Jakiś czas minął od narodzin moich kociąt. Kociaki były już całmiem duże i nie dawno otworzyły oczy. Były bardzo piękne. Lawendowe Kocię coraz bardziej przypominała ojca. Jedno z moich kociąt zmarło nie widziałam czemu. Sokole Kocię był bardzo podobny do mnie. Oba moje kociaki były bardzo piękne. Pewnego dnia Śnieżna Gwiazda wyznaczyła mnie i swojego brata na patrol. Rozdzieliliśmy się. Ja poszłam na granicę z Klanem Półmroku. Po drodze upolowałam dwie myszy i zakopałam je na potem. Idąc tak nagle poczułam obcy zapach. Był on blisko i zbliżał się on. Nie miałam zamiaru się wycofywać. Nastroszyłam sierść i wystawiłam pazury gotowa do walki. Kot, który niósł za sobą ten zapach był tuż przede mną za wysoką trawą. Zaczęłam syczeć, aż w końcu kot mi się pokazał.
Ktoś z KP?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz