piątek, 13 kwietnia 2018

Od Kruczego Kocięcia (Łapy) do Wieczornego Wiatru

-Ja-zacząłem i przerwałem od razu. Zastanawiałem się czy powiedzieć to Wieczornemu Wiatru. A może Księżycowe Kocię sam chciał tam dołączyć? Postanowiłem nic nie mówić a najpierw dowiedzieć się szczegółów. -Tylko zwiedzam. W końcu niedługo zostanę uczniem i chciał bym znać terytorium swojego klanu.-uśmiechnąłem się niewinnie.
-Nie powinieneś wychodzić mimo wszystko sam z obozu. No dobrze chodź pomożesz mi zanieść moje łupy do domu.-odparła szylkretka. Skinąłem głową na znak zgody. Ruszyłem za nią i po chwili dotarliśmy do miejsca gdzie zostawiła zwierzynę. Chwyciłem jedną mysz w pyszczek i ruszyłem w drogę powrotną do obozu.

***2 księżyce później***
Skończyliśmy z braćmi właśnie siedem księżyców. Księżycowe Kocię jeszcze nie wrócił. Myślałem trochę o nim, zastanawiałem się co tam u niego. Postanowiłem pójść do niego w najbliższej przyszłości. Księżyc temu zostałem uczniem Wieczornego Wiatru. Lubię ją jako moją mentorkę. Dzisiaj na trening był przewidziany sprawdzian ze znajomości Kodeksu Wojownika i opowiadanie o walkach czy polowaniach. Szepcząca Łapa chwilę temu wyszedł z Cichą Wodą z obozu. Nareszcie podeszła do mnie moja nauczycielka i wyszliśmy tą samą drogą co mój brat. Poszliśmy w stronę czterech drzew.
-No dobrze Krucza Łapo. Żeby nie było tak łatwo zacznijmy od środka. Powiedz mi jaki jest szósty punkt Kodeksu Wojownika.-powiedziała kiedy zrównałem się z nią.
-Emm... No tak szósty punkt to...-zacząłem trochę panikować. Nie mogłem sobie przypomnieć co to dokładnie było.
-Znasz ten punkt czy nie?-zapytała szylkretka. Nagle mnie olśniło.
-Nowo pasowany wojownik musi odbyć milczące czuwanie przez noc po ceremonii!-wykrzyknąłem z zadowoleniem.
-Dobrze. A co powiesz mi o numerze trzynaście?
-Słowo przywódcy jest prawem.
-To było proste, teraz coś trudniejszego. Teraz punkt czwarty.-zapowiedziała.
-Polujemy na zwierzynę tylko po to, aby się nią pożywić. Dziękujmy Klanowi Gwiazd za jej życie!-miałknąłem z entuzjazmem. Przepytała mnie jeszcze klika razy z całego kodeksu upewniając się, że na pewno znam i nawet jeśli by mnie obudziła w środku nocy, znał bym odpowiedź na jej pytanie. Gdy wróciłem do obozu spotkałem Szepczącą Łapę. W tamtej chwili miałem ochotę się uderzyć w czoło. Podbiegłem do niego.
-Słuchaj. Muszę ci coś powiedzieć tylko nikomu ani słowa.-szepnąłem. Uczeń pokiwał głową na znak zgody.
-Zapomniałem ci powiedzieć, że Księżycowa Łapa prawdopodobnie żyje. Mam zamiar się wymknąć żeby dowiedzieć się co z nim. Prawdopodobnie przebywa w Klanie Borsuka albo Półmroku. Nie wiem dokładnie. Pomożesz mi bracie?-zapytałem poważnie.

Szepcząca Łapa? (Boże nareszcie to skończyłam)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz