Szaro-biały kocur podążył za czarnym wojownikiem. Od teraz nazywał się Ognisty Podmuch... To imię bardzo mu się spodobało. Nie oddawało charakteru tego kota, aczkolwiek dla obcych sprawiało wrażenie groźnego samca. Miało również sens. Nie raz spotykał klanowiczów o dziwnych nazwach. Z zamyślenia otrząsnął go głos Brunatnego Cienia.
- Tutaj jest legowisko wojowników. Będziesz tu spał - rzekł chłodnym tonem.
Wojownik przechodził z miejsca do miejsca, pokazując co gdzie się mieści. Obydwa kocury zakończyły przy legowisku liderki. Tam Brunatny Cień odszedł bez słowa. Ognisty Podmuch rozejrzał się. Za bardzo nie miał pojęcia co teraz robić. Bał się, że poza obozem grasuje ten samotnik i gdy tylko on przekroczy próg to zostanie zabity. Na samą tą myśl kocur wzdrygnął się, a po jego grzbiecie przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Pomyślał, iż podziękuje Aksamitnej Gwieździe. Wstał, kierując swe kroki do wejścia do jej legowiska. Przed nim miauknął, aby poinformować przywódczynię, że chce wejść. Ta rzuciła jedynie krótkim "proszę". Ognisty Podmuch wszedł, a widząc wypoczywającą liderkę coś ścisnęło go za serce. Czyżby jej przeszkodził?
- Ja... Dz-dziękuję ci, Aksamitna Gwiazdo - pochylił głowę na znak szacunku. - Jestem tobie bardzo wdzięczny za przyjęcie do Klanu Śniegu. Nie zawiodę cię i należycie będę wykonywał obowiązki wojownika.
<Aksamitna Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz