czwartek, 8 czerwca 2017

Od Sokolego Kocięcia

Przeciągnąłem się i wyszedłem ze żłobka. Moja siostra, Lawendowe Kocię, pobiegła za mną. Oboje stanęliśmy z boku i zaczęliśmy przypatrywać się obozowi. Śnieżna Gwiazda rozmawiała ze Świetlistym Blaskiem, nowym członkiem naszego klanu, partnerem Miętowego Oka. Lodowa Dusza czuwał przy legowisku naszego więźnia, Jałowcowej Gwiazdy, a Burzliwy Płomień przechadzał się tu i tam, czekając na Świetlisty Blask, z którym miał pójść na patrol. Biały kocur, muszę przyznać, imponował mi swoją siłą. Pokonać mógłby go jedynie Lodowa Dusza, ale on był bardzo niemiły. Ostatnio syknął na moją siostrę!
Nagle coś chwyciło mnie za kark, wyrywając z rozmyślań. Zacząłem się wiercić i upadłem na ziemię. Mama spojrzała na mnie z góry, kręcą z dezaprobatą głową.
- Nie wyrywaj się tak - upomniała mnie. - Czas na mycie!
O. Nie.
Zacząłem uciekać, biegnąc między łapami innych kotów, a w końcu przystając po drugiej stronie obozu.
<Rdzawe Futerko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz