***
Następnego dnia, gdy słońce ledwo wstało wzięłam jednego z kociaków i zeszłam z drzewa, na którym mieszkałam z moim małym w pysku. Resztę kociaków zostawiłam na górze, wiedziałam że do mojego powrotu nic im nie grozi. Razem z Białym Kocięciem zaczęłam iść w stronę terenów Klanu Tornada. Tam spotkałam znajomą kotkę Sekretną Gwiazdę. Położyłam przed nią moje młode.
- Sekretna Gwiazdo to jest moje małe. Dałam mu na imię Białe Kocię. Tak jak obiecałam daję ci jedno z moich małych. Opiekuj się nim dobrze. - powiedziałam.
Kotka kiwnęła głową, a potem wzięła kociaka i odeszła. Ja wróciłam do dziópli i wzięłam Kasztanowe Kocię w pyszczek, następnie udałam się na tereny Klanu Śniegu. Tam spotkałam białą kotkę. Położyłam przed nią kociaka i powiedziałam:
- Proszę weź tego kociaka. Jest w niebezpieczeństwie, a tobie na pewno przyda się kolejny kot do klanu.
- Jak mały ma na imię? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Kasztanowe Kocię.
Kotka wzięła kociaka, a potem rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie. W końcu odeszła bez słowa. Ja wróciłam do legowiska i wzięłam Ośnieżone Kocię, które zaprowadziłam na tereny Klanu Błyskawicy. Na koniec wzięłam Bursztynowe Kocię i zaniosłam ją do Klanu Półmroku. Gdy wszystkie kociaki były już bezpieczne ja wróciłam do drzewa. Już miałam się odprężyć, ale gdy weszłam na górę, w dziópli zobaczyłam Zimny Trop węszącego w moim legowisku.
- Gdzie one są!? - warkną.
- Nigdy ci nie powiem. - splunęłam w jego kierunku.
- Mów!
- Nigdy! A nawet jeśli i tak się kiedyś dowiesz to będziesz zbyt słaby aby je zabić!
- Nigdy nie będę słaby. Rozumiesz!?
Ja tylko fuknęłam. Czarny kocur zamachną się i uderzył mnie w policzek, a potem przejechał po nim pazurami.
- Gdzie one są!? - wrzasną.
- Nigdy ci nie powiem! Jesteś nic nie wart! Jesteś zwykłą szują! - uderzyłam kocura z całej siły.
On padł na ziemię. Podeszłam do niego nie pewnie. On po chwili chwycił mnie swoimi pazurami i zaczą drapać moją szyję. Ja go kopnęłam tylnymi łapami. W taki sposób zatoczyliśmy się aż do wejścia do dziópli. Zimny Trop kopną mnie, ale ja zdążyłam złapać go za lewą łapę. Oboje spadliśmy na ziemię. Poczułam wielki ból w plecach, zobaczyłam że klatka piersiowa czarnego kocura się nie unosi, a potem zobaczyłam tylko jasność, a następnie ją... Moją kochaną siostrę...
KONIEC!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz