Młode skuliły się przy ich matce, a mojej ukochanej siostrze. Spojrzałam
na nie z uwagą. Przynajmniej nie wyglądały jak ich ojciec... najlepiej
byłoby, gdyby nigdy nie dowiedziały się prawdy.
Pręgowana utkwiła swoje spojrzenie na kotkach, jakby myślała dokładnie
to samo. Starała się objąć córki jak najlepszą opieką, ale nadal nie
mogła pogodzić się z tym, co się stało. Pokręciłam łbem i podeszłam
bliżej, siadając przy niej i delikatnie liznęłam w ucho. Na jej pysku
pojawił się nikły, przymuszony uśmiech. Liznęła Ciche Kocię, a potem
Drżące Kocię. Szare pręgowane kotki, zupełnie, jak ich matka.
Nie wiedziałam już, co z tym wszystkim począć. Za dużo klanowych
obowiązków... na dodatek siostra i jej kociaki. Potrzebowałam
odpoczynku. I to koniecznie. Wtuliłam się kojąco w jej futro, kątem oka
obserwując bawiące się w walkę kociaki. Z uśmiechem patrzyłam, jak
Drżące Kocię wskakuje na grzbiet matki i powoli na nim balansuje.
Pręgowana również się uśmiechnęła i przeciągnęła językiem po futrze
małej. Wtedy ta, nagle, zupełnie niespodziewanie, jak gdyby nigdy nic
spytała:
- Mamo, a kto jest naszym ojcem?
Kotka zamarła, jeszcze przez chwilę wpatrując się w córkę. Po chwili
zwiesiła łeb i zamilkła. Mała spojrzała na mnie pytająco. Westchnęłam
cicho.
- Waszym ojcem jest Brunatna Gwiazda - mruknęłam w końcu, nie mając zamiaru ujawniać więcej.
- Czyli przywódca? - wyszeptała zachwycona Cichę Kocię.
Powoli pokiwałam głową. Kotki spojrzały po sobie z zachwytem i dumą.
- Ale nie byłyście planowane - wypaliła Pręgowane Piórko.
Ciche Kocię?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz