Tamten typek był strasznie dziwny. Nie podobał mi się. Najpier zaatakował mi przyjaciela, którego chciał zabić, a potem poddał się nawet nie próbując się uwolnić. W każdym razie teraz byliśmy w miejscu, gdzie wyraźnie było czuć Milczącym Wichrem i tymi jej klanowymi kumplami.
- To chyba już blisko. - zauwarzyłem.
- A powiesz po co tu przyszliśmy? - spytał Hercules.
- Może ona nam pomoże odkryć co tam bardzo osłabiło Johna. I co to był za kocur. Jeszcz się na nim zemścimy. - odpowiedziałem.
- Daj spokój. Nic mi nie będzie. A tamten kot to zwykły dupek i tyle. - powiedział słabo rudas.
- Może i dupek, ale kara mu się należy. - fuknąłem.
Po chwili zapachy kotów się nasiliły, a kilka metrów przed nami pojawiły się wielkie gąszcze krzaków.
- To chyba tutaj. - powiedział Herc.
- Tsa... Poczekamy na nią, czy... wchodzimy do środka? - spytałem.
- Nie. Lepiej poczekać. Nie wiadomo co tam zastaniemy. A ja nie czuję się najlepiej. - powiedział Laurens.
- Więc czekamy. - powiedziałem.
Potem usiedliśmy na ziemi. John się położył i zaczął lizać swoje rany, a mój drugi przyjaciel znów zanurkował nosem między tylnymi łapami dobierając się do swojego ogona. Spojrzałem na nich i westchnąłem cicho. To nie sprawiedliwe, że oni ucierpieli, a ja wyszedłem z tego bez ani jednej rany. Po około dwudziestu minutach w krzaków wyszły dwa kocury. Jednego już widzieliśmy. To chyba był... Deszczowa... Szrama czy jakoś tak. Drugiego za to widziałem pierwszy raz. Miał szare futro i zielone oczy. Na obu było widać pojedyncze, siwe kłaki futra. Wstałem, a oni nagle nas zauważyli. Jeden z furią ruszył w naszą stronę, za to drugi patrzył się na wszystko zmieszany. Gdy szary już miał na mnie skoczyć, ja zrobiłem unik i wylądowałem kawałek dalej.
- Ej spokojnie staruszku. Nie chcemy kłopotów. - powiedziałem i machnąłem ogonem.
- Co tutaj robią Pieszczoszki. Gadać! - krzyknął.
- Szara Gwiazdo zostaw ich! - powiedział ten drugi przebiegając do nas.
- Ty ich znasz? - spytał oburzony Szara Gwiazda.
- W pewnym sensie. - odpowiedział Deszczowy coś.
- Szukamy Milczącego Wichru. Mamy do niej sprawę. - wyjaśniłem beztrosko.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mówiąc to zrzucam na kotkę ogromne kłopoty.
Milcząca? Ciernisty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz