i zacząłem patrzeć na kociaki. W legowisku panował półmrok, było cicho i spokojnie. Siedziałem jeszcze chwilę i postanowiłem że pójdę i niedługo wrócę. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Polowałem trochę jednak długo bo do południa. kiedy wróciłem zostawiłem wszystkie ofiary na stosie oraz wybrałem najtłuściejsza mysz dla Ciemnego Futerka. Ucieszyła się na mój widok, a może bardziej na widok myszy? Przytuliłem ją, znaczy się Ciemne Futerko nie mysz. Znów zacząłem patrzeć na te puchate kuleczki.

Ciemne Futerko?

Od Ciemnego Futerka do Wilczego Płomienia

- Gratuluje! - miauknęłam radośnie. Wilczy został zastępcą!
- Dzięki - uśmiechnął się.
Polizałam kocura i popatrzyłam na niego, nie ukrywając radości. Kto wie, może nawet kiedyś zostanie on przywódcą? Wilcza Gwiazda... byłby wspaniałym liderem. Wilcz właśnie rozpoczynał nową drogę swojego życia. Polizałam go jeszcze raz, po czym wróciłam do żłobka.
***
Minęło kilka wschodów i zachodów słońca. Wczesny ranek. Zimne promienie słońca  Pory Nagich Drzew przedzierały się przez ściany żłobka. Ziewnęłam. Poczułam kopnięcie brzuch. Młode w każdej chwili mogły przyjść na świat. Spojrzałam w stronę Wierzbowej Gałązki. Kotka jeszcze spała, obok tuliły się jej kocięta. Wielka radość dla Klanu. Przeciągłam się. I wtedy.... poczułam narastający ból. Poród. Syknęłam. Pełne bólu miauknięcie zaalarmowało Ostrego Ciernia, który natychmiast pojawił się w żłobku. Oddychałam głęboko. Od progu usłyszałam wystraszone miauknięcie. Wilczy Płomień wszedł do środka.
- Posuń się - warknął na niego medyk.
W końcu... na świat przyszedł pierwszy kociak. Śliczny, szary, jak jego ojciec, z pręgami. Zaczęłam go wylizywać. W końcu obok mnie leżały również dwa pozostałe kocięta. Nakarmiłam je, wylizałam i wykończona, położyłam się spać.


Wilcz?

Od Dzikiego Serca Do Aksamitnej Gwiazdy

Aksamitna Gwiazda zwinnie wskoczyła na Wysoki Pień. Wezwała wszystkie koty naszego klanu i na nie zaczekała.
-Koty Klanu Śniegu, z radością mogę przekazać wam że tej nocy urodziłam młode.-powiedziała szczęśliwa. Wśród kotów zapanowało wesołe poruszenie. W końcu zebranie się skończyło i przytulając się do siebie cicho i powoli weszliśmy do żłobka. Podeszliśmy do Kwiecistej Nocy. Przyglądaliśmy się małym pociesznym kuleczkom. Kotki cicho rozmawiały między sobą, nie zwracałem na nie uwagi. W pewnym momencie któryś z kociaków zaczął popiskiwać, moja partnerka polizała go po głowie żeby go uciszyć. Kociak szybko zamilkł. Polizałem moją partnerkę po jej białym pysku.
-Pójdę już spać. Dobranoc.-ziewnąłem i cicho wyszedłem. Na niebie widziałem tysiące gwiazd. Wszedłem do legowiska, ułożyłem się i odpłynąłem w głęboki sen.
***
Rano wyszedłem z legowiska, przeciągnąłem się i poszedłem po jedzenie. Nie było go prawie wcale. Wziąłem najmniejszą mysz jaką znalazłem i ruszyłem szybko na polowanie. Kiedy wróciłem rzuciło się na mnie kilka wygłodniałych kotów żeby zabrać mi zwierzynę. Przynajmniej nie musiałem odnosić na stos. Kiedy koty zabrały się za jedzenie poczułem coś pod łapą. No tak spora mysz, najwyraźniej nikt jej nie zauważył, i dobrze. Zaniosłem ją Aksamitnej Gwieździe, chyba ucieszyła sie na widok jedzenia.

Aksamitna Gwiazda?

Poród!

Ciemne Futerko urodziła 3 zdrowe kociaki!


Podobny obraz


Trawa, Czarny, Kot



OD JAGODOWEJ AURY DO MARTWEJ GWIAZDY

Teraz, jestem Jagodową Aurą. Będę walczyć na wojnach i bronić mojego klanu. Zostałam wojowniczką. Wszyscy mi mówią, że zmieniłam kolor oczu. Nie wiem jak. Może to dlatego, że dorosłam. Ale nie wiem. Więc, tak.. no yhy... Boję się, że zginę na jakiejś wojnie. Chyba raczej każdy się tego boi. Prawda?? Ale przechodząc do rzeczy, szkoda, że w moim klanie nie ma kota lub kotki w moim wieku! Ciężko mi jest z kimkolwiek się dogadać. Jestem najmłodsza. Pewnie dlatego. Jest jeszcze zakazane opcja, ale nie wchodzi ona w grę. Stosuję się do zasad, więc ich nie łamię! Nie tak jak inne koty! Robię dobrze, nie łamię regulaminu, u mnie nie raczej nie będzie zakazanego związku...Chyba, że....A tam! Dobra, nie ważne. Tego nie było, dobrze? A więc jest ranek, słońce świeci i jest ładna pogoda. Zobaczyłam Martwą Gwiazdę wychodzącego z legowiska, spojrzał na mnie. I poszedł. Wystraszyłam się trochę. Czy coś zrobiłam?

Martwa Gwiazdo?

czwartek, 20 kwietnia 2017

Od Krystalicznego Kocięcia do Kasztanowego Kocięcia

Mała kotka pisnęła. Wyczówała, że coś jest nie tak. Kotka, do której się tuliła, nie była jej prawdziwą mamą. Dobrze, że jednak nie była tu sama, bo było z nią jej rodzeństwo. Po chwili pisnęła też Brzozowe Kocię, jej siostra. Krystaliczne Kocię nie zdarnie oparła główkę o ramię siostry. Czarno-biała kotka trochę się uspokoiła. Po chwili poczuła coś na swoim malutkim grzbiecie. Biała kotka zaczęła panikować i piszczeć jak najgłośniej umiała, ,,wzywając" coś w stylu ,,pomocy". Po chwili Chabrowe Kocię otworzył pyszczek i skierował łebek w stronę czegoś, co ,,zagrażało" jego siostrze, tak jakby chciał to coś ugryźć.

Kasztanowe Kocię?

Od Kasztanowego Kocięcia do Ośnieżonego Kocięcia

Przypatrywałem się kotce.
- Jak masz na imię? - spytałem.
- Jestem Bursztynowe Kocię - odparła.
Rozejrzałem się wokół. Po wyrazie pyszczka Kwiecistej Nocy mogłem odgadnąć, że niezbyt jej się to podoba. Wystraszyłem się. A jeśli kotka zabroni mi spotykania się z bratem? To byłoby okropne.
- Ośnieżone Kocię, co u ciebie? - miauknąłem, by pozbyć się tych myśli.
- Dobrze - odparł kocurek.
- Kasztanowe Kocię, idziemy! - mruknęła Kwiecista Noc.
Zwiesiłem głowę i powoli poszedłem za kocicą. Dlaczego ona mi to zrobiła?Człapałem  za nią, nagle odczuwając niechęć do życia. Byłem niesamowicie smutny. Moja opiekunka najwyraźniej nie przepadała za Ośnieżonym Kocięciem. Po powrocie z niechęcią położyłem się obok niej w żłobku.
- Dlaczego to zrobiłaś?  - spytałem z wyrzutem.
- Nie powinieneś tyle się z nim spotykać. To kociak z innego Klanu! - odparła Kwiecista Noc.
- Ale to mój brat! - zaprotestowałem.
- Co z tego? Nadal nie jest z naszego klanu, nadal jest wrogiem - prychnęła. - A teraz , idź spać - dodała.
Popatrzyłem na nią smutnym wzrokiem i dałem za wygraną. Ułożyłem się i zasnąłem.
***
Otworzyłem oczy. Ze zdziwieniem uznałem, że obok Kwiecistej Nocy leżą trzy kocięta.
- Kogo to małe? - mruknąłem.
- Aksamitnej Gwiazdy - odparła kocica.
Z uwagą przyjrzałem się maluchom. Były śliczne - maleńkie, ślepe i głuche. Tak jak ja parę księżyców temu.
Popatrzyłem na małą, białą koteczkę. Pisnęła.


Krystaliczne Kocię?

środa, 19 kwietnia 2017

Od Aksamitnej Gwiazdy do Dzikiego Serca

- Chcesz wiedzieć jakie mają imiona? - spytałam.
Kocur pokiwał głową.
- To jest Krystaliczne Kocię. Jest najstarsza. To jest Brzozowe Kocię, ona przyszła na świat jako druga. A to jest nasz jedyny syn, którego nazwałam Chabrowe Kocię. - mówiłam wskazując po kolei na kociaki łapą.
- Imiona tak piękne, jak one same. - powiedział kocur.
- Tak. Trzeba przenieść je do żłobka.
Wstałam i delikatnie położyłam Brzozowe Kocię na grzbiecie mojego partnera. Ja wzięłam w pyszczek Krystaliczne Kocię, a Dzikie Serce Chabrowe Kocię. Potem wyszliśmy z mojego legowiska i szybkim krokiem ruszyliśmy do żłobka. Kilka kotów patrzało w naszą stronę, ale my nie zwracaliśmy na nich uwagi. Gdy byliśmy już w żłobku delikatnie odłożyliśmy kociaki obok Kwiecistej Nocy. Kasztanowe Kocię spał trochę dalej.
- Co to za kocięta? - spytała kotka.
- To nasze potomstwo. - odpowiedziałam.
- Gratuluję. Są piękne.
- Proszę zajmij się nimi przez chwilę. Ja idę ogłosić ich narodziny.
Kotka kiwnęła głową, a ja i Dzikie Serce wyszliśmy ze żłobka i udaliśmy się w stronę Wysokiego Pnia.

Dzikie Serce?

Od Dzikiego Serca Do Aksamitnej Gwiazdy

Tak jak kazała mi Aksamitna Gwiazda poszedłem odpocząć. Powlokłem się do legowiska Wojowników, kiedy ja się układałem do snu niektóre koty się budziły. Po jakimś czasie zasnąłem, sen był wesoły mimo że nie pamiętałem go jak się obudziłem. Spałem do południa, to mi wystarczyło żeby odzyskać energię. Chciałem zobaczyć jak się miewa moja partnerka i jej kocięta więc kiedy tylko wyszedłem na dwór popędziłem i stronę jej legowiska. W biegu złapałem kilka zaciekawionych spojrzeń, nie zawsze widuje się kota pędzącego przez obóz na łeb, na szyję. Przed wejściem zatrzymałem się i spokojnie wszedłem do środka.
-Jak tam?-zapytałem z uśmiechem.
-A bardzo dobrze.-wymruczała Aksamitna Gwiazda. Podszedłem bliżej i usiadłem.
-Są wspaniałe.-powiedziałem.

Aksamitna Gwiazda?

Od Szarego Błysku do Martwej Gwiazdy

Lider zaśmiał się, a ja przewróciłem oczami.
- Wiesz... Też go nigdy nie lubiłem. Zabrał mnie od mojej matki, gdy tylko przestałem pić mleko. Musiał się mną pochwalić swoim ,,przyjaciołom". Potem w ogóle mną się nie zajmował. Nie nawidziłem go, ale kiedy uratował mi futro, to trochę się do niego przekonałem. Mimo tego wciąż go nie nawidzę. - powiedziałem.
- Nie miałeś za fajnie z ojcem. - powiedział Przywódca.
- Tsssaaa... To ja idę się trochę zdrzemnąć. Będziesz coś potrzebować to wołaj.

Martwa Gwiazdo? (#te_wyznania xD)

Odchodzi!

Przyczyna: Przed wczesna śmierć naturalna (takie coś w ogóle istnieje? xD)
Powód: Brak aktywności
Idzie do: Klanu Gwiazd

wtorek, 18 kwietnia 2017

Od Wilczego Płomienia Do Sekretnej Gwiazdy i Ciemnego Futerka

Moje oczy zaświeciły się na te słowa.
-Tak.-powiedziałem głośno, spojrzałem w stronę Ciemnego Futerka ona także patrzyła się na mnie.
-W takim razie zostajesz moim zastępcą-oznajmiła liderka równie głośno co ja żeby cały klan usłyszał. Pierwszym kotem który podszedł mi pogratulować był Blady Pazur. On sam mógł się spodziewać zostania zastępcą lidera mimo to podzielał mój entuzjazm. Kiedy gratulacje dobiegły końca podbiegłem do Ciemnego Futerka. Przytuliłem ją i polizałem po pysku.
-Jak tam? Jak się czujesz?-zapytałem.
-Dobrze, dzięki.-odpowiedziała i także się uśmiechnęła.

Ciemne Futerko? (brak weny :( )

Od Sekretnej Gwiazdy

Wśród białego puchu przemknął jasnobrązowy cień. Mysz. Młoda,  wychudła mysz, siedząca w śniegu. Czujne, bursztynowe oczy obserwowały każdy ruch ofiary, która nie miała żadnego pojęcia, że zaraz zginie z łap dużej, szarej kotki. Z moich własnych łap. Przyczaiłam się za drzewami, gotowa by wyskoczyć. Jeszcze chwilkę... i hop! Mysz już była moja. Szybkim ruchem uśmierciłam stworzenie i wzięłam w pysk. Po drodze odkopałam pozostałe zdobycze i ruszyłam powolnym krokiem do obozu. Zobaczyłam przelatującą sikorkę. Instynktownie rozpłaszczyłam się na ziemi, z uwagą ją obserwując. Zwierzę poruszało się w tą i z powrotem, najwyraźniej szukając nasion. Zaczęłam się skradać... chwila nieuwagi ofiary... i już była moja! Z zadowoleniem wzięłam ją w pysk.
Łapy śmigały po śniegu, uginając się pod ciężarem zdobyczy. Piękny dzień. Nie było jakoś zimno, dało się wytrzymać. Musiałam zanieść zdobycz do obozu. A potem miałam jeszcze wiele do zrobienia.
Gdy byłam już na miejscu odłożyłam zwierzynę na stertę świeżej zdobyczy. Sama zabrałam dla siebie wiewiórkę i zaniosłam ją do mojego legowiska. Powoli skubałam mięso, nie tak smaczne i dorodne jak w porze zielonych liści. Wyglądałam przez szparę i obserwowałam poczynania wojowników. Niektórzy jedli, inni dzielili się językami, a jeszcze inni wchodzili do legowiska wojowników lub wyruszali na polowanie. Oczy miałam zwężone w szparki, czujnie lustrowały obóz. Przełknęłam ostatni kęs posiłku i rozpoczęłam mycie. Różowy język powoli i spokojnie przejeżdżał po błyszczącej, szarej sierści. Na chwilę zapomniałam o świecie, byle tylko się porządnie umyć. Czeka mnie długi i męczący dzień. Ale w końcu będę miała trochę mniej pracy... nareszcie. Wyrwałam się z zamysleń i wpatrzyłam w polanę - środek obozu. Bursztynowe ślepia znów przyglądały się pracy kotów z Klanu. Przejachałam językiem jeszcze parę razy, po czym wstałam. Miałam w planach odwiedzić żłobek. Ruszyłam w tamtą stronę. Od progu przywitała mnie słodka woń kociąt. Trzy puchate kuleczki przytulały się do brzucha Wierzbowej Gałązki i ssały mleko. Młoda królowa lizała swoje maluchy.
- Wszystko u nich dobrze? - spytałam, siadając przy młodych.
- Tak - odparła kotka. - Dobrze rosną.
- To wspaniale,  z pewnością wyrosną na świetnych wojowników, z których Klan będzie dumny - wymruczałam.
Czarna  uśmiechnęła się. Ja natomiast spojrzałam na Ciemne Futerko. Kocica była w ciąży,  właśnie jadła zająca. Delikatnie polizałam kociaki Wierzbowej Gałązki. Kotka zamruczała.
Miały one już jeden księżyc i znakomicie się rozwijały. Czarny kocurek zwany Szafirowym Kocięciem, rudy kocurek zwany Mrocznym Kocięciem oraz szylkretowa kotka, nosząca imię Wieczorne Kocię tuliły się do brzucha matki.
- Cześć, maluchy - miauknęłam.
- Dzień dobry - pierwszy odezwał się czarny kociak.
Mroczne Kocię rzucił nieśmiałe "Witam", a szylkretowa koteczka miauknęła:
- Dzień dobry. Pani jest przywódczynią?
- Tak, mam na imię Sekretna Gwiazda - odparłam.
Z uśmiechem przyglądałam się kociakom.
- Wybaczcie, muszę już iść - mruknęłam i wstałam. Kocięta oraz kotki pożegnały się ze mną, a ja opuściłam żłobek. Musiałam zorganizować patrol. Sama chciałam w nim uczestniczyć.
- Wilczy Płomieniu, Pręgowane Piórko, idziemy na patrol - ogłosiłam. Siostra i młody, mądry kocur pokiwali głowami i ruszyli za mną. Tak... dziś wieczorem życie tego szarego kota zupełnie się odmieni. Wilczy Płomień zacznie nową drogę życia. Szliśmy wzdłuż granicy z Klanem Błyskawicy. Ich patrol najwyraźniej jeszcze tu nie dotarł. Ruszyliśmy dalej. Stąpałam po śniegu.
- Nie widać wojowników Klanu Błyskawicy - mruknęła Pręgowane Piórko.
- Narazie nie musimy się nimi przejmować - mruknęłam.
Obeszliśmy tereny w koło, by w końcu wrócić do obozu.  Trzeba było zwołać Klan.
- Wszystkie koty dość duże, by samodzielnie polować, mają stawić się na zebranie Klanu! - miauknęłam głośno.
- Zebraliśmy się tutaj, by wybrać mego zastępcę. Zostaje nim... Wilczy Płomień! - ogłosiłam.
- Wilczy Płomieniu, czy zgadzasz się na objęcie tej funkcji?

Wilczy Płomień?

Od Aksamitnej Gwiazdy do Dzikiego Serca

Nastał kolejny dzień. Dzikie Serce chyba czówał przez całą noc, bo teraz był bardzo zmęczony. Spojrzałam na kociaki. Były to trzy piękne kulki jedna czarno-biała i dwie całe białe. Polizałam moje kocięta, a potem spojrzałam na partnera.
- Idź odpocząć. Wieczorem będzie trzeba ogłosić nadejście kociąt na świat. - powiedziałam.
Kocur wstał zmęczony. Udał się do wyjścia z mojego legowiska. Chwilę po nim również wyszłam ze swojego legowiska. Szybko wzięłam ze sterty zająca i wróciłam do legowiska, gdzie zastałam piszczące maluchy. Szybko do nich podbiegłam i ułożyłam się wygodnie. Polizałam wszystkie kociaki po głowach, na znak że jestem przy nich. Kotki przestały piszczeć, ale kocurek nadal wydawał z siebie dźwięk.
- Cicho Chabrowe Kocię. Jestem przy tobie. - wyszeptałam i jeszcze raz polizałam malca.

Dzikie Serce?

Od Wilczego Płomienia Do Ciemnego Futerka

Pokiwałem wolno głową.
-Na pewno wszystko dobrze?-zapytałem z troską.
-Tak, na pewno.-odpowiedziała.
-To dobrze. Może pójdziemy na spacer?-zapytałem z nadzieją.
-Jasne, bardzo chętnie.-wymruczała kotka. Szliśmy wolno po naszym terytorium. Zatrzymywaliśmy się tu i tam żeby obejrzeć otoczenie. Mimo że panowała Pora Nagich Drzew wydawało by się że jest trochę cieplej. Przytuleni do siebie, szczęśliwi kroczyliśmy cicho po puszystym, białym śniegu. Zapolowałem trochę łapiąc małego nornika i mysz.
-To pójdzie na stos.-oznajmiłem i się uśmiechnąłem. Nadszedł czas wracać do obozu, Ciemne Futerko była trochę zmęczona długim spacerem.

Ciemne Futerko?

Od Ciemnego Futerka do Wilczego Płomienia

Zamruczałam cicho i wtuliłam się w futro kocura. Powoli jadłam zwierzę. Wbijałam się zębami głębiej. Mimo pory nagich drzew zwierzyna nie była jakoś niemożliwe chuda. W końcu, ostatni kęs nornika zniknął w moim pyszczku. Szary kot spojrzał na mnie.
- Co będziesz teraz robić? - spytał.
- Nie wiem - mruknęłam. - A ty?
- Sekretna Gwiazda wyznaczyła mnie na poranny patrol - odparł.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Wtedy, zobaczyliśmy Bladego Pazura, Czerwony Kwiat i Wilcze Serce zbierających się przy wyjściu z obozu.
- Muszę już iść - miauknął kot i wstał, by dołączyć do reszty patrolu. Mierzyłam go wzrokiem, aż wyszedł. Z niechęcią wstałam i postanowiłam przejść się po obozie.
***
Wilczy Płomień wrócił z patrolu.
- O, cześć - zamruczałam.
- Witam - uśmiechnął się.
Przytuliłam się do kocura. Najlepszego kocura świata. Poczułam kopnięcie w brzuch. Wilczy popatrzył na mnie.
- Kocięta - miauknęłam szybko.

Wilcz?

Do Martwej Gwiazdy Do Szarego Błysku

-Zacznij od wysłania kogoś na polowanie i przynajmniej dwóch kotów na patrol.-podpowiedziałem.
-No dobrze.-powiedział pewnie.
-A więc tak Jagodowa Aura na polowanie a Czarny Sztorm i Czerwony Płomień na patrol, zaznaczycie nasze granice.-poinstruował Wojowników mój nowy Zastępca.
-Nieźle jak na początek.-pochwaliłem go. Jagodowa Aura już ruszyła na polowanie a patrol przygotowywał się go wyjścia z obozu.
-Postarajcie się coś złapać-rzuciłem w stronę dwójki kotów.
-Oho chyba twój ojciec mnie nienawidzi za to że to ciebie mianowałem na zastępce.-zaśmiałem się. Sam się zdziwiłem że śmieję się z byle powodu, chyba Nocne Niebo mnie zmieniła. Znowu wracałem do niej myślami, teraz poluje gdzieś indziej, prawdopodobnie trawiła do miejsca gdzie brak  gwiazd bo złamała kodeks.

Szary Błysk?

Od Wilczego Płomienia Do Ciemnego Futerka

Byłem trochę zmartwiony i smutny. Ale także się cieszyłem, miałem mieszane uczucia.
-Co się stało?-zapytała z troską moja partnerka.
-Nic takiego.-powiedziałem i poczułem szorstki język kotki na głowie. Poczułem się lepiej. Uśmiechnąłem się lekko żeby nie martwić kotki.
-Jak ja sobie poradzę bez mojej drogiej Mentorki?-zapytałem ze śmiechem.
-Poradzisz sobie.-odpowiedziała z przekonaniem po czym dodała-Ale widzę że jesteś smutny.
-Chodzi o to że już mi brakuje wspólnych polować i wspólnie spędzonego czasu.-miałknąłem cicho.
-Nie martw się, to nie na zawsze.-zapewniła.
-Przecież wiem, nie jestem głupi.-powiedziałem i zacząłem się śmiać.
-Kocham cię.-powiedziałem i liznąłem kotkę po pysku.
-Ja ciebie też Wilczy Płomieniu.-powiedziała i także mnie polizała po pysku.

Ciemne Futerko?

Od Szarego Błysku do Martwej Gwiazdy

Nie mogłem w to uwierzyć. Ja, Zastępcą? Jak mogło się to stać? Podszedłem do Przywódcy.
- Martwa Gwiazdo, to musi być jakaś pomyłka. Ja nie nadaję się na Zastępcę. - powiedziałem.
- Oj nadajesz się. - odpowiedział.
- Ale...
- Pomyśl tylko! Cały klan na skinienie twojej łapy. Wszystkie koty robią co tylko zechcesz i kiedy chcesz. A jeśli ci się powiedzie, przywrócisz Klanowi Półmroku, świetność Klanu Tygrysa lub Klanu Lwa.
Chwilę rozmarzyłem się. Pomyślałem o tym, że mój klan jest najlepszy i najsilniejszy...
- Dobra przekonałeś mnie. Co mam teraz robić?

Martwa Gwiazdo? (nie mam weny)

Od Ciemnego Futerka do Wilczego Płomienia

- Chyba będę musiała przenieść się do żłobka - mruknęłam łagodnie.
Wilczy powoli pokiwał głową. Usadowiłam się wygodnie obok szarego kocura. Zamruczałam cicho i przymknęłam powieki. Powoli, bardzo polowi znużył mnie głęboki sen.
***
Rozejrzałam się po żłobku.
Następne parę księżyców spędzę tutaj, zajmując się moimi kociętami. Wybrałam już legowisko, na którym się umościłam. Położyłam głowę na łapach i zaczęłam obserwować otoczenie. Ze znudzeniem polizałam przednią łapę. Do mych uszu dochodziło pochrapywanie śpiącej Piaszczysty Błysk a także ciepły głos Wierzbowej Gałązki, nucącej coś do swoich młodych. Jakoś nie miałam na nic ochoty. Oczy same się zamykały. Zasnęłam.
***
Ranek. Podeszłam do sterty świeżej zdobyczy, biorąc dla siebie nornika. Zobaczyłam znajomą sylwetkę. Wilczy Płomień.
-Cześć - zamruczał.
- Cześć - odparłam.
-Pójdziemy na polowanie? - spytał z nadzieją.
Przecząco pokręciłam głową.
- Nie mogę.
Kocur nie odpowiedział, tylko wskazał ogonem zaciszny kąt obozu. Najwyraźniej chciał, byśmy razem zjedli śniadanie. Wzięłam nornika w pysk i poszłam za nim.

Wilczy? Wybacz, brak weny.

Od Martwej Gwiazdy

Siedziałem cicho na głazie na którym nie tak dawno Nocne Niebo wyznała mi miłość. Jakimś cudem dowiedziałem się o jej samobójstwie. Patrzyłem w niebo z nadzieją że to tylko plotka. Jednak nie umiałem siebie oszukać. Byłem załamany, ale nie mogłem tego pokazać klanowi. Mimo wszystko myślałem o niej cały czas. Była pora by wrócić do obozu. Po powrocie wyznaczyłem Liliowy Kwiat i Czerwonego Płomienia na polowanie. A Czarny Sztorm i Jagodowa Aura mają iść z Szarym Błyskiem na długi patrol wzdłuż wszystkich granic, szczególnie ostrożni mają być na granicy w Klanem Śniegu ponieważ ostatnie się ich nie widuje, miałem co do tego złe przeczucia. Wiedziałem także o bójce z Klanem Tornada. Czarny Sztorm mówił mi o czarnej kotce i dwóch kocurach jednym rudym i starszym a drugim szarym i młodym. Tej nocy spałem niespokojnie. Następnego ranka wrócił patrol Czarnego Sztorma.
-I jak?-zapytałem się go.
-Brak znaków obecności innych klanów w pobliżu naszej granicy.-oznajmił.
-Hmm... To mnie trochę martwi.-powiedziałem a kocur spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Wydaje mi się że oni coś kombinują.-sprostowałem i poszedłem w stronę sterty zdobyczy i zabrałem jednego nornika. Zjadłem go w ciszy rozmyślając nad tym kto zostanie moim zastępcą. Tylko Czarny Sztorm i Szary Błysk spełniali warunki. Młodszy kot przy tym mógłby nauczyć się odpowiedzialności, chyba podjąłem decyzję, wieczorem powiem o tym klanowi.
***
Cały klan został zebrany pod Wysoką Skałą.
-Klanie Półmroku! Przyszedł czas wybrać mojego Zastępcę. Moim nowym Zastępcą zostaje Szary Błysk!-oznajmiłem głośno tak żeby wszyscy mnie słyszeli. Koty podeszły do Szarego Błyska i zaczęli mu gratulować, ja także tam podszedłem.
-Gratulacje, ale pamiętaj musisz nauczyć się odpowiedzialności.-powiedziałem i się uśmiechnąłem co nie było u mnie częste. Usiadłem gdzieś dalej czekając na Szarego Błyska, widać było że jego ojciec nie podziela entuzjazmu innych kotów widać że on chciał być moim Zastępcą.

Szary Błysk?

Od Wilczego Płomienia Do Ciemnego Futerka

-Na pewno?-zapytałem się medyka.
-Tak, na pewno-powiedziała powoli. Mimo że się tego spodziewałem to i tak byłem trochę zdziwiony że tak szybko to odkryliśmy.                          
 -Spodziewałem się tego.-wymruczałem cicho do Ciemnego Futerka. Cieszyłem się ale i tak uważałem że to trochę za szybko. Polizałem moją drogą partnerkę i powoli wyszliśmy z legowiska Ostrego Ciernia. Przeszliśmy cicho przez pusty obóz, wszyscy siedzieli w legowiskach bo, było za zimno na długie siedzenie poza legowiskiem. W reszcie doszliśmy do legowiska Wojowników i tam ułożyliśmy się obok siebie na mchu.

Ciemne Futerko?

Od Dzikiego Serca Do Aksamitnej Gwiazdy

-Myślę że warto zaczekać-wymruczałem po czym ułożyliśmy się obok siebie i i poszliśmy spać.
***
Obudziłem się w nocy nie wiedząc co się dzieje. Chwile trwało zanim ogarnąłem co się właśnie dzieje. Aksamitna Gwiazda obudziła mnie swoim kręceniem a teraz zwijała się z bólu na środku legowiska. Ona rodzi! Wpadłem w panikę. Podszedłem do niej szybko i polizałem po pysku żeby zaznaczyć że jestem przy niej. Kilka boleśnie długich dla mnie chwilach urodziły się trzy kocięta. Dwie kotki i jeden kocurek. Moja partnerka przytuliła je do siebie i poszła spać, musiała być wyczerpana. Czuwałem całą noc tak na wszelki wypadek a rano wydawało mi się że jeśli pujdę na polowanie to zasnę po drodze.

Aksamitna Gwiazdo?

Poród!

Aksamitna Gwiazda urodziła
3 zdrowe kocięta!

Znalezione obrazy dla zapytania mały biały kotek



Obraz znaleziony dla: biały kotek

Od Szarego Błysku do Deszczowej Skóry

Stałem nad Deszczową Skórą. Liznąłem go po pysku.
- Kocham Cię. - powiedziałem.
Kocur uśmiechną się do mnie. Nagle kocur znikną, a wokół zrobiło się szaro. Nagle zobaczyłem czarną sylwetkę mojego przywódcy. Jego oczy myły białe i promieniowała z nich mocna biel.
- Nie czas na romansowanie Szary Błysku. Obowiązki wzywają. - powiedział tyrańczym głosem.
Po chwili on znikł, a moim oczom ukazała się biel i padający śnieg. Pod moimi łapami spoczywały dwa małe kotki. Cały czas piszczały i bały się. Wszędzie było biało, a ja nie mogłem się nawet ruszyć.
***
Obudziłem się nagle. Szybko oddychałem i nic nie widziałem. Nagle obraz zaczął się wyostrzać. Była noc. Szybko zerwałem się z mojego legowiska i zacząłem biec w stronę granic z Klanem Błyskawicy. Nagle zobaczyłem Deszczowego. Zwolniłem tempo i podbiegłem do kocura truchtem. Po chwili przewróciłem kocura na plecy i stanąłem nad nim.
- Miałem sen. A raczej wizję. - powiedziałem.
- Wizję? Co w niej było? - spytał kocur.
- To na razie nie ważne. Nie ważne, bo ty tu jesteś. Deszczowa Skóro ja w końcu zrozumiałem. Ja... Ja... Kocham Cię.

Deszczowa Skóro?

Od Aksamitnej Gwiazdy do Dzikiego Serca

Minęło trochę czasu. Nie długo miałam rodzić. Dzikie Serce w obawie o mnie spał cały czas w moim legowisku. Pewnego wieczora, gdy słońce już prawie zaszło, a koty były już w swoim legowisku ja i Dzikie Serce leżeliśmy na przeciw siebie jedząc myszy.
- Jak myślisz ile ich będzie? - spytał mój partner.
- Myślę, że trójka. - spojrzałam na swój brzuch.
- Myślałaś już nad imionami?
- Jeśli będzie dziewczynka, to nazwę ją Krystaliczne Kocię, jeśli chłopiec to Chabrowe Kocię lub Leśne Kocię.
- Piękne imiona. Już nie mogę się doczekać.
- Ja tak samo.
Nastał chwila ciszy. Zaczęłam się zastanawiać nad swoim Zastępcą. Czas wybrania Zastępcy już dawno miną, ale ja chciałam, aby moim przyszłym Zastępcą był jeden z moich kociąt.
- Nad czym tak myślisz? - spytał partner.
- Nad wyborem Zastępcy. Powinnam to zrobić już dawno, ale... Zastanawiałam się, czy nie wybrać któregoś z naszych kociąt na przyszłego Zastępcę. Co o tym myślisz?

Dzikie Serce?

Od Laska do Kasztanki i Niespodziewanego Ataku

Dwa wschody słońca od spotkania kotów Klanu Błyskawicy i jeden od spotkania z Kasztanką zdarzyło się coś czego nikt się nie spodziewał... Ale od początku.
***
Wstałem z samego ranka. Moja siostra jeszcze spała, a Niespodziewany Atak już coś wcinał. Skoczyłem na równe nogi. Kocur rzucił mi pod łapy mysz, szybko wziąłem się za jedzenie.
- Jutro kończycie sześć księżyców i warto nauczyć was chociaż polować. - powiedział kocur.
Spojrzałem na niego z uśmiechem. Gdy zjadłem udałem się do wyjścia z jaskini.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał Niespodziewany Atak.
- Ja? Ja... Idę do koleżanki. - powiedziałem nie pewnie.
- Koleżanki, tak? A z jakiego klanu jest ta twoja koleżanka?
- Ona... jest kotem domowym.
- Kotem domowym? -spytał wkurzony.
Zapadła chwila ciszy, po której kocur odezwał się trochę milej:
- No idź już. Ale nie wracaj zbyt późno.
Ucieszony wybiegłem z jaskini. Szybko udałem się w stronę okolic Dwunożnych. Po chwili byłem już na miejscu. Zobaczyłem moją przyjaciółkę z czymś wielkim i przeźroczystym. Nagle usłyszałem za sobą dziwny dźwięk, obróciłem się i zobaczyłem coś bardzo dużego. Wydawało dziwny dźwięk i chyba nie było przyjaźnie nastawione. Zacząłem syczeć i zjeżyłem sierść. To nie pomogło, więc wystawiłem pazurki i jak najmocniej mogłem uderzyłem to coś w coś, co przypominało pysk. Ten tylko pisną i uciekł. Spojrzałem w okno. Kasztanka nadal tam siedziała, po chwili za nią pojawiło się coś dziwnego i jeszcze większego od tego czegoś, co ja podrapałem.
- Uważaj! - krzyknąłem, ale było już za późno.
Wielkie coś uniosło ją do góry i oboje zniknęli. Z mojego pyszczka znikną uśmiech. Nie chciałem jej stracić. Po chwili coś, co nazywa się drzwiami, otworzyło się, a zza nich wyskoczyła Kasztanka i to wielkie coś. Szybko zeskoczyłem z płotu i podbiegłem do Kasztanki. Przytuliłem ją.
- Nic ci nie jest. - powiedziałem.
- Oczywiście, że nie! Moja pani tylko... - nie zdążyła powiedzieć.
- To jest twój Dwunożny? - przerwałem jej zdziwiony.
- Tak. - odpowiedziała.
Po chwili podeszła do nas ,,pani" Kasztanki i wystawiła do mnie rękę. Zjeżyłem sierść.
- Spokojnie mały. Nic ci nie zrobię. - powiedziała.
Potem pogłaskała mnie po głowie i podniosła. Ni podobało mi się to, ale raczej nie powinna mnie puścić.
- Jesteś nawet ładny. Moja Kasztanka miała gust w dobieraniu partnera. - zaśmiała się Dwunożna.
Potem delikatnie odłożyła mnie na ziemię i pogłaskała. Potem pogłaskała też Kasztankę i wróciła do domu.
- Fajna ta twoja Dwunożna. - powiedziałem.
- Tak. Ale nie każdy człowiek jest taki miły. Dużo ludzi nie lubi kotów i zabija je przy każdej okazji. Ja miałam akurat szczęście. - powiedziała.
- Tak... Pobawimy się?
- Jasne!
Bawiliśmy się tak aż do górowania słońca, wtedy musiałem już iść.
- Muszę już iść. Pewnie Niespodziewany Atak się martwi. - powiedziałem.
- Och.. Szkoda. A przyjedziesz jutro? Jutro jest Boże Narodzenie i będzie dużo jedzenia. Przyjedzie też córka mojej panie ze swoim synkiem i kotem. - zaproponowała kotka.
- Jeśli Niespodziewany atak mi pozwoli, to z chęcią. - odpowiedziałem.
Potem skoczyłem na płot i zacząłem wracać do domu.
***
Byłem już na miejscu. Wokół czuć było dziwny zapach. Na pewno nie należał on do kota, tylko do... BORSUKA! Wszedłem w głąb jaskini. Po chwili zobaczyłem Niespodziewanego Ataka oraz moją siostrę nie żywą. To był szok. Wszędzie krew, sierść i obcy zapach. Do moich oczu napłynęły łzy. Szybko wybiegłem z jaskini i zacząłem uciekać. Uciekać jak najdalej od tego strasznego miejsca. Łapy same z siebie poprowadziły mnie do domu Kasztanki. Kotka była jeszcze na dworze, więc skoczyłem na nią z płotu i wtuliłem się w nią.
- Co się dzieje Lasku? - spytałam.
- Oni... N-Nie żyją. - wyjąkałem.

Kasztanka?

Nowy członek Klanu Tornada!

Imię: Wilcze Serce
Poprzednie imiona: Wilczek, Wilcza Łapa
Płeć: Kocur
Wiek: 54 księżyce
Klan: Klan Tornada
Stanowisko: Wojownik
Opis: Pochodzenie imienia kocura jest niezwykle ciekawe. Przyszedł na świat poza bezpiecznym legowiskiem. Słowicza Pieśń nie potrafiła bowiem odejść od swojego klanu na rzecz klanu Tornada, skąd pochodził jej partner, Wieczorny Płomień. Zadecydowała o tym dopiero kiedy kocięta przyszły na świat, co wywołało niewygodne pytania. Pod osłoną nocy, zabrała je, by dotrzeć do ich ojca. Zaskoczył ich jednak samotny wilk, który zaatakował Słowiczą, gdy ta niosła Drozda. Kotka stanęła w obronie swoich kociąt i udało jej się odstraszyć napastnika. Niestety, rany odniesione przez nią okazały się na tyle poważne, że rankiem znaleziono ją martwą, z rozpaczliwie miauczącym Wilczkiem wtulonym w futro matki. Drozd również odniósł obrażenia, nie pomogła mu nawet szybka pomoc medyka. Wieczornemu został więc tylko jeden członek rodziny, którego nazwał właśnie Wilczkiem. Dbał o syna, starając się zapewnić mu dobre życie i wychowanie jako klanowicza. Wiele księżyców później Wilcze Serce zajmował się treningiem Złocistej Łapy, swojej przybranej siostry. Tym razem, w czasie polowania młodą kotkę zaatakował Samotnik, chory na wściekliznę. Wilcze Serce zabił go, odnosząc poważne rany, jednak kotka nie wydobrzała. Utrata kolejnego dziecka dobiła schorowanego Wieczornego Płomienia.
Po tych wydarzeniach promieniujący optymizmem i energią Wilcze Serce zasłużył na swoje imię. Jego ból po stracie całej rodziny przerodził się w gniew. Teraz w klanie znany jest jako oschły, niezłomny wojownik, który za nic ma życie. Koty mawiają, że atakuje jak wilk - bez ostrzeżenia, by zabić. Nie pozwala nikomu do siebie podejść, woli żyć sam. W czasie walki nie uważa na siebie, wpada w furię, nie zważając na własne obrażenia. Nie obnosi się ze swoją siłą ani umiejętnościami, nie odpuści nikomu, nawet uczniom czy królowym, jeśli ktoś narazi się na jego gniew. Trudno go jednak obrazić, zachowuje zimną krew, dopóki nie zostanie zaatakowany.
Mentor: Wieczorny Płomień (*)
Uczniowie: Złocista Łapa (*)
Rodzina:
Mama - Słowicza Pieśń (*)
Tata - Wieczorny Płomień (*)
Rodzeństwo - Drozd (*), Złocista Łapa (*)
Partner/Partnerka: Brak
Kocięta: Brak
Umiejętności:
Siła - 40
Szybkość - 30
Zwinność - 20
Skoczność - 10
Właściciel: Mary Sue

Odchodzą!


Przyczyna: Zabicie przez borsuka
Powód: Decyzja właściciela
Idzie do: Miejsca Gdzie Brak Gwiazd




Przyczyna: Zabicie przez borsuka
Powód: Decyzja administracji
Idzie do: Klanu Gwiazd


Przyczyna: Samobójstwo
Powód: Decyzja właściciela
Idzie do: Miejsca Gdzie Brak Gwiazd

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Od Ciemnego Futerka do Wilczego Płomienia

Szliśmy przez las. Łagodnie trąciłam kocura w bok.
Wilczy uśmiechnął się i otarł o mnie. Mieliśmy trochę zwierzyny i zabieraliśmy ją do obozu. Poczułam mroźny wiatr w futrze. Otrząsnełam się gwałtownie. Wkrótce, byliśmy na miejscu. W pośpiechu odłożyłam łupy na stos świeżej zdobyczy i sama wzięłam dla siebie niewielką mysz. Usiadłam w miejscu, gdzie w porze zielonych liści rosła duża paproć. Zobaczyłam szarego kocura idącego w moją stronę. Zamruczał i zjedliśmy razem posiłek.
***
Spacer po lesie. Zwinne łapy, czujny nos. Dreptałam po śniegu z Wilczym Płomieniem u boku. Śnieg otulał drzewa. Pora nagich drzew była w pełni. Znów to znajome miejsce. Ten kamień. Często tu przychodziliśmy. Usiadłam. Spojrzałam w niebo. Zimne słońce świeciło delikatnym, słabym blaskiem.
Nagle, poczułam nieznajomy mi wcześniej ból. Syknęłam. Szary kocur popatrzył na mnie zaniepokojony.
- Wracajmy do obozu - sapnęłam.
Wilczy pokiwał łbem i pomógł mi wstać. Ruszyliśmy, jak tylko szybko mogliśmy. Gdy  powróciliśmy do obozu, kot zaniósł mnie do legowiska medyka. Ostry Cierń popatrzył na mnie z uwagą. Dotknął brzucha łapą. W końcu, odszedł ode mnie i powiedział:
- Jesteś w ciąży.


Wilczy?

niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Wilczego Płomienia Do Ciemnego Futerka

Uśmiechnąłem się do mojej partnerki niepewnie.
-To dobrze.-powiedziałem. Staliśmy w ciszy i nasłuchiwaliśmy. Po chwili usłyszałem cichy chrobot i zobaczyłem jak z pod ziemi wyłania się mały pyszczek nornika. Oboje kucnęliśmy, przygotowywałem się do skoku. Skoczyłem i złapałem nornika,nie zdążył wydać z siebie pisku gdy pozbawiłem go życia. Następną zwierzyną była mysz. Myślałem że ją złapię ale nie zauważyłem że Ciemne Futerko też się szykuje do skoku i zderzyliśmy się głowami.
-Przepraszam!-krzyknąłem ale szybko się opamiętałem żeby nie spłoszyć zwierzyny.
-Wszystko dobrze?-zapytałem już ciszej.
-Tak, tak.-odpowiedziała szybko czarna kotka. W końcu przyszedł koniec polowania. Mimo wszystko nieźle nam poszło. Złapaliśmy kilka myszy i dwa norniki. Wracając do obozu rozmawialiśmy sobie jakby nigdy nic.

Ciemne Futerko?

sobota, 15 kwietnia 2017

Od Deszczowej Skóry do Szarego Błysku

Gdy Szary Błysk cofnął się, wstałem i przeciągnąłem się, chcąc rozluźnić poobijane kończyny. Łapą przyciągnąłem do siebie wypuszczoną z pyska ziębę. Na chwilę zapadła nieco niezręczna cisza. A potem wyczułem zapach zbliżającej się Malinowej Wody. Ona również została wysłana na polowanie, jak mi się zdawało.
- Musisz iść, Szary Błysku - ostrzegłem kocura. - Malinowa Woda tu idzie.
- Kolejny raz rozdziela nas patrol - westchnął Szary Błysk. Dotknął mojego nosa swoim i odbiegł w stronę swoich terenów. Szybko chwyciłem ziębę i pobiegłem w prawo, byle dalej od polującej kotki z mojego klanu. Nim wróciłem do obozu, udało mi się jeszcze złapać nornika.

Czuwając w nocy nad bezpieczeństwem klanu, zastanawiałem się, co robi Szary Błysk. Śpi wygodnie w swoim legowisku czy też został wysłany na nocny patrol?

<Szary Błysku? Wenus bracus xd>

Od Ostrego Kwiatu

Kocur i ja rozstaliśmy się w pokoju. On dał mi pozbierać zioła na swoim terenia, a ja dałam mu zapolować na moim terenie. Byłam zadowolona, bo zebrałam to co chciałam. Potem wróciłam do swojego obozu.
***
Minęło trochę czasu od spotkania z kocurem. Ja postanowiłam się przejść, ponieważ nudziło mi się w obozie. Chodząc tak po terenach zobaczyłam innego kota. Podeszłam do niego.
- Kim jesteś? - spytałam oschle.

Ktoś?

Od Ośnieżonego Kocięcia do Kasztanowego Kocięcia

Od mojego ostatniego spotkania z bratem minęło kilka wschodów słońca. Cały czas myślałem o tym spotakniu i o tym czy jest nas więcej. Pewnego dnia udało mi się uciec z mojego obozu, a raczej Makowy Sen poszła ze mną na spacer na tereny niczyje. Po drodze przechodziliśmy obok granicy z Klanem Śniegu. Po chwili zobaczyłem Kasztanowe Kocię. Szybko do niego pobiegłem.
- Kasztanowe Kocię! - zawołałem i skoczyłem na brata.
Poturlaliśmy się kawałek, a po chwili odskoczyłem od kocura.
- Część Kasztanowe Kocię. - powiedziałem.
- Witaj Ośnieżone Kocię. Jak u ciebie? - spytał.
- Strasznie mi się nudzi. Jestem sam w żłobku i nie mam co robić. A u ciebie?
- Mi też się nudzi.
Po chwili nasze przybrane podeszły do nas i zaczęły rozmawiać. W końcu postanowiliśmy przejść się trochę po terenach niczyich. Idąc tak zobaczyliśmy białą kotkę, mniej więcej w naszym wieku. Kotka podbiegła do nas.
- Witajcie! - przywitała się.
- Cześć. Jestem Kasztanowe Kocię, a to mój brat Ośnieżone Kocię. - przedstawił nasz, mój brat.
- Hej. - powiedziałem.

Kasztanowe Kocię? Bursztynowe Kocię? (nwm o czym mogą gadać xD)

Od Kasztanowego Kocięcia do Ośnieżonego Kocięcia

"Wspaniale!" pomyślałem, idąc za bratem i dwójką wojowników. Wspaniale, że się zgodzili, bym poszedł pożegnać kocura. Byłem wprost pewien, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Uradowany, truchtałem w śniegu, zagadując do brata. Wojownicy mojego klanu szli w ciszy, nie za bardzo zwracając na naszą dwójkę uwagi. Nagle, przystaneli.
- Jesteśmy na granicach naszych terytoriów - oznajmiła Złota Sadzawka.
Ostrożnie przekroczyliśmy granice. Do nozdzrzy doszła mnie mocna woń - tak samo pachniał Ośnieżone Kocię, to musiał być zapach Klanu Błyskawicy.
Złota Sadzawka i Płowe Pióro szybko przecinali las, rozglądając się uważnie, jakby byli na polowaniu i szukali zdobyczy.
Nagle, zapach się nasilił. Z krzaków wyszła pręgowana kotka i rudy kocur.
- Makowy Sen! - zawołał Ośnieżone Kocię. To musiała być ta kotka, która się nim opiekowała.
- Ośnieżone Kocię! - miauknęła uradowana kotka. - Tu jesteś! Cały Klan cię szukał!
- Kto to? - spytał podejrzliwie rudy kot. - Te koty pachną Klanem Śniegu!
I kociak opowiedział mu całą historię.
- Dziękuję, że go przyprowadziliście, ale pozwólcie, że do obozu doprowadzimy małego sami.
Nasi wojownicy kiwnęli głowami.
Pożegnałem się z Ośnieżonym, a potem widziałem tylko, jak kotka zabiera go w pyszczek i członkowie Klanu Błyskawicy znikają wśród białego puchu. Złota Sadzawka również wzięła mnie w pysk i ruszyliśmy szybkim krokiem do obozu.
Gdy byliśmy już na miejscu, kotka szybko upuściła mnie w żłobku i nawet się nie oglądając, poszła. Nie lubiłem jej. Współczułem również Świetlistej Łapie, gdyż wojowniczka była jego mentorką.
- Zaprowadziliście Ośnieżone Kocię do obozu Klanu Błyskawicy? - spytała mnie Kwiecista Noc, z troską liżąc między uszami.
- Po drodze spotkaliśmy dwóch wojowników tego klanu, wzięli go i zaprowadzili do obozu - mruknąłem. Nie miałem ochoty o tym rozmawiać. Byłem zresztą strasznie zmęczony. Teraz nie pozostało mi nic innego jak drzemka. Nie mogłem się doczekać, aż zostanę uczniem! Wtedy będę mógł sam opuszczać obóz i zwiększe swoje szanse na odnalezienie brata. Jednak wiedziałem, że mimo wszystko będę musiał być wierny klanowi i jeśli będzie trzeba, walczyć z przyjacielem. Ta myśl była jednak okropna. Zwinąłem się w kłębek obok kotki i zasnąłem.
***
Byłem wojownikiem. Razem z Dzikim Sercem i Brunatnym Cieniem  patrolowaliśmy teren. Nagle, poczuliśmy woń Klanu Błyskawicy. Pobiegliśmy w tamtym kierunku. Wojownicy ich klanu polowali na naszym terytorium! Kocury rzuciły się na przeciwników, ja razem z nimi. Nagle, zamarłem. Wśród nich był mój brat, patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. W kilka uderzeń serca Brunatny Cień był przy kocurze. Skoczył na niego... potem widziałem już tylko błysk ostrych zębów i pazurów, a po chwili zalane krwią czarno-białe ciało Ośnieżonego.

- Nie! - wrzasnąłem na cały głos i otworzyłem oczy. To był tylko koszmar. Na szczęście.
- Kasztanowe Kocię? - miauknęła zaniepokojona Kwiecista Noc.
- Wszystko dobrze, to był tylko zły sen - odparłem. I ułożyłem się jeszcze raz. Nie dopuszczędo tego, pomyślałem.  Razem z Ośnieżonym przeżyjemy jeszcze wiele, wspaniałych chwil.

Koniec.

Miss i Mister!

Została dodana nowa strona Miss i Mister. Zapraszamy do zapoznania się z nią.

Nowa para!

Nowa para na blogu!
Jest to już trzecia para.
 i Podobny obraz

Ciemne Futerko i Wilczy Płomień

Gratulujemy i życzymy szczęścia!

Nowa para!

Nowa para na blogu!
Jest to już druga para.
Znalezione obrazy dla zapytania kocur

Nocne Niebo i Martwa Gwiazda

Gratulujemy i życzymy szczęścia!

Od Ośnieżonego Kocięcia do Kasztanowego Kocięcia

- Nie wiem. Nie wiem nawet jak wyglądała. - odpowiedziałem.
- Podobno była piękną trzy kolorową kotką. - powiedział Kasztanowe Kocię.
- Trzy kolorka? Więc chyba na widziałem. Pewnego dnia do klanu przynieśli jakąś Samotniczkę. Już nie żyła. - powiedziałem smutny, a po chwili dodałem - Przynieśli też czarnego kocura. Również nie żył. Oboje mięli ślady walki oraz siniaki po upadku. Bardzo możliwe, że walczyli ze sobą, a potem spadli na przykład z drzewa i umarli.
Kasztanowe Kocię spuścił głowę. Po chwili do żłobka weszli kocur i kotka.
- Musimy zabrać cię do twojego klanu. - powiedział kocur.
Spojrzałem na mojego brata.
- Chcę aby Kasztanowe Kocię szedł ze mną. - miałknąłem.
Karmicielka wstała i szepnęła coś do ucha kocurowi. Potem kot zwrócił się do nas.
- No dobrze. To chodźcie. - powiedział kocur.

Kasztanowe Kocię?

Od Kasztanowego Kocięcia do Ośnieżonego Kocięcia

Patrzyłem na kociaka z niedowierzaniem.
- Czyli... nie urodziłeś się w klanie, tylko podrzuciła cię samotniczka? -spytałem.
- Tak -odparł.
Zamarłem. Ośnieżone Kocię był... był.. moim bratem.
- Dlaczego pytasz? - miauknął.
- Bo... mnie również przyniosła samotniczka, a Aksamitna Gwiazda opowiadała mi, że widziała ją również na terytoriach innych klanów - wyjaśniłem, ogromnie podekscytowany.
Ośnieżone Kocię popatrzył na mnie zachwycony.
- Czy to oznacza, że.. jesteśmy braćmi?! - wyszeptał.
- Na to wygląda - odpowiedziałem, nie potrafiąc ukrywać radości. Odnalazłem brata! Mojego brata!
- Ciekawe, czy pozostałe nasze rodzeństwo jeszcze żyje... - mruknąłem. To byłoby cudownie! Ale i tak czułem się przeszczęśliwy, znajdując chociaż jednego brata. Czy kot w Klanie Półmroku nadal żyje? A czy do Klanu Tornada również został podrzucony jeden z nas? A jeśli tak, nadal żyje? I najbardziej istotne pytanie - czy nasza matka żyje? Może Ośnieżone Kocię wie? Postanowiłem się go spytać. Musiałem się spieszyć, słysząc Płowe Pióro i Złotą Sadzawkę, którzy to mieli zabrać kociaka z powrotem do obozu Klanu Błyskawicy.
- A wiesz, czy nasza matka żyje? - spytałem,  pełen nadziei.

Ośnieżony?

Od Ośnieżonego Kocięcia do Kasztanowego Kocięcia

Zgodziłem się i choć było mi zimno skoczyłem na równe łapki i poszedłem za kotami.
***
Weszliśmy do obozu. Inne koty rzucały mi nie przyjazne spojrzenia. W końcu podeszła do nas biała kotka o długiej sierści i nie zwykle żółtych oczach.
- Co to jest za kocię? - spytała kotka.
- To jest Ośnieżone Kocię. Znaleźliśmy je na granicy z Klanem Błyskawicy. Nie mogłam go samego tam zostawić. - powiedziała druga z nich.
Kotka spojrzała na mnie z wyrzszością, a potem powiedziała do drugiej kotki:
- Nakarm go i niech się ogrzeje. Potem oddamy go dla klanu.
Potem odeszła. Kotka i Kasztanowe Kocię poszli w stronę wysokich trzcin, a ja poszedłem za nimi. Za trzcinami były trzy wielkie kamienie robiące za przejście. Poszedłem za nimi i idąc kawałek w dół dostrzegłem kilka legowisk z mchu. Kotka ułożyła się na jednym i miałknęła dając nam pozwolenie na picie mleka. Kasztanowe Kocię podbiegł do niej, a ja ostrożnie podeszłem. Potem położyłem się obok rudego kota i zacząłem ssać. Po chwili poczułem na sobie język kotki, którym zlizywała śnieg z mojego futerka. To była bardzo przyjemne. Po chwili usnąłem.
***
Obudziłem się wypoczęty i gotowy do powrotu do mojego klanu.
- O już wstałeś. - zauwarzył Kasztanowe Kocię.
- Tak. Jestem gotowy do drogi.  - odpowiedziałem.
- Ale zanim pujdziesz mam do ciebie kilka pytań. Masz rodzeństwo?
- Tego nie wiem. Podobno jakieś mam, ale nigdy ich nie widziałem.
- Jak to?
- Po prostu. Makowy Sen czyli moja przybrana mama mówiła, że mogę mieć rodzeństwo, bo kotka która mnie zostawiła pachniała też innymi kociakami.

Kasztanowe Kocię?

Od Kasztanowego Kocięcia do Ośnieżonego Kocięcia

- Ja jestem z Klanu Śniegu - odparłem.
- Kasztanowe Kocię, nie powinieneś rozmawiać z obcymi - warknęła Kwiecista Noc.
- Przepraszam - mruknąłem.
Powoli poszedłem za kotką. Wtedy usłyszałem pisk kociaka. Obróciłem się. Ośnieżone Kocię cząsł się z zimna. Ciekaw jestem, dlaczego żaden wojownik lub chociaż jego matka za nim nie poszła? Mimo to, kocica szła dalej.
- Chyba słyszałem, że Kodeks Wojownika każe zająć się kociętami w potrzebie - miauknąłem odważnie.
Kwiecista Noc popatrzyła na mnie z wyrzutem, po czym zawróciła.
- Wiesz, którędy wrócić do twojego obozu? -spytała.
Malec pokiwał przecząco łebkiem.
Kotka westchnęła.
- Co my z tobą zrobimy? - mruknęła.
Czarno-biały Ośnieżone Kocię siedział skulony. Widać, że był zmęczony, głodny i że było mu zimno.
Moja przyszywana mama stąpała chwilę w kółko, zastanawiając się, co zrobić z kociakiem z Klanu Błyskawicy. W końcu podjęła decyzję. Zaproponowała mu, by poszedł z nami do obozu, a gdy odpocznie, nasi wojownicy zabiorą go do jego klanu.
Podobał mi się ten pomysł. Miło by było mieć choć na chwilę przyjaciela w żłobku. Czekałem na jego odpowiedź.
Byle tylko on i Aksamitna Gwiazda się zgodzili...

Ośnieżony?

Od Ośnieżonego Kocięcia do Kasztanowego Kocięcia

Wybiegłem z obozu. Nie mogłem uwierzyć w to, co powiedziała przed chwilą Makowy Sen. Miałem rodzeństwo! Byłem szczęśliwy ale też wstrząśnięty i zły n już nie żyjącą mamę.
- Czemu musiała nas rozdzielać? Nie mogła nas oddać wszystkich razem? Czy kiedyś się spotkamy? - w mojej głowie powstawało tyle pytań.
Biegłem przed siebie. Chciałem spotkać się z moim rodzeństwem. Biegłem przed siebie i nie zauważyłem rudego kociaka, na którego wpadłem. Potoczyliśmy się jeszcze kawałek, a potem rudy odskoczył z najerzoną sierścią.
- Kim jesteś? - sykną.
- Jestem Ośnieżone Kocię. Spoko nie chcę ci zrobić krzywdy. Poza tym jesteśmy w tym samym wieku. - powiedziałem.
Kocur uspokoił się.
- Ja jestem Kasztanowe Kocię. Z jakiego jesteś klanu?
- Klanu Błyskawicy. A ty?

Kasztanowe Kocię?

Od Kasztanowego Kocięcia do Aksamitnej Gwiazdy

- Dlaczego właściwie matka mnie tu podrzuciła? Dlaczego mnie nie chciała?
- Tego nie wiem - odparła kocica. - Ale pachniała strachem - dodała.
- Dobrze, dziękuję, że mi o tym powiedziałaś, Aksamitna Gwiazdo - mruknąłem z szacunkiem.
Przywódczyni skinęła głową i wyszła.
Teraz miałem w życiu kolejny, bardzo ważny dla mnie cel - odnaleźć moje rodzeństwo.
***
Od tamtej rozmowy z liderką minęło parę dni. Byłem naprawdę podekscytowany,  gdyż za zgodą przywódczyni Kwiecista Noc zabierała mnie dziś na krótki spacer po naszym terytorium. Była to przede wszystkim okazja do odnalezienia rodzeństwa, choć szanse były marne.
Kotka powoli prowadziła mnie w stronę granic z Klanem Błyskawicy. Moje łapy co parę kroków zapadały się w śniegu, ale jakoś sobie radziłem.
- Czyli to tam jest terytorium Klanu Błyskawicy? -spytałem.
Kotka pokiwała głową. Robiło się coraz zimniej.
- Wracajmy -nakazała.
Już miałem iść, ale w krzakach po drugiej stronie  coś się poruszyło. Zacząłem węszyć. Nie znałem tego zapachu, ale może był to Klan Błyskawicy?
I wtedy, zobaczyłem małego, czarno-białego kocurka.

Ośnieżone Kocię?

piątek, 14 kwietnia 2017

Ciąża!

Ciemne Futerko z Klanu Tornada jest w ciąży!

Maść kociąt:
-Szara
-Czarna

Ilość kociąt:
-2 kotki
-1 kocurek

Właściciele kociąt:
-kotka: koninik 
-kotka: Porzucona
-kocur:

Kociaki urodzą się: 21.04.2017
Ich formularze prosimy wysyłać do: 20.04.2017

Od Szarego Błysku do Deszczowej Skóry

Poszedłem na małe polowanie w trakcie zniknięcia Deszczowej Skóry. Po chwili zobaczyłem Czerwonego Płomienia, który zmierzał w moją stronę.
- Martwa Gwiazda wzywa wszystkich. Dziś pasowanie. - mrukną nie zadowolony.
Kocur chyba mnie nie lubił, ale miałem to w czterech literach. Poszedłem za kocurem do obozu. Gdy tam wszedłem przed Wysoką Skałą stoiło moje rodzeństwo.
- Dziś... - zaczą Przywódca - Pasuję na Uczniów dwa kocięta. Czy jesteście gotowi przyjąć nauki? Być dobrymi uczniami, uczyć się pilnie i przestrzegać Kodeksu Wojownika?
- Tak. - odpowiedzieli oboje.
- Więc Króliczku od dziś będziesz znana jako Królicza Łapa, a twoim nowym Mentorem zostanie Czarny Sztorm. Lisku ty od dziś będziesz znany jako Lisia Łapa. Twoim Mentorem zostanie Czerwony Płomień.
Kocury podeszły do swoich uczniów i zetknęli się z nimi nosami, a potem odeszli na bok. Po chwili pod skałę podeszła Jagodowa Łapa. Dopiero teraz zauważyłem, że jest już dorosła.
- Jagodowa Łapo czy jesteś gotowa na to by zostać Wojowniczką? Bronić klanu za cenę życia i przestrzegać Kodeksu Wojownika? - spytał Martwa Gwiazda.
- Gotowa jak nigdy! - odpowiedziała z entuzjazmem.
- Więc od dziś będziesz znana jako Jagodowa Aura.
Koty zaczęły wiwatować nowe imiona mojego rodzeństwa oraz Jagodowej Aury. Ja tylko przwróciłem oczami i wymknąłem się ukradkiem z obozu. Od razu popędziłem na granice z Klanem Błyskawicy. Zobaczyłem, że Deszczowa Skóra odwraca się tyłem do mojego terenu i powoli wraca do swojego obozu. Przyspieszyłem, ale nie zdążyłem wyhamować i wpadłem na kocura. Zamknąłem oczy i poczułem kilka bolesnych uderzeń. Gdy otworzyłem moje ślepia zobaczyłem Deszczową Skórę leżącego pode mną.
- Przepraszam Deszczowa Skóro. Musiałem zniknąć, bo było pasowanie. Za ten wypadek też przepraszam. Nie zdążyłem wyhamować. - powiedziałem ze skruchą.
Położyłem uszy po sobie i spojrzałem w ziemię. Po chwili poczułem liźnięcie w ucho.
- Nic się nie stało. Ale następnym razem uprzedź zanim na mnie wpadniesz. - zaśmiał się kocur.
Również się uśmiechnąłem i odeszłem kawałek, aby kot mógł wstać.

Deszczowa Skóro?

Od Ciemnego Futerka do Wilczego Płomienia

Nie ukrywając radości, liznęłam szarego kocura. Ten uśmiechnął się do mnie.
- Jesteś gotowa? - spytał.
- Tak! - odparłam zdecydowanie.
Kocur uśmiechnął się i liznął mnie jeszcze raz. Spojrzałam w jego głębokie oczy i również liznęłam partnera.
Kocur spojrzał na mnie znacząco. Obróciłam się i zaczęliśmy.
***
Był chłodny poranek. Obudziłam się w legowisku wojowników. Obok mnie, poczułam miłe, szare futro. Wilczy Płomień. Było jeszcze wcześnie, więc ułożyłam się wygodnie i zasnęłam ponownie.
Tym razem obudził mnie delikatny dotyk szarego kota.
- Sekretna Gwiazda kazała nam iść na polowanie - wyjaśnił.
Przytaknęłam. Najpierw jednak ruszyliśmy do sterty świeżej zdobyczy, by zjeść śniadanie. Wybrałam dla siebie dorodnego nornika, Wilczy natomiast ziębe . Gdy zjedliśmy, poszliśmy na polowanie.
- Wszystko dobrze? - spytał kocur. Od razu wiedziałam, co ma na myśli.
- Tak, nic mi nie jest - odparłam.

Wilczy?

Od Wilczego Płomienia Do Ciemnego Futerka

Wmurowało mnie, nie miałem pojęcia że oto jej chodzi.
-Jesteś pewna?-zapytałem niepewnie.
-Tak.-powiedziała kotka po chwili namysłu.
-Nie jest zbyt wcześnie?-dalej nie byłem przekonany.
-Nie, nie jest-zapewniała kotka.
-Mogę się zastanowić? Nie jestem pewny co do tego pomysłu.-powiedziałem półgłosem.
-Jasne rozumiem.-powiedziała moja partnerka.
-Dam ci odpowiedź wieczorem.-obiecałem. Siedzieliśmy przytuleni do siebie. Liznąłem Ciemne Futerko po pysku co było trudne bo byłem od niej niższy. Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie wyznania miłosnego mojej kotki.
***Magiczna zmiana czasu: wieczór***
Jakiś czas temu wróciliśmy do obozu.
-Czas dać odpowiedź Ciemnemu Futerku.-pomyślałem. Podszedłem do niej i powiedziałem żebyśmy na chwilę odeszli. Stanęliśmy na uboczu.
-Posłuchaj długo myślałem nad tamtą propozycją i... Zgadzam się.


Ciemne Futerko?