Leżałam znudzony w swoim legowisku. Dzień jak codzień - sapnie, olewanie innych, wstanie, kłótnia z ojcem, jedzenie, szwendanie się, patrol i znów spanie do następnego dnia. Codzienna rutyna. Wyszedłem z legowiska i szykowałem się już na kolejną bezsensowną gadaninę ojca, ale o dziwo nie mogłem go nigdzie spotkać. Pewnie znów wymyka się na spotykanie z kotkami z innych klanów, co było dziwne, bo niby kochał swoją partnerkę. Ewentualnie podlizuje się nowemu Przywódcy. Zawsze ma próżną nadzieje, że przez to zostanie Zastępcą. W każdym razie ja wyszedłem z obozu i udałem się na małe polowanie. Po jakimś czasie do moich nozdrzy dotarł zapach myszy, tłustej myszy. Przykucnąłem i zacząłem się skradać. Już miałem skoczyć, gdy nagle mysz się spłoszyła. Wstałem na równe łapy i rozejrzałem się. Po chwili moim oczom ukazała się czarna kotka.
- Ej mała! - zawołałem.
Kotka spojrzała w moją stronę, a ja podszedłem do niej kawałek.
- Nie pomyliłaś przypadkiem terenów? -spytałem.
Ciemne Futerko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz