(Wydarzenia odbywają się kilka dni po powrocie z Księżycowego Kamienia)
Delikatnie odłożyłem kocięta na ziemię.
- Znalazłem je kilka drzew od wejścia do obozu. Był przy nich zapach jakiegoś kocura, ale jego nie widziałem. - wytłumaczyłem.
Potem znów wziąłem do pyszczka kotki i zaniosłem do żłobka. Tam położyłem je przy karmiącej aktualnie rudego kociaka Liliowym Kwiecie.
- Możesz się też zająć tymi kotkami? - spytałem.
- Jasne. - odpowiedziała już lekko podstarzała kotka.
Ostatni raz spojrzałem na kotki i wyszedłem ze żłobka. Wziąłem coś na ząb dla siebie i Deszczowej Skóry.
~ Gdy wróci z patrolu będzie pewnie głodny. - pomyślałem.
Potem zjadłem swoją mysz i czekając na partnera postanowiłem iść do żłobka. Gdy już miałem wejść do środka zobaczyłem Martwą Gwiazdę wychodzącego ze środka.
- Jak dobrze, że jesteś. Musimy porozmawiać. - powiedział Przywódca.
Kiwnąłem nie chętnie głową i ruszyłem za kocurem.
Martwy? (może coś o rodzinie kociaków?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz