poniedziałek, 29 stycznia 2018

Od Milczącego Wichru Cd. Lafayette

Milczący Wicher wracała na tereny Klanu Półmroku, rozmyślając o spotkaniu z Pieszczoszkami i o tym, czego dowiedziała się o ich życiu. W sumie, nie wyglądało ono tak źle jak sobie wyobrażała – ale jednak zależność od Dwunożnych nie była jej wizją idealnych warunków do egzystencji.
– Całe szczęście, że jestem wolna – wymruczała cicho do siebie.

Cztery wschody słońca później pręgowana kotka przeciągnęła się w legowisku wojowników. Był ciepły poranek, zwiastujący nadejście pogodnego dnia – doskonałych warunków do polowania. Jednooka nie mogła już się doczekać łowieckiego patrolu – lubiła bieganie po lesie w poszukiwaniu zwierzyny.
Milcząca wstała i opuściła legowisko. Na polanie znajdowało się już kilka kotów, gotowych do wyjścia na poranny patrol lub posilających się myszami i ptakami. Królicze Futerko, zastępczyni przywódcy, podeszła do niej po chwili.
– Milczący Wichrze, pójdziesz z Lisim Sercem na polowanie? – zapytała biała kotka.
– W porządku – odpowiedziała pręgowana wojowniczka. W duchu jednak westchnęła – ostatnio bardzo często wychodziła na patrole z czarnym kocurem.
– Dobrze. Lisie Serce czeka już na zewnątrz – oznajmiła zastępczyni, po czym oddaliła się. Jednooka kotka ruszyła w kierunku wyjścia z obozu. Po drugiej stronie, zgodnie ze słowami Króliczego Futerka, zastała siedzącego na soczyście zielonej trawie kocura.
– W końcu – mruknął na powitanie wojownik, wstając. Milczący Wicher prychnęła tylko cicho. Oba koty ruszyły w głąb lasu, usiłując wywęszyć jakąś zwierzynę.

Jakiś czas później jednooka wojowniczka ukrywała już złapane przez nią dwa pulchne norniki. Lisie Serce również dobrze sobie radził – udało mu się upolować srokę. Teraz oba koty przysypały ziemią zdobycze – wrócą po nie później, gdy skończą patrol.
Milczący Wicher podkradała się właśnie do kolejnej myszy, kiedy wyczuła zapach Deszczowej Skóry i Szarej Gwiazdy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby delikatny powiew wiatru nie przyniósł ze sobą również woni Laurensa, Herculesa i Lafayette'a. Pręgowana kotka, niewiele myśląc, pobiegła w tamtą stronę, płosząc przy okazji mysz.
Co te mysie móżdżki znowu robią? – zastanawiała się.
Gdy wypadła jak burza z krzaków, wpadła na Herculesa. Zwaliła kocura z nóg i oboje przeturlali się po ziemi kawałek.
– Milczący Wicher – usłyszała głos Szarej Gwiazdy. – No proszę. Właśnie zamierzałem cię poszukać. Ale skoro już się pojawiłaś... może wyjaśnisz mi, co oni tutaj robią?
– Sama chciałabym wiedzieć – odburknęła jednooka, wstając.
– Podobno mają do ciebie "sprawę" – kontynuował lider. – Skąd ich znasz?
– Spotkałam ich podczas wyprawy po kocimiętkę. Potem przyszli tutaj, kiedy byłam z Deszczową Skó...
– O tym Deszczowa Skóra już mi mówił – oznajmił chłodno przywódca. – Twierdzi, że opowiadałaś im o życiu w klanie, a potem odprowadziłaś do domu.
– Znają tylko ogół, żadnych szczegółów... – odpowiedziała pręgowana kotka nieco niepewnie. Ton głosu Szarej Gwiazdy nie wróżył nic dobrego...

<Lafayette? Ciernisty Pazurze?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz