niedziela, 22 kwietnia 2018

Od Jasnego Promienia C.D. Ciernistego Pazura

Nie mogła zasnąć. Była zła, ale i równocześnie podekscytowana. Nie mogła doczekać się dnia następnego, aby móc spotkać się z Ciernistym Pazurem i zapytać go, czy to, co o niej powiedział było prawdą. Strasznie się niecierpliwiła, bardzo chciała wiedzieć, czy może kocur faktycznie jest w niej zakochany lub choć zauroczony. Szczerze mówiąc, to Jasny Promień chyba sama zaczynała coś do niego czuć...
- Ciernisty Pazurze, tutaj! - zawołała i uniosła łapę na tyle, ile mogła, by mieć pewność, że ją zauważył. I chociaż cichy głosik w głowie drwił z niej, z tej kłamczuchy, która cały ranek udawała, że ochoczo wybierze się na kilkugodzinne polowania i wróci z dużym zapasem zwierzyny, starała się całkowicie go ignorować, skupiając się tylko na kocurze z Klanu Borsuka z wolna podążającym w jej kierunku. 
- Jasny Promień, to ty? - zapytał Ciernisty, gdy znalazł się na tyle blisko niej, by mogła go usłyszeć. Był bardzo dobrym aktorem, może nawet lepszym, niż siedząca przed nim kotka, w jego głosie wyraźnie dało się dostrzec zadowolenie i nadzieję. 
- Tak, to ja - odpowiedziała cicho i jakby od niechcenia machnęła ogonem. Nie musiała się spieszyć, mieli dużo czasu. Parę godzin... - Chciałabym cię o coś zapytać - dodała. Mówiła najwolniej i najwyraźniej, jak tylko się dało. Nie w głowie jej teraz było polowanie, na które rzekomo poszła oraz jej klan. 
- Co się stało? - spytał kocur i podszedł bliżej syjamskiej kotki. Jej serduszko, wbrew woli właścicielki, zaczęło pracować szybciej, a ona nie mogła nic z tym zrobić. Modliła się, aby kocur tego nie usłyszał.
- Czy to, co powiedziałeś wczoraj, jest prawdą? Czy naprawdę bardzo mnie lubisz? - postanowiła "walić prosto z mostu" i nie liczyć się z konsekwencjami. Najwyżej ją wyśmieje i już nigdy się nie spotkają. - Tylko proszę, odpowiedz szczerze, Ciernisty Pazurze.
Zauważyła, że zrobiła się dziwnie milsza dla kocura z obcego klanu. Przy pierwszym spotkaniu usiłowała z niego żartować, przy drugim krzyczała na niego, a teraz zachowuje się w ten sposób. Czy nie domyśli się niczego? Właściwie, to dlaczego ona tak nagle go polubiła? Znają się zaledwie parę dni i do tego pochodzą z innych klanów, nie powinni nawet spędzać ze sobą czasu, a co dopiero zakochiwać się jedno w drugim.
W głowie kotki kłębiła się masa pytań, na które nie znała odpowiedzi. Sekundy dłużyły się, jakby były godzinami. A Ciernisty Pazur nie odpowiadał. Gdyby koty mogły się rumienić, Jasny Promień z pewnością byłaby teraz cała czerwona. Co ona robiła?! Lepiej byłoby, gdyby poszła polować, a nie błaźniła się przed jakimś kocurem! Co ona sobie wyobrażała!

(Ciernisty Pazurze? Przepraszam, że to opowiadanie wyszło takie chaotyczne)

piątek, 13 kwietnia 2018

Od Kruczego Kocięcia (Łapy) do Wieczornego Wiatru

-Ja-zacząłem i przerwałem od razu. Zastanawiałem się czy powiedzieć to Wieczornemu Wiatru. A może Księżycowe Kocię sam chciał tam dołączyć? Postanowiłem nic nie mówić a najpierw dowiedzieć się szczegółów. -Tylko zwiedzam. W końcu niedługo zostanę uczniem i chciał bym znać terytorium swojego klanu.-uśmiechnąłem się niewinnie.
-Nie powinieneś wychodzić mimo wszystko sam z obozu. No dobrze chodź pomożesz mi zanieść moje łupy do domu.-odparła szylkretka. Skinąłem głową na znak zgody. Ruszyłem za nią i po chwili dotarliśmy do miejsca gdzie zostawiła zwierzynę. Chwyciłem jedną mysz w pyszczek i ruszyłem w drogę powrotną do obozu.

***2 księżyce później***
Skończyliśmy z braćmi właśnie siedem księżyców. Księżycowe Kocię jeszcze nie wrócił. Myślałem trochę o nim, zastanawiałem się co tam u niego. Postanowiłem pójść do niego w najbliższej przyszłości. Księżyc temu zostałem uczniem Wieczornego Wiatru. Lubię ją jako moją mentorkę. Dzisiaj na trening był przewidziany sprawdzian ze znajomości Kodeksu Wojownika i opowiadanie o walkach czy polowaniach. Szepcząca Łapa chwilę temu wyszedł z Cichą Wodą z obozu. Nareszcie podeszła do mnie moja nauczycielka i wyszliśmy tą samą drogą co mój brat. Poszliśmy w stronę czterech drzew.
-No dobrze Krucza Łapo. Żeby nie było tak łatwo zacznijmy od środka. Powiedz mi jaki jest szósty punkt Kodeksu Wojownika.-powiedziała kiedy zrównałem się z nią.
-Emm... No tak szósty punkt to...-zacząłem trochę panikować. Nie mogłem sobie przypomnieć co to dokładnie było.
-Znasz ten punkt czy nie?-zapytała szylkretka. Nagle mnie olśniło.
-Nowo pasowany wojownik musi odbyć milczące czuwanie przez noc po ceremonii!-wykrzyknąłem z zadowoleniem.
-Dobrze. A co powiesz mi o numerze trzynaście?
-Słowo przywódcy jest prawem.
-To było proste, teraz coś trudniejszego. Teraz punkt czwarty.-zapowiedziała.
-Polujemy na zwierzynę tylko po to, aby się nią pożywić. Dziękujmy Klanowi Gwiazd za jej życie!-miałknąłem z entuzjazmem. Przepytała mnie jeszcze klika razy z całego kodeksu upewniając się, że na pewno znam i nawet jeśli by mnie obudziła w środku nocy, znał bym odpowiedź na jej pytanie. Gdy wróciłem do obozu spotkałem Szepczącą Łapę. W tamtej chwili miałem ochotę się uderzyć w czoło. Podbiegłem do niego.
-Słuchaj. Muszę ci coś powiedzieć tylko nikomu ani słowa.-szepnąłem. Uczeń pokiwał głową na znak zgody.
-Zapomniałem ci powiedzieć, że Księżycowa Łapa prawdopodobnie żyje. Mam zamiar się wymknąć żeby dowiedzieć się co z nim. Prawdopodobnie przebywa w Klanie Borsuka albo Półmroku. Nie wiem dokładnie. Pomożesz mi bracie?-zapytałem poważnie.

Szepcząca Łapa? (Boże nareszcie to skończyłam)

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Od Pierzastego Futra do Księżycowej Łapy

-Chcesz mi go opowiedzieć?- spytała szaro-biała.
-Mogę...-czarny kociak trząsł się ze strachu. Gdy zaczął opowiadać swój koszmar, medyczka omal "nie spadła z krzesła" (xd) Ten sen był nadzwyczaj przerażający.
-Połóż się spać. Jeśli jeszcze coś ci się przyśni, zgłoś mi to natychmiast- kotka powiedziała, po czym liznęła go w ucho. Czuła, że ten kociak ma w sobie coś niezwykłego, lecz nie potrafiła rozgryźć co. Próbowała przeanalizować jego sen, lecz na próżno. Postanowiła, że spróbuje później. Teraz czekały ją ważniejsze obowiązki.
***
Uczeń był poza granicami obozu. Zbierał zioła dla medyczki. Gdy nagle ujrzał leżącą kupę futra. Podszedł bliżej, gdy nagle zamazał mu się obraz, widział tylko, że to coś lub ktoś było biało-szare. Zawył gdy nagle usłyszał szelest gałęzi. Przeraził się, gdy zobaczył, że to...
***
Księżycowa Łapa obudził się ciężko dysząc. O nie, znowu zły sen. Poszedł więc do medyczki, by jej o tym opowiedzieć. Gdy medyczka usłyszała ten sen, już dokładnie wiedziała o kogo i o co chodzi, lecz postanowiła na razie nie mówić mu tego.
***
Medyczka kładła się spać.
-Proszę, ześlijcie mi coś, błagam jakiś znak, o co tu chodzi- powiedziała przed snem błagalnym tonem. 
***
To ona rozmawia z nie znaną jej kotką, potem ujrzała Ciernistego Pazura, myjącego swe łapska z krwi. Następnie widziała kota. Poznała, że jest to dorosły Księżyc. (Księżycowa Łapa) Dziwiła się, czemu on płakał, lecz zaraz przypomniała sobie jego sen. Tak była już pewna.
***
Obudziła się z nierównym oddechem.
-Pierzaste Futro, wszystko dobrze?- spytał dobrze znany czarny uczeń.

Księżyc? c; (Dla nie wtajemniczonych to opko to taki mały spoilerek c;)

niedziela, 8 kwietnia 2018

Zmiany, zmiany...

A więc tak. Na blogu ostatnio troszkę się zmieniło. Mianowicie:

- regulaminu został całkowicie odnowiony
- treningi zostały całkowicie odnowione
- wkrótce powinni pojawić się opiekunowie klanów - będą oni dbać o aktywność w swoim klanie, wybierać koty na zgromadzenie (które w końcu musimy zorganizować), pozwalać na mianowanie danego kota wojem/medem i przydzielać mentorów.


Tak więc to by było na tyle w tym krótkim poście, lecz myślę,  że zmiany te są bardzo ważne.

sobota, 7 kwietnia 2018

Od Szepczącej Łapy

Był zimny dzień. Obudziłem się  wraz z moim bratem, Kruczą Łapą. Podeszliśmy do stosu świeżej zdobyczy. Zabrałem dla siebie królika. Gdy go zjadłem, zlizałem resztki z pyszczka i umyłem się. Czekałem na swoją mentorkę przy wyjściu z obozu. Wkrótce się pojawiła.
- Dziś pokaże ci nasze tereny i przepytam z Kodeksu Wojownika - miauknęła przyjaźnie.
- Dobrze - odpowiedziałem wesoło.
Wyśliszmy z obozu. Pewnie Krucza Łapa niedługo też wyjdzie na szkolenie. A ciekawe, co u Księżycowego Kocięcia.  Wszyscy podejrzewają, że on nie żyje. Ale ja w to nie wierzę. On musi żyć!  Przestałem o tym myśleć i potruchtałem za Cichą Wodą. Poprowadziła  do granic z Klanem Borsuka.  Potem pokazała mi granice z Klanem Śniegu. Zajęło nam to dużo czasu. Gdy w końcu wróciliśmy do obozu, robiło się ciemno. Ale długowłosa chciała przepytać mnie z Kodeksu Wojownika.
- Pierwsza zasada Kodeksu? - spytała mnie.
Zastanowiłem się przez chwilę, po czym odpowiedziałem:
- Broń swojego klanu, nawet kosztem własnego życia. Możesz zawierać przyjaźnie poza Klanem, ale twoja lojalność musi pozostać przy własnym Klanie, kiedy pewnego dnia będziesz musiał walczyć z tym.

Cicha Woda?

Od Szumiącej Łapy

Kotka siedziała cichutko w głębi legowiska medyka, skubiąc niechętnie zająca. Nie była zbyt głodna, czekała na Błyszczącego Pazura. Medyk szedł coś załatwić z Wilczą Gwiazdą. Cętkowana skuliła się, gdy szary pręgus niespodziewanie wlazł do środka.
- Jestem - miauknął.
Kiwnęła łebkiem. Właśnie skończyła z zającem i zaczęła myć swoją sierść. Błyszczący począł robić to samo.  Szortki język Szumiącej Łapy gładził jej cętkowaną sierść. Było jej trudno przywyknąć do tego miejsca. Mimo to szybko odkryła, że Klan Tornada nie różni się wiele od Klanu Śniegu. Ta sama hierarchia, ten sam szacunek do młodszych, starszych i Kodeksu Wojownika. Nagle, spokój kotów został przerwany, a do lokum weszła ładna, czarna kocica. Medyk od razu się poderwał.
- Witaj, Jagodowe Spojrzenie. Co cię do nas sprowadza? - miauknął przyjaźnie.
- Cześć, Błyszczący Pazurze. Ostatnio czuje dziwne kopnięcia w brzuchu, a ten się powiększa, mimo, że nie jem zbyt dużo... możesz to sprawdzić?
Pokiwał potwierdzająco łbem i machnięciem ogona przywołał Szumkę. Przybyłej zaś kazał się położyć i z uwagą zaczął badać jej brzuch. Młoda przyglądała się z zainteresowaniem. Wiedziała, że kiedyś może jej się to przydać. Nie mówiła nic, choć znakomicie znała te 'objawy'. Jej mentor też, lecz mimo to powinien zawsze wykonać badanie. Jak powtarzał, 'Nigdy nie będziesz pewna diagnozy, dopóki tego nie sprawdzisz.' Gdy skończył, posłał wojowniczce przyjazny uśmiech i pozwolił wstać.
- Jesteś w ciąży - zamruczał. - Bardzo dobrze, twoje kociaki wyrosną na wspaniałych wojowników i dumę Klanu Tornada. Kto jest ojcem? - dodał, choć znał odpowiedź.
- Śnieżny Wąs. - Uśmiechnęła się. - Chyba powinnam przenieść się do żłobka.
- Yhm - odparł.
Czarna pożegnała ich machnięciem ogona.
- Dobrze,  a teraz... - zwrócił się do swojej uczennicy.  - Powiedz mi, co to za roślina? - wskazał owłosione liście.
- To są... liście... ogórecznika. I służą... Na ból brzucha?
Pokręcił niechętnie łbem.
- Obniżają gorączkę i są dobre dla kocic karmiących, bo zwiększa zasoby ich mleka. A to? - Tym razem pokazał gruby, czarny korzeń.
- To jest korzeń... żywokrostu - mruknęła.
- A do czego służy?
- Okład z niego... stosuje się... Na zmniejszenie ran i... cerowanie złamanych kości?
- Bardzo dobrze - zamruczał.
Resztę dnia spędzili na treningu. Gdy jednak już kończyli, a słonce zachodziło, do legowiska wszedł niespodziewanie jakiś kot.

Ktoś?

piątek, 6 kwietnia 2018

Od Ciernistego Pazura do Księżycowego Kocięcia

Jak ten kociak mnie wkurza! Jednak brak dyscypliny w Klanie Tornada robi swoje;-; Ten kociak choć w sumie jest już uczniem nigdy nie zostanie dobrym wojownikiem...
-zobaczmy jak walczy ta pokraka- powiedziałem z uśmieszkiem na twarzy. Skierowałem się do legowiska uczniów.
-Księżycowa Łapaaaaaaaaaaaaa!- krzyknąłem jak najgłośniej.
-C-co?- uczeń jak zwykle się jąkał.
-Idziemy potrenować walkę! Już!- rzekłem po czym kociak wstał i poszedł za mną.
-Teraz powalczymy- krzyknąłem z zaskoczenia.-1....2.....3.....Start!
Rzuciłem się na niego. Uczeń nie zdążył nawet krzyknąć. Gdy zwaliłem go z nóg, ten cwaniak próbował mnie ugryźć! Ale ja, jak to ja byłem mądrzejszy i kopnąłem mu w zęby. Jednak w Klanie tornada to marne te kociaki. Ciekawe czyi to kociak. Podejrzewam, że jego ojcem jest Wilcza Gwiazda. Także naprawdę gruba sprawa. Kociak pod żadnym pozorem nie może uciec!
-Co tak słabo?- warknąłem

Księżyc? (widzisz jak twój ulubiony mentor cię kocha i o tobie myśli? c;)


Od Szmaragdowego Snu c.d Milczącego Michru

 *Akcja rozgrywa się przed zasypaniem obozu śniegiem*
-To gdzie teraz idziemy?- spytałam, choć znałam Milczącą, to czasem nie rozumiałam jej zachowania.
-Chodźmy może w okolice granicy z Klanem Borsuka. Odświeżymy granicę- powiedziała wtedy jeszcze Królicze Futerko. Gdy tak szliśmy upolowałam jakieś myszy, lecz nie mogłam się powstrzymać od zadania pewnego pytania.
-Królicze Futerko, ty myślałaś kiedyś o tym, jak to będzie jeżeli zostaniesz kiedyś przywódcą?- zapytałam ostrożnie.
-Ja, przywódcą?- odpowiedziała zdziwiona kotka.-Przecież Szara Gwiazda ma jeszcze trochę żyć, więc na razie nie muszę o tym myśleć.
Ta odpowiedź mnie usatysfakcjonowała, choć twierdziłam, że kotka nie wierzy w siebie. Cały klan ją lubił, i każdy wie, że została by świetnym przywódcą.
*Time Skip, po mianowaniu Króliczego Futerka przywódczynią*
Królicza Gwiazda zdecydowanie nie wierzyła w swoje możliwości, bowiem twierdziła, że nie będzie dobrą przywódczynią. Na zastępce wyznaczyła sobie Lisie Serce. W Klanie jest nas bardzo mało tylko 8. Gdy rozmawiałam kiedyś z przywódczynią powiedziała, że planuje kociaki dla powiększenia klanu. Spytała mi się nawet, czy bym się nimi zaopiekowała. Zgodziłam się z chęcią. Kochałam kociaki!

Od Jagodowej Aury

Dziwne. Jeszcze żyję? Nie mogę w to uwierzyć... Moje życie zamienia się w koszmar. W naszym klanie jest nas tylko 8. Czuję, że powoli tracę siły. Chcę to skończyć! CHCĘ ABY TEN KOSZMAR SIĘ SKOŃCZYŁ! JA CHCĘ ŻYĆ W POKOJU! Nie wytrzymuję muszę to Za-koń-czyć! Jak najszybciej! Cały czas zadaję sobie to pytanie: "Czy to wszystko się kiedyś skończy?". Dzisiejszej nocy się to spełni. Zrobię to, dam radę. Stanę przed Klanem Gwiazd. Powiem im wszystko. Może wydawać się to dziwne ale się boję. Możliwe, że mogą mnie zabić za to wszystko co zrobiłam? Za zamordowanie mojego przywódcy, byłego przywódcy. Mam krwawą przeszłość.
***
Wyszłam z mojego legowiska ostrożnie rozglądając się czy wszyscy śpią. Nikt nie idzie, wszyscy śpią. To ten jedyny moment. Nagle biały i puszysty śnieg zaczął spadać z nieba. Na moje szczęście opady śniegu nie były tak mocne, że musiałabym wracać. Wychodząc z obozu obejrzałam się za siebie. To mogłoby być moim ostatnim spojrzeniem na innych, moich przyjaciół, znajomych. Puszysty śnieg opadał na ziemię powoli, jakby nie chciał nawet mnie spowolnić jakby też żebym się gdzieś nie spóźniła. Teraz już wiem. Muszę tam iść... To przeznaczenie. Wiatr zawiał mocniej pod moimi łapami. Coraz więcej znaków? Zapachniało mi. Zapach zwłok? Kocich zwłok? Szłam do zapachu nikogo nie było, nic nie było. Lecz to zaprowadziło mnie do nieznajomego klanom miejsca. Nie wiedziałam gdzie jestem. Księżyc oświetlił wysoki kamień na który weszłam. Północ. Coraz więcej gwiazd pojawiło się na niebie. Gwiazdy ułożyły się w sylwetki 4 kotów.
-Pomóżcie mi. Proszę...-Powiedziałam ze strachem w oczach.


(PROSZĘ NIE UŚMIERCAĆ MOJEGO KOTEŁA! Jeśli Jagodowej Aurze się uda, proszę  aby Ciemna odpisała jako KG. Nie, nie ty Kita c:)

Od Księżycowej Łapy do Pierzastego Futra

- Nie wiem... musisz jeszcze trochę z nim wytrzymać - szepnęła, a kociak od razu wiedział, że chodzi o Ciernistego Pazura.
- Dobrze. .. - również szepnął.
Kotka uśmiechnęła się słabo i wróciła do segregowania ziół. W milczeniu zaczął się jej przypatrywać,  co jakiś czas cicho podpowiadając nazwy jakiś ziół.
- Niedługo będziesz w tym lepszy, niż ja! - zachihotała. - Napewno nie chciałbyś zostać medykiem?
- Nie, ja zostanę wspaniałym wojownikiem! To moje przeznaczenie - miauknął, zapominając  o codziennych problemach i troskach.
- Rozumiem. - Uśmiechnęła się. - Wierzę, że będziesz wspaniałym wojownikiem. Jednym z najlepszych i najmężniejszych,  jakich widział Gwiezdny Klan!
Złociste oczy radośnie zabłyszczały na tą pochwałę. Podziękował przyjaciółce skinieniem łba. Potem medyczka wróciła do swego zajęcia.
- Jeszcze szczaw... gdzie ja go położyłam? - mruknęła,  rozglądając się. - O, tutaj! -dodała po chwili, biorąc liście w pysk i układając je na równej kupce.
Wszystkie medykamenty stały widoczne i równiutko posegregowane. Kocica odeszła od sterty, machając ogonem.
- W końcu! - zamruczała. - Masz coś do roboty? Jeśli nie, zanieś te ziarnka maku Ostatniemu Spojrzeniowi - dodała, podając mu małe zawiniątko. - Ostatnio podczas polowania spotkała węża... Na szczęście nie był jadowity, ale pozostawił jasny ślad. Rana strasznie ją piecze i boli.
- Nie ma sprawy - odparł, ciesząc się, że ma co robić.
Wziął od szaro-białej  pakunek i opuścił jej lokum. Szybko namierzył ranną wojowniczkę. Siedziała w drugim końcu obozu, wylizując futerko. Była chyba najmilszym dla niego członkiem klanu. Po za medyczką oczywiście. Potruchtał w jej stronę. Kocica przerwała pielęgnację,  spoglądając na niego.
- Pierzaste Futro kazała mi je ci przynieść - miauknął, upuszczając zawiniątko tuż przed nią. - Mówi, że przydadzą Ci się na ból po ugryzieniu węża.
- Racja, dziękuję - zamruczała i zlizała nasiona.
Gdy to zrobiła, pożegnał ją machnięciem ogona. Postanowił coś zjeść i się zdrzemnąć. Podszedł do stosu, biorąc dla siebie nornika. Od razu wziął też ziębe, chcąc zanieść ją medyczce. Jednak nawet nie ruszył, gdy odezwał się wściekle Samotna Skała.
- Dwie zdobycze? Dla każdego po jednej - prychnął.
- J-Ja..niosę to d-dla P-Pierzastego Futra - wyjąkał, wystraszony upuszczając zdobycze.
- Chyba, że tak - mruknął.  - W takim razie zanieś jej.
Księżycowa Łapa kiwnął łebkiem i zabrał ziębe do legowiska medyka. Ta podziękowała mu, a kocurek wraz z nornikiem w pysku poszedł do legowiska uczniów. Przed nim usiadł i zjadł.  Po skończonym posiłku wlazł do środka. Umościł się na swym posłaniu i wkrótce zamknął.
***
Krew. Walka. Śmierć. Krew. Walka Śmierć.
Te słowa wryły się w mózg ucznia prowadzonego na bitwę. Krew dudniła w jego uszach, a łapy całe się trzęsły. Wielka gula utknęła mu w gardle. Dlaczego? Nie może z nimi walczyć. I nagle, jak na spełnienie jego koszmaru, byli na miejscu. Niebo było dziwne - krwisto-czerwone, mimo nocy. Na wrzask Burzliwej Gwiazdy  Klan Borsuka rzucił się do ataku. Łzy lśniły w oczach Księżyca, lecz ruszył za nimi. Zamknął oczy, gdy wojownicy wbiegali do legowisk zdezorientowanych, śpiących kotów. Coś popchnęło go, Szczecin wściekle.
- Walcz! - Był to Ciernisty Pazur.
Przerażony czarnuch nie odpowiedział, lecz po chwili wydarzyło się,  coś, co jeszcze bardziej go wmurowało. Świetlisty Blask wyciągnął dwójkę czarnych uczniów i syczał na nich, gotów do ataku. Źrenice Księżycowej Łapy rozszerzyły się do granic możliwości. Jego bracia! Rzucił się na pointa, odciągając go od uczniów. Pogonił go kilkoma kłapnięciami.
- Kim jesteś? - szepnął jeden z kocurów.
Uczeń nie zdążył jednak odpowiedzieć, gdyż...
- Zdrajca! - wydarł się ciemny wojownik, skacząc do niego.
Nie znał litości, gryzł z całej siły...
***
Wrzasnął i zaczął szybko oddychać. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to był tylko koszmar. A słońce już świeciło na niebie. Wygładził sierść, i, pierwsze, co zrobił, było pójście do szaro-białej kotki.
- Coś się stało? - Spojrzała na niego nerwowo. - Wyglądasz na przerażonego.
- Miałem zły Sen... - westchnął.

Pierzasta?

Od Księżycowej Łapy

Obudziło go prychanie i dzganie pazurami. Otworzył oczy z niezadowoleniem, ale kiedy ujrzał, kto nad nim stoi, podskoczył jak oparzony.
- C-ciernisty P-pazur...
- Jak ty  długo śpisz! - prychnął. - Matka cię nigdy nie uczyła, że wcześnie się wstaje? A, no tak. Kiedy ostatnio ją widziałeś byłeś głupim futrzakiem... W każdym razie, musimy zacząć twój i tak opóźniony trening. Chodź!
Księżyc niepewnym krokiem wygramoił się na polankę, łakomym wzrokiem lustrując stos świeżej zdobyczy. Point prychnął, lecz pozwolił mu coś szybko zjeść. Uczniak zadowolił się wychudłą myszą. Nadchodziła pora nowych liści, lecz zwierzyna nadal była wychudła. Po skończonym posiłku poganiany przez starszego opuścił obóz.
- Pokażę ci nasze tereny - mruknął obojętnie.
Czarny ruszył za nim, starając się nadgonić mentora. Nie miał ochoty zostać skrzyczanym.
Szli przez jakiś czas w milczeniu, gdy dotarli do granic. Zawęszył i o mało co się nie rozpłakał. Nadal  pamiętał ten zapach. Zapach Klanu Tornada. Tęsknił i miał nadzieję, że wróci tam jak najszybciej i bez większych trudności.
- Twój kochany Klan,  co?  - zakpił. - Są żałośni.
- K-Klan T-Tornada n-nie j-jest żałosny! - wyjąkał.
- Nie pytałem cię o zdanie - syknął, mierząc go wzrokiem.
Natychmiast zamilkł i położył uszy po sobie.
- I żebyś mi tylko próbował sam tu przychodzić... osobiście cię rozszarpie! Jeszcze może ucieczka ci przyjdzie do łba, co? Mysi bobek!
Księżycowy Łapa przez chwilę siedział jak wryty, lecz po chwili się otrząsnął. Czyli ucieczka będzie o wiele trudniejsza... Ale może pójść z Pierzastym Futrem pod pretekstem pomocy w zbieraniu ziół! Ona napewno mu pomoże. Och, musi im się udać! Ruszyli dalej. Uczniak z ciężkim sercem oddalał się od rodzinnych terenów. Ciernisty Pazur zaprowadził go do Drogi Grzmotu. Obok nich przejechał ryczący potwór. Był przerażający, aż sierść stanęła czarnemu dęba. Jego 'towarzysz' skomentował ten strach prychnęciem i bez słowa pobiegł dalej.
W końcu, wrócili do obozu.

Ciernisty? Wena pojechała na wakacje ;-;

Od Pierzastego Futra do Księżycowej Łapy

Biało- szara kotka cały czas obwiniała się o śmierć kotów. Może nie była jeszcze gotowa na to, aby zostać medyczką? Może sama siebie oszukiwała? Trwała w zamyśleniu kilka chwil, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Pierzaste Futro, wszystko dobrze?- spytał nie pewnie jej wierny przyjaciel Księżycowa Łapa.
-To przeze mnie oni wszyscy umarli!- wykrzyknęła medyczka z rozpaczą.-To ja mogłam ich uratować!
-Może i nie jestem medykiem, ale wiem, że na Zielony Kaszel nic nie poradzisz- uczeń próbował pocieszyć kotkę.
***
Jakiś czas po ostatnich wydarzeniach, z pomocą Księżycowej Łapy medyczka podniosła się i postanowiła nie rozdrapywać ran z przeszłości. Segregowała właśnie zioła.
-Mak, łopian, nagietek- powtarzała w myślach, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Mogę wejść?- był to Księżycowa Łapa.
-Oczywiście!- medyczka odpowiedziała mu z radością. Nie nawidziła siedzieć tak sama cały dzień.
-No bo wiesz...-uczeń zaczął nie pewnie, lecz medyczka doskonale widziała o co mu chodzi.-Kiedy będę mógł wrócić do Klanu Tornada?

Księżyc? (sorka, że tak krótkie)

czwartek, 5 kwietnia 2018

Ciąża!

Jagodowe Spojrzenie z Klanu Tornada jest w ciąży!
Ojciec kociąt: Śnieżny Wąs 

Dozwolone maści kociąt:

Kocury:
- czarny 
-czarny z białym 
- Rudy
- Rudy z białym

Kotki:
- czarny
- Czarny z białym
- szylkret czarny tortie
- szylkret tortie pręgowany 
- szylkret calico czarny
- szylkret calico pręgowany 

Kocięta muszą być krótkowłose.

Rezerwacje:
Kocur - Borówkowe Kocię, npc
Kocur - Nakrapiane Kocię, Quriki
Kotka - Leśne Kocię, Lawendowa 

Kocięta przyjdą na świat 12 kwietnia.