Puszysta pręgowana kotka wślizgnęła się za przywódcą do obozu. Właśnie wrócili z porannego patrolu, przebiegającego bez zakłóceń. Udało jej się nawet złowić chudego nornika.
Na polance wszystko wyglądało normalnie. Dwa kociaki Wilczej Gwiazdy, już niemal gotowe na zostanie uczniami, bawiły się przy żłobku pod czujnym okiem Wierzbowej Gałązki. Kilka kotów przygotowywało się na wyjście na polowanie. Cicha Woda dostrzegła swoją matkę, Pręgowane Piórko, więc podbiegła do niej i przywitała się z kocicą.
– Wszystko w porządku? – zapytała starsza wojowniczka, mając na myśli patrol.
– Wszędzie pełno śniegu, ale poza tym spokojnie – odpowiedziała jej córka.
– To do... – zaczęła Pręgowane Piórko, jednak zaraz rozkaszlała się. Cicha Woda spojrzała na nią z niepokojem.
– Może pójdziesz do Błyszczącego Pazura? – zaproponowała. Starsza kocica jedynie pokiwała głową, więc obie wojowniczki skierowały swe kroki do legowiska medyka. Szarawy kocur zapytał, co się stało i z niepokojem wysłuchał informacji o kaszlu Pręgowane Piórka. Poprosił, aby chwilę poczekała, po czym zwrócił się do Cichej Wody.
– Niedobrze – oznajmił. – Obawiam się, że może mieć Biały Kaszel, a mi już kończy się kocimiętka. Muszę uzupełnić zapasy, nim wybuchnie jakaś epidemia... Mogłabyś udać się po kocimiętkę na tereny Dwunożnych?
– Nie ma problemu, Błyszczący Pazurze – oznajmiła dziarsko pręgowana kotka.
– Dziękuję – usłyszała jeszcze głos medyka, zanim wybiegła na zewnątrz. Szybko powiedziała zastępczyni przywódcy i zarazem swojej przyjaciółce, Wieczornemu Wiatrowi, gdzie się wybiera. Szylkretowa wojowniczka życzyła jej powodzenia.
Jakiś czas potem Cicha przykucnęła nieopodal Drogi Grzmotu, obserwując z uwagą przebiegające Potwory. Gdy w pewnym momencie droga była od nich pusta, pręgowana kotka przemknęła na drugą stronę i zwinnie pokonała płot. Rozejrzała się wkoło i nagle uświadomiła sobie, że w zasadzie nie wie, gdzie powinna iść. Odwiedziła tereny Dwunożnych już kilkakrotnie, ale nigdy nie zwracała uwagi na to, gdzie rosną kępy kocimiętki.
– Jak mogłam być taka głupia i myśleć, że to mi się nie przyda – mruknęła cicho do siebie, brnąc przez grubą warstwę zimnego puchu. Mogła teraz albo szukać leczniczej rośliny na chybił trafił, albo odnaleźć jakiegoś samotnika lub pieszczoszka i liczyć na to, że otrzyma pomoc. Wskoczyła na płot i akurat wtedy podmuch zimnego wiatru przyniósł ze sobą świeży zapach innego kota. Wyczuwając swoją szansę, Cicha Woda ostrożnie pokierowała się w stronę źródła.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz