sobota, 20 stycznia 2018

Od Ciemnego Futerka

Dni mijały jej spokojnie. Jej, jak i całemu klanowi. Byli bezpieczni i dobrze im się powodziło. Była szczęśliwa, bardzo szczęśliwa.
Była noc, leżała samotnie w kociarni. Obudziły ją skurcze. Zwinęła się w kłębek, oddychając głęboko. To już czas! Czas dla jej kociąt. Miauknęła głośno. Rodziła. Wkrótce do legowiska wbiegł Błyszczący Pazur został ziołami w pysku, którego musiało zbudzić jej miauczenie. Bolało. Wstrząsały nią dreszcze. Choć ostatni poród odbył się wiele księżyców temu, była przekonana, że był on wiele mniej bolesny. Chwilę później, usłyszała kroki i sapanie. Kątem oka spostrzegła Wilczą Gwiazdę. Posłała mu słaby uśmiech i przymknęła oczy, głośno oddychając. Pierwszy kociak przyszedł na ten świat.
- Wylizuj, ona nie da rady - usłyszała nerwowe miauknięcie medyka.
Ponownie przymknęła oczy, a świat jakby do niej nie docierał.
***
- Ciemne Futerko... Ciemne Futerko! - Jej oczom ukazał się szary kocur.
Z przestrachem, ale i miłością spoglądał jej w oczy.
- Już wszystko dobrze... - wyszeptał.
- A kocięta? - odparła cichutko i ochryple. Była kompletnie wykończona.
- Są bezpieczne. Trójka - miauknął, liżąc ją w ucho.
Przy brzuchu karmicielki leżały trzy prześliczne maluchy, łapczywie ssające mleko. Słabo się uśmiechnęła. Wyczuła to, nie da już rady. Była... zbyt słaba.
- Wilcza Gwiazdo, Błyszczący Pazurze... - zaczęła słabo.
- Spokojnie, nie przemęczaj się - przerwał jej syn.
- Do zobaczenia, kochani - szepnęła, ignorując go. - Kochałam was, będę tęsknić. Wilczku, zaopiekuj się naszymi kociętami.
- O-O c-czym t-ty mówisz?  - wyjąkał. - Oczywiście, że nie umrzesz!
Czarna pokręciła łbem, spoglądając na niego.
- Nie oszukuj siebie - wymruczała.
- Ale... nie! N-nie mogę c-ciebie stracić!  - wycharczał, wtulając się w jej bok.
Błyszczący Pazur stał obok, patrząc na to z przestrachem.
- To moja wina... - wyszeptał.
- Nie - mruknęła ochryple. - Wilczku, opowiadaj naszym kociętom o mnie i o sobie. Chce, żeby wiedziały, jakie ich matka miała szczęście,  że spotkała kogoś takiego jak ty. Wierzbowa Gałązka się nimi zajmie.
- Nie, proszę, nie! - wychrypiał, mocniej się w nią wtulając.
- Nie daje już rady... - odpowiedziała resztkami sił. 
Obraz zaczął się zamazywać, a odgłosy cichnąć. Zdołała już tylko usłyszeć pełen rozpaczy i smutku płacz lidera. Ten straszny dźwięk przeszył ją jak strzała. Nie mogła tego znieść. W końcu, płacz zniknął, by zastąpiła go ciemność..
***
Unosiła się. Gdzieś w oddali ujrzała swoje ciało z bezradnymi kociętami próbującymi się ogrzać przy martwej kocicy... i Wilczą Gwiazdę oraz Błyszczącego Pazura. Obydwoje byli przerażeni. Nie mogła na to patrzeć. Wkrótce, obraz zniknął, pojawiła się jasność. Z mgły wyłoniła się sylwetka kociaka.
- Wczorajsze Kocię! - wrzasnęła.
Jej kochana, utracona córeczka!
Zaczęły wynurzać się kolejne koty... dostrzegła swoich rodziców, Szafirową Łapę, Czerwony Kwiat, Piaszczysty Błysk i Sekretną Gwiazdę!
 Opuściła swego partnera na ziemi, swoje nowonarodzone kocięta. Będzie tęsknić. Ale jeszcze się spotkają. A teraz, powinna odstawić w kąt ziemskie troski i cieszyć się pośmiertnym życiem... W niebiosach.
Teraz tylko uśmiechnęła się i podążyła za pozostałymi kotami... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz