czwartek, 4 maja 2017

Od Rudego Wichra do Kasztanowej Łapy

Przeprosiłam Dzikie Serce i zastanowiłam się co dalej. Cofnęłam się o kilka kroków. Chciałam obejrzeć kociaki, ale trochę bałam się czy kocur nie postanowi się na mnie rzucić. W końcu może mieć rany po dość mocnym zderzeniu z ziemią. Podeszłam dalej, żeby zobaczyć maluchy. Jeden wyglądał jak mniejsza kopia ojca, a pozostałe dwa przypominały matkę. Mój wzrok sięgnął jeszcze wkurzoną Aksamitną Gwiazdę. Jeszcze raz spojrzałam na kociaki. Niedawno się narodziły, a ich oczy podziwiały otaczający je świat. Szybko połączyłam informacje i odkryłam co tu się wcześniej się tu działo. Nie potrzebowali mnie tutaj dlatego wychodząc ze żłobka powiedziałam jeszcze:
 - Naprawdę bardzo przepraszam.
Po tym skierowałam się w stronę legowiska. Nie śpieszyło mi się więc podziwiałam ogromne drzewa. Liście miały się jeszcze pojawić, ale i tak podobały mi się majestatyczne rośliny. Całkowicie skupiłam się na tym. Udało mi się, jednak zobaczyć jeszcze Kasztanową Łapę niosącego w pysku martwego nornika. Postanowiłam, że nie szkodzi się odezwać.
 - Cześć!

Kasztanowa Łapa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz