Rudy kocur popatrzył z wielkiego głazu na zgromadzone koty. Wiedział, że to już czas - czas na ceremonię. Przymknął na chwilę oczy, przypominając sobie formułkę którą miał zaraz wypowiedzieć, po czym ponownie je otworzył. Jego wzrok spoczął na Białej Łapie oraz na Czarnej Łapie.
- Klanie Błyskawicy! Zebraliśmy się tu, aby powitać w naszym gronie nowych wojowników. Dębowa Gałązko, czy twój uczeń jest gotowy na ukończenie treningu? - zapytał, kierując pyszczek w stronę szylkretowej kotki.
- Owszem, Czerwona Gwiazdo - odparła z uśmiechem.
- Ja, lider Klanu Błyskawicy, wołam do naszych przodków, by spojrzeli w dół na tego terminatora. Ciężko trenowała, by pojąć prawa waszego szlachetnego kodu, a teraz nagrodzę ją imieniem wojownika. Czarna Łapo, czy obiecujesz postępować zgodnie z kodeksem Wojownika? - rzekł.
- Tak! - odpowiedziała.
W oczach ciemnej kotki skakały iskierki podniecenia oraz radości. Przywódca nie pałał takim samym optymizmem jak ona.
- Na mocy Gwiezdnego Klanu nadaję ci imię wojownika. Od tej chwili będziesz znana jako Czarna Sadzawka - oznajmił.
Koty zaczęły skandować jej imię. Czerwona Gwiazda poczekał, aż krzyki ucichną. Po tym czasie powtórzył formułkę pasowania na wojownika, lecz tym razem mianował Białą Łapę. Nazwał go Białym Brzuchem. Przywódca zlecił nowym wojownikom, aby podczas tej nocy odbyli milczące czuwanie. Po zakończonej ceremonii koty rozeszły się. Błękitny Kwiat poczęła dzielić języki ze swoim potomstwem, a Krucze Skrzydło wraz z siostrą. Jedynie Długi Sen siedział gdzieś z tyłu obozu, przyglądając się temu wszystkiemu znudzony. Lider nie miał pojęcia, dlaczego jego poprzedniczka, Zielona Gwiazda, przyjęła tego pieszczocha do klanu. Niczym sobie na to nie zasłużył. W każdym bądź razie Klan Błyskawicy potrzebował wojowników, więc w tym momencie Czerwona Gwiazda przyjąłby każdego. Chciał, aby jego stado było najlepsze. Pomyślał więc, że warto sprawdzić jak miewają się inne klany. Postanowił przejść się na krótki spacer. Wychodząc z obozu, Krucze Skrzydło go zaczepił.
- Czerwona Gwiazdo, gdzie idziesz? - zapytał.
- Gdzieś na pewno - odparł beznamiętnie, ignorując dalsze pytania czarnego kocura.
Po tej krótkiej wymianie zdań, rudy kot odbiegł od natrętnego wojownika. Pod wpływem emocji nie patrzył na to, gdzie idzie. Był bardzo zirytowany zachowaniem Kruczego Skrzydła. Gdy stał się ojcem, jego charakter zmienił się nie do poznania. Był nadopiekuńczy. Czerwona Gwiazda współczuł kociętom takiego ojca, lecz nic nie mógł na to poradzić, ponieważ sam nawet nigdy nie poznał swego rodziciela. Zamyślony kocur szedł po granicy z Klanem Śniegu, nie zwracając uwagi na to, czy gdzieś się nie czai ich patrol. W końcu jednak otrząsnął się, słysząc czyjś głos. Wyskoczył z krzaków. W tym samym momencie dostrzegł białą kotkę o okrągłych, żółtych oczach.
- Aksamitna Gwiazda... - mruknął znudzony - Zrobiłem sobie spacer. Coś ci nie pasuje? Tylko się nie porycz! - zadrwił.
<Aksamitna Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz