Ranek. Jasność. Och... Nie nawidzę jasności!!! Nienawidzę wszystkiego!!!
-Dobra, uspokój się- powiedziałem sam do siebie.-To jaki mamy na dzisiaj plan? Może by tu zabić jakąś kotkę? Ech... Tak dawno nie czułem zapachu krwi... Tak. To zdecydowanie dobry pomysł- zdecydowałem. Wstałem więc i podszedłem do stosu zwierzyny. Wziąłem sobie jak największą i najtłustszą mysz. Kociaki mogą zdychać. Tylko wojownicy mogą zapewnić klanowi byt. Zacząłem jeść. Mmm... Mysz była taka piękna, świeża i PYSZNA!!! Długo myślałem kogo by tu dzisiaj zabić. Po długim namyśle, zdecydowałem, że będzie to Płonąca Paproć. Obmyśliłem dokładny plan. Pójde z nią na polowanie i wtedy... Tak! Idealnie! Odpocząłem chwilę, po czym stwierdziłem, że nie ma co czekać.
-Płonąca Paproć?!- zawołałem.
-Co Ciernisty Pazurze?
-Chciałabyś pójść ze mną na polowanie?
-No dobra. Mogę.
Chyba nie wyczuła, że coś się święci. Gdy odeszliśmy dalej od obozu, a ona stała tyłem, wysunąłem pazury i...
Płonąca Paproć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz