Kotka poczuła kropelki potu na czole, obróciła się. Widziała wielkie psie paszcze za sobą. Syknęła, napinając mięśnie. Jedyną możliwością było skoczenie za obcą wojowniczką. Nie zdążyłaby pobiec w bok,od razu bestie by ją rozszarpały. Myślała bardzo szybko. Przełknęła. Brak ogona znacznie utrudniał jej chociażby balansowanie. Psy już wbiegały na kłodę. Jeszcze raz przełknęła. .. i skoczyła. Zamknęła oczy, spodziewając się upadku w wodne odmęty.
Myliła się jednak. Upadła na ziemię, oddychając ciężko. To... było bolesne. Ale żyła. Sapiąc, podniosła się. Spojrzała wrogo na cały czas tam stojącą przeciwniczkę, ale nic nie odpowiedziała. Ujrzała stojące wyżej psy, groźnie kłapiące szczękami. I pomyśleć, że jeszcze kilka chwil i znalazłaby się w stalowym uścisku tych szczenek... wzdrygnęła się z przestrachem.
Powoli wstała, wściekle spoglądając na ciągle gapiącą się szarą.
- A ty co się tak gapisz? - warknęła.
Wojowniczka nie odpowiedziała, ale odwróciła wzrok. Siedziały tak przez chwilę w milczeniu. Śnieg zaczęła nerwowo orać pazurami ziemię.
- Czy dostanę w końcu odpowiedź: Kim jesteś? - miauknęła cicho.
- Samotniczką... - zaczęła z niezadowoleniem. - Jestem Śnieg...
Jagoda? Wena opuszcza ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz