- Nie wiem... musisz jeszcze trochę z nim wytrzymać - szepnęła, a kociak od razu wiedział, że chodzi o Ciernistego Pazura.
- Dobrze. .. - również szepnął.
Kotka uśmiechnęła się słabo i wróciła do segregowania ziół. W milczeniu zaczął się jej przypatrywać, co jakiś czas cicho podpowiadając nazwy jakiś ziół.
- Niedługo będziesz w tym lepszy, niż ja! - zachihotała. - Napewno nie chciałbyś zostać medykiem?
- Nie, ja zostanę wspaniałym wojownikiem! To moje przeznaczenie - miauknął, zapominając o codziennych problemach i troskach.
- Rozumiem. - Uśmiechnęła się. - Wierzę, że będziesz wspaniałym wojownikiem. Jednym z najlepszych i najmężniejszych, jakich widział Gwiezdny Klan!
Złociste oczy radośnie zabłyszczały na tą pochwałę. Podziękował przyjaciółce skinieniem łba. Potem medyczka wróciła do swego zajęcia.
- Jeszcze szczaw... gdzie ja go położyłam? - mruknęła, rozglądając się. - O, tutaj! -dodała po chwili, biorąc liście w pysk i układając je na równej kupce.
Wszystkie medykamenty stały widoczne i równiutko posegregowane. Kocica odeszła od sterty, machając ogonem.
- W końcu! - zamruczała. - Masz coś do roboty? Jeśli nie, zanieś te ziarnka maku Ostatniemu Spojrzeniowi - dodała, podając mu małe zawiniątko. - Ostatnio podczas polowania spotkała węża... Na szczęście nie był jadowity, ale pozostawił jasny ślad. Rana strasznie ją piecze i boli.
- Nie ma sprawy - odparł, ciesząc się, że ma co robić.
Wziął od szaro-białej pakunek i opuścił jej lokum. Szybko namierzył ranną wojowniczkę. Siedziała w drugim końcu obozu, wylizując futerko. Była chyba najmilszym dla niego członkiem klanu. Po za medyczką oczywiście. Potruchtał w jej stronę. Kocica przerwała pielęgnację, spoglądając na niego.
- Pierzaste Futro kazała mi je ci przynieść - miauknął, upuszczając zawiniątko tuż przed nią. - Mówi, że przydadzą Ci się na ból po ugryzieniu węża.
- Racja, dziękuję - zamruczała i zlizała nasiona.
Gdy to zrobiła, pożegnał ją machnięciem ogona. Postanowił coś zjeść i się zdrzemnąć. Podszedł do stosu, biorąc dla siebie nornika. Od razu wziął też ziębe, chcąc zanieść ją medyczce. Jednak nawet nie ruszył, gdy odezwał się wściekle Samotna Skała.
- Dwie zdobycze? Dla każdego po jednej - prychnął.
- J-Ja..niosę to d-dla P-Pierzastego Futra - wyjąkał, wystraszony upuszczając zdobycze.
- Chyba, że tak - mruknął. - W takim razie zanieś jej.
Księżycowa Łapa kiwnął łebkiem i zabrał ziębe do legowiska medyka. Ta podziękowała mu, a kocurek wraz z nornikiem w pysku poszedł do legowiska uczniów. Przed nim usiadł i zjadł. Po skończonym posiłku wlazł do środka. Umościł się na swym posłaniu i wkrótce zamknął.
***
Krew. Walka. Śmierć. Krew. Walka Śmierć.
Te słowa wryły się w mózg ucznia prowadzonego na bitwę. Krew dudniła w jego uszach, a łapy całe się trzęsły. Wielka gula utknęła mu w gardle. Dlaczego? Nie może z nimi walczyć. I nagle, jak na spełnienie jego koszmaru, byli na miejscu. Niebo było dziwne - krwisto-czerwone, mimo nocy. Na wrzask Burzliwej Gwiazdy Klan Borsuka rzucił się do ataku. Łzy lśniły w oczach Księżyca, lecz ruszył za nimi. Zamknął oczy, gdy wojownicy wbiegali do legowisk zdezorientowanych, śpiących kotów. Coś popchnęło go, Szczecin wściekle.
- Walcz! - Był to Ciernisty Pazur.
Przerażony czarnuch nie odpowiedział, lecz po chwili wydarzyło się, coś, co jeszcze bardziej go wmurowało. Świetlisty Blask wyciągnął dwójkę czarnych uczniów i syczał na nich, gotów do ataku. Źrenice Księżycowej Łapy rozszerzyły się do granic możliwości. Jego bracia! Rzucił się na pointa, odciągając go od uczniów. Pogonił go kilkoma kłapnięciami.
- Kim jesteś? - szepnął jeden z kocurów.
Uczeń nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż...
- Zdrajca! - wydarł się ciemny wojownik, skacząc do niego.
Nie znał litości, gryzł z całej siły...
***
Wrzasnął i zaczął szybko oddychać. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to był tylko koszmar. A słońce już świeciło na niebie. Wygładził sierść, i, pierwsze, co zrobił, było pójście do szaro-białej kotki.
- Coś się stało? - Spojrzała na niego nerwowo. - Wyglądasz na przerażonego.
- Miałem zły Sen... - westchnął.
Pierzasta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz