Kotka leżała przygnębiona w legowisku wojowników. Śmierć liderki przybiła wszystkich. Mimo, że spodziewali się tego, byli bardzo smutni i przygnębieni. A zwłaszcza Pręgowane Piórko i Wilczy Płomień... A raczej Wilcza Gwiazda? Było popołudnie, koty oczekiwały na jego przybycie.
W końcu, w wejściu do obozu stanął majestatyczny, szary kocur. Za nim kroczył medyk. Ciemne Futerko pierwsza wybiegła im na spotkanie. Delikatnie polizała partnera po pysku.
- Wszystko w porządku? - miauknęła.
Kiwnął spokojnie łbem i liznął kotkę. Potem, z wyraźnym strachem, wszedł na głaz na środku obozu. Wyglądało to tak obco... zwykła tam przemawiać Sekretna Gwiazda.
- Koty Klanu Tornada! - wrzasnął, a jego głos odbił się echem na polanie. - Tej nocy otrzymałem dar dziewięciu żywotów i będę wam przewodził. Zgodnie z tradycją muszę wybrać swego zastępcę. Zostanie nim... - tu się zawachał. - Wieczorny Wiatr.
Czarna kotka ujrzała błysk dumy i radości w oku dawnej uczennicy. 'Szkolę same legendy..." zachihotała pod nosem.
Kocur machnął ogonem na znak zakończenia zebrania, a następnie podszedł do niej.
- Przepraszam, że nie mianowałem ciebie... - zaczął. - Ale stwierdziłem, że jesteś już starsza i nie chcę obciążać cię dodatkowymi obowiązkami...
- Nic nie szkodzi - mruknęła obojętnie.
Właściwie tego się spodziewała.
- Będzie mi ciebie brakować w legowisku wojowników... - szepnęła smutno.
- Mi ciebie też - westchnął.
Liznął ją w policzek, a starsza wojowniczka odwzajemniła gest.
- Idź odpocząć - miauknął łagodnie.
- Ty też. I lepiej coś zjedz - odparła.
Kiwnął łbem. Jeszcze raz ją liznął i odszedł do stosu zwierzyny, a ona - do legowiska wojowników.
The end.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz