Obudziło go prychanie i dzganie pazurami. Otworzył oczy z niezadowoleniem, ale kiedy ujrzał, kto nad nim stoi, podskoczył jak oparzony.
- C-ciernisty P-pazur...
- Jak ty długo śpisz! - prychnął. - Matka cię nigdy nie uczyła, że wcześnie się wstaje? A, no tak. Kiedy ostatnio ją widziałeś byłeś głupim futrzakiem... W każdym razie, musimy zacząć twój i tak opóźniony trening. Chodź!
Księżyc niepewnym krokiem wygramoił się na polankę, łakomym wzrokiem lustrując stos świeżej zdobyczy. Point prychnął, lecz pozwolił mu coś szybko zjeść. Uczniak zadowolił się wychudłą myszą. Nadchodziła pora nowych liści, lecz zwierzyna nadal była wychudła. Po skończonym posiłku poganiany przez starszego opuścił obóz.
- Pokażę ci nasze tereny - mruknął obojętnie.
Czarny ruszył za nim, starając się nadgonić mentora. Nie miał ochoty zostać skrzyczanym.
Szli przez jakiś czas w milczeniu, gdy dotarli do granic. Zawęszył i o mało co się nie rozpłakał. Nadal pamiętał ten zapach. Zapach Klanu Tornada. Tęsknił i miał nadzieję, że wróci tam jak najszybciej i bez większych trudności.
- Twój kochany Klan, co? - zakpił. - Są żałośni.
- K-Klan T-Tornada n-nie j-jest żałosny! - wyjąkał.
- Nie pytałem cię o zdanie - syknął, mierząc go wzrokiem.
Natychmiast zamilkł i położył uszy po sobie.
- I żebyś mi tylko próbował sam tu przychodzić... osobiście cię rozszarpie! Jeszcze może ucieczka ci przyjdzie do łba, co? Mysi bobek!
Księżycowy Łapa przez chwilę siedział jak wryty, lecz po chwili się otrząsnął. Czyli ucieczka będzie o wiele trudniejsza... Ale może pójść z Pierzastym Futrem pod pretekstem pomocy w zbieraniu ziół! Ona napewno mu pomoże. Och, musi im się udać! Ruszyli dalej. Uczniak z ciężkim sercem oddalał się od rodzinnych terenów. Ciernisty Pazur zaprowadził go do Drogi Grzmotu. Obok nich przejechał ryczący potwór. Był przerażający, aż sierść stanęła czarnemu dęba. Jego 'towarzysz' skomentował ten strach prychnęciem i bez słowa pobiegł dalej.
W końcu, wrócili do obozu.
Ciernisty? Wena pojechała na wakacje ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz