-Pierzaste Futro, wszystko dobrze?- spytał nie pewnie jej wierny przyjaciel Księżycowa Łapa.
-To przeze mnie oni wszyscy umarli!- wykrzyknęła medyczka z rozpaczą.-To ja mogłam ich uratować!
-Może i nie jestem medykiem, ale wiem, że na Zielony Kaszel nic nie poradzisz- uczeń próbował pocieszyć kotkę.
***
Jakiś czas po ostatnich wydarzeniach, z pomocą Księżycowej Łapy medyczka podniosła się i postanowiła nie rozdrapywać ran z przeszłości. Segregowała właśnie zioła.
-Mak, łopian, nagietek- powtarzała w myślach, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Mogę wejść?- był to Księżycowa Łapa.
-Oczywiście!- medyczka odpowiedziała mu z radością. Nie nawidziła siedzieć tak sama cały dzień.
-No bo wiesz...-uczeń zaczął nie pewnie, lecz medyczka doskonale widziała o co mu chodzi.-Kiedy będę mógł wrócić do Klanu Tornada?
Księżyc? (sorka, że tak krótkie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz