Wymknęłam się z obozu, po dopełnieniu swoich obowiązków. Oszaleć można. Lubię swój Klan, jestem w nim od kociaka. Obserwowałam różne koty, zmianę władzy. Ale ileż można to znieść?
Potrzebowałam chwili samotności i wytchnienia. Wyszłam pod pozorem poszukania roślin leczniczych. Wybrałam się na powolny, długi spacer. Dotarłam aż na tereny klanu Śniegu, ale nie zamierzałam tu polować.
Spostrzegłam liście pokrzywy. Zatrzymałam się, na terenach Półmroku już dawno jej nie było. Wolałam mieć zapasy przed nadejściem śniegu. Pochyliłam się, zrywając ją ostrożnie. Teraz już nie kłuła, ale wolałam uważać.
Nadejście kotki mnie zaskoczyło.
- Hej, co ty tu robisz? - usłyszałam za sobą gniewny głos.
Obejrzałam się natychmiast. Pręgowana kotka z klanu Śniegu.
- Spokojnie - mruknęłam, nadal bez śladu irytacji.
Mimo pozornego spokoju, w każdej chwili byłam gotowa do ucieczki, oczywiście wraz z zerwaną pokrzywą, nie odpuszczam aż tak łatwo.
Polarna Roso?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz