czwartek, 15 marca 2018

Od Księżycowego Kocięcia do Pierzastego Futra

Kociak z lekkim smutkiem patrzył, jak medyczka opuszcza żłobek. Patrzył za nią jeszcze przez chwilę,  po czym skulił się na posłaniu z mchu. To legowisko było okropne. Patyki wbite w ziemię i owinięte cuchnącymi śmieciami dwunogów. Jak oni mogli tak żyć? Żłobek Klanu Tornada był ciepły, przytulny i... naturalny. Tu czuł się tak samotnie... nawet żadna kotka się nim nie opiekowała!
Włożył nos w wilgotny mech i zaczął gożko płakać. Potem zacisnął powieki, był do reszty wyczerpany. Wkrótce zmożył go smutny, niespokojny sen..

***
Kocurek nadal zupełnie nie czuł się częścią tego klanu. Och, niedługo zostanie uczniem... Coraz bliżej jego ucieczki! Miał nadzieję, że to wszystko przebiegnie bezpiecznie... i jak najszybciej.
Siedział znudzony przed kociarnią. Nagle, do jego łebka wpadł pewien pomysł. Postanowił pójść do Pierzastego Futra, i tak nie miał nic więcej do roboty. Wizyty u kotki pomagały mu się uspokoić i odezwać od okropnej w tej chwili rzeczywistości. Ruszył w stronę jej legowiska.
- Hej... m-mogę wejść?  - miauknął niepewnie.
Biało-Szara obróciła się wrogo, ale widząc, kim jest gość, od razu się uspokoiła.
- Tak,  chodź - odparła, machając zachęcająco ogonem.
Czarny uśmiechnął się i wszedł do środka. Usiadł przy niej, patrząc z zainteresowaniem. Mruczała coś pod nosem, uważnie segregując zioła. Większości z nich kotek nie znał, jednak kilku już się nauczył.
- To ziarnka maku, prawda? - spytał, wskazując łapką małe kulki.
Medyczka kiwnęła głbem.
- Wiesz, do czego służą? - spytała, jak gdyby był jej uczniem. - Nawet, jeśli nie zostaniesz medykiem, powinieneś znać podstawowe zioła. Napewno ci się to w życiu przyda - dodała.
- One... łagodzą ból, prawda? - mruknął.
- Bardzo dobrze. - Uśmiechnęła się. - A to? - wskazała jasne, zielone liście.
- To jest... - Zamyślił się. - Kocimiętka?
- Tak.
I w ten oto sposób dwójka kotów spędziła razem resztę popołudnia, wskazując sobie różne medykamenty i ucząc się ich.
Następnego dnia Księżyc również postanowił odwiedzić Pierzaste Futro. Gdy opuścił legowisko, zabrał dla siebie mysz ze stosu zdobyczy. Był dość samodzielny, nawet teraz czuł się jak uczeń. Uczeń... medyka! Jednak to nie było to. Nie ukrywał, że podobała mu się praca medyka, ale to mimo wszystko nie dla niego. Nie wyobrażał sobie powierzenia mu tajemnic Gwiezdnego Klanu, spotkań medyków, nie uczestniczenia w walkach, patrolach i polowaniach... tymbardziej, kiedy wróci do swojego klanu! Jeśli wróci...
Stanął, jak zwykle, przed jej legowiskiem. Kocica od razu wyjrzała, spoglądając na niego.

Pierzaste Futro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz